Kury pod dachem, choć z etykietami wolności

Świat rolnictwa bywa jak stary młyn na wietrznej równinie, więc tryby skrzypią, ale mielą dalej, nawet gdy wiatr wieje w złą stronę. W Irlandii zawiało wirusem H5N1, a minister rolnictwa Martin Heydon bez zawahania pociągnął za dźwignię: od 10 listopada wszystkie ptaki hodowlane przechodzą na przymusowy „internat”, czyli chów w zamknięciu. Żadnego dziobania trawy, żadnego wyciągania robaczka z ziemi, żadnego spaceru po rosie. Dla ich dobra i dla dobra naszych stołów.

Dwa ogniska ptasiej grypy na fermach indyków, w Carlow i Meath, plus martwe ptaki w parku dzikich zwierząt Fota, który zamknięto ze względów bezpieczeństwa, to statystyki, które bardziej przypominają epidemiologiczną burzę niż gospodarski krajobraz. Do tego dochodzą podejrzenia przypadków w Tyrone i Fermanagh, więc Irlandia Północna również wprowadza własny zakaz. Wyspa solidarnie zamyka kurniki, aby zatrzymać rozprzestrzenianie się wirusa, który nawiasem mówiąc, nie jest niczym nadzwyczajnym o tej porze roku i od czasu do czasu pojawia się w Irlandii oraz innych krajach.

Ale teraz najlepsze: jaja „z wolnego wybiegu” pozostaną na półkach, niczym legendy, które trwają mimo wojennej zawieruchy. Dlaczego? Otóż unijne prawo pozwala, by etykieta nie była wyrokiem, nawet jak kura siedzi w zamknięciu. Jeżeli nioska przebywać będzie wyłącznie w kurniku do 16 tygodni dla jaj, a 12 w przypadku ras mięsnych, świat i tak będzie widział je jako wolne, czyli wciąż gdaczące na unijnej łące.

Czy to kreatywna elastyczność przepisów, czy bardziej społeczne mrugnięcie okiem? Oceńcie sami, ale w kuchni z wolnego wybiegu liczy się historia, a historia bywa bardziej wyrozumiała niż rzeczywistość.

Minister Heydon mówi twardo i po gospodarsku: mięso i jaja, o ile dobrze przygotowane, są całkowicie bezpieczne. Nie ma powodu, by rezygnować ze świątecznego indyka, nawet jeśli jego życie to teraz bardziej apartament niż rozległa posiadłość. I ma w tym rację, bo panika to kiepska przyprawa. Resort przypomina też złotą zasadę i mówi, że o ile widzisz chorego ptaka – nie dotykaj go, a zgłoś odpowiednim instytucjom.

Przed nami najgorętszy okres dla hodowców kur oraz indyków: przełom listopada i grudnia. Wtedy ważą się losy świątecznych stołów i gospodarczych bilansów. Wokół ognisk choroby wyrysowano strefy jak w średniowiecznych mapach zagrożeń: 3 km ochrony, 10 km nadzoru, aby utrzymać wirus w ryzach i faktycznie nie okazał się konieczne podejmowanie działań, które doprowadzą do zakończenia żywota milionów kurzych, a także indyczych istnień.

Ludzie nie powinni się jednocześnie obawiać spożywania mięsa drobiowego i jaj, ale muszą stosować jedną ważną zasadę. Drób i jaja powinny być dobrze ugotowane, a po każdorazowym kontakcie z tymi produktami, należy dokładnie umyć ręce.

Bogdan Feręc

Źr. Independent

Photo by Jakub Kapusnak on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Doktor Google przegr
Międzynarodowa obł
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.