Jak minerały ziem rzadkich stały się nowym polem bitwy globalnych potęg

W cieniu transformacji energetycznej i wyścigu ku zeroemisyjności toczy się mniej nagłaśniana, lecz kluczowa batalia – wojna o minerały ziem rzadkich i pierwiastki krytyczne. Lit, kobalt, neodym i inne rzadkie metale, niezbędne do produkcji baterii, turbin wiatrowych czy silników elektrycznych, stały się współczesnym złotem. Jednak ich pozyskiwanie nie jest ani zielone, ani sprawiedliwe.
Minerały krytyczne, często nazywane również „przejściowymi”, są fundamentem transformacji energetycznej. Jednak sposób ich wydobywania i handlu tworzy nowe linie konfliktów, a nie rozwiązuje starych. Zasoby te skoncentrowane są w państwach o kruchej sytuacji politycznej i gospodarczej – od Ukrainy po Demokratyczną Republikę Konga. Zamiast stawać się źródłem rozwoju, minerały te są często przyczyną przemocy, korupcji i pogłębiających się nierówności.
W DRK, gdzie znajdują się jedne z największych na świecie złóż kobaltu, dochodzi do brutalnych konfliktów zbrojnych, wykorzystywania do pracy dzieci i poważnych naruszeń praw człowieka. Podobne napięcia obserwujemy w Mjanmie (Birma), gdzie wojskowa junta walczy o kontrolę nad kopalniami, oraz w Ameryce Łacińskiej, gdzie lokalne społeczności coraz częściej protestują przeciwko dominacji międzynarodowych korporacji nad zasobami litu.
Transformacja energetyczna nie jest tylko kwestią technologiczną – to brutalna rozgrywka geopolityczna. Chiny, dzięki konsekwentnym inwestycjom i długoletnim umowom, zdominowały globalny rynek minerałów, zwłaszcza w Afryce i Ameryce Łacińskiej. USA i UE, dostrzegając strategiczne zagrożenie, wdrażają własne strategie: USA – ofensywne przejęcia i partnerstwa w Kanadzie czy Grenlandii; UE natomiast – zintegrowane podejście w ramach programu Global Gateway. Tymczasem zasobne w minerały państwa zostają wciśnięte między zderzające się interesy światowych potęg.
Najnowszy przykład? Ukraina. Gdy Donald Trump zintensyfikował rozmowy na temat „pomocy za minerały”, zasoby tego państwa stały się kartą przetargową w napiętej relacji z Rosją. Odbudowa Ukrainy stała się więc areną dla wyścigu o kontrolę nad jej bogactwami naturalnymi.
Choć mówimy o transformacji, wiele wskazuje, że przemysł wydobywczy nie zrywa z kolonialnymi wzorcami eksploatacji. Znów najwięcej zyskują potężne państwa i korporacje, podczas gdy lokalne społeczności ponoszą koszt – środowiskowy, zdrowotny, ekonomiczny. Wylesianie, skażenie wód, degradacja gleb, praca w niebezpiecznych warunkach – to realia w wielu regionach, gdzie wydobywa się te minerały. Często brakuje nawet podstawowej kontroli czy przestrzegania norm środowiskowych. Wydobycie staje się więc nie tylko problemem etycznym, ale i egzystencjalnym.
Żeby jednak transformacja energetyczna nie powtórzyła błędów epoki paliw kopalnych, potrzebujemy nowego podejścia. Minerały krytyczne muszą być uznane za dobro wspólne, a nie łup najpotężniejszych.
Jeśli nie zmienimy obecnych trendów, świat po paliwach kopalnych będzie równie niesprawiedliwy jak ten, który zostawiamy za sobą. Minerały mogą stać się fundamentem zrównoważonej przyszłości – ale tylko wtedy, gdy przestaniemy traktować je jak łup w globalnej grze o władzę.
Transformacja energetyczna to szansa – ale tylko pod warunkiem, że nie zostawi za sobą zdewastowanych krajobrazów, pogłębiających się nierówności i złamanych społeczności. Czas na naprawdę sprawiedliwe podejście do surowców, od których zależy nasza przyszłość.
Dla radia Deon w Chicago – Bogdan Feręc
Photo by Calvin Chai on Unsplash