Irlandzki system zdrowia dusi się pod ciężarem polityki otwartych drzwi

W Irlandii zaczęło brakować lekarzy, ale nie dlatego, że społeczeństwo się starzeje, jak próbują nam wmówić eksperci z instytutów badawczych. Nie dlatego, że wszyscy nagle zaczęliśmy chorować. Problem jest prosty i zrozumiały: nasz system ochrony zdrowia pęka w szwach, bo nie nadąża za napływem setek tysięcy nowych pacjentów z całego świata.

Instytut Badań Ekonomicznych i Społecznych (ESRI) opublikował właśnie raport, który – choć ubrany w miękkie słowa i statystyczne formuły – bije na alarm. Do 2040 roku liczba wizyt u lekarzy rodzinnych wzrosnąć ma o 30 procent. Liczba konsultacji pielęgniarskich – nawet o 36 procent. Już teraz mamy problem z dostępem do GP (lekarzy pierwszego kontaktu), a przecież jesteśmy dopiero w połowie tej drogi.

ESRI tłumaczy: to wina rosnącej populacji. Ale kto odpowiada za ten wzrost? Kto przyjeżdża do Irlandii w liczbach, które nie mają precedensu w historii tego państwa? Kto zwiększa presję na system, który ledwo zipie?

W 2023 roku w Irlandii było 5,3 miliona mieszkańców. Do 2040 ma być ich już 6,3 miliona. To milion więcej. Skąd ten wzrost? Nie z urodzeń – te od lat spadają i nie z irlandzkich seniorów – ci się nie rozmnażają. Wzrost wynika głównie z migracji, co ESRI przyznaje półgębkiem, pisząc o „scenariuszach opartych na wzorcach migracyjnych”.

To nie staruszki z Donegal blokują kolejki do lekarza. To nie wnuczki babci z Clare podbijają statystyki zużycia usług zdrowotnych. Robią to masy migrantów, których rząd wpuszcza z otwartymi ramionami – bez pytania, czy system zdrowia, szkolnictwa czy mieszkalnictwa jest w stanie ich obsłużyć.

Co gorsza – ci nowi pacjenci nie przynoszą ze sobą nowych lekarzy. Ba, często nie przynoszą nawet składek. Nie mówią po angielsku, nie wiedzą, jak korzystać z lokalnej opieki zdrowotnej, ale wiedzą jedno: wszystko w Irlandii jest za darmo – o ile się odpowiednio przedstawi.

Z danych wynika, że do 2040 roku potrzeba będzie co najmniej 1211 nowych lekarzy rodzinnych i 868 nowych pielęgniarek. A dziś? Dziś brakuje ich setki. W całej Irlandii mamy obecnie tylko 3928 lekarzy GP i większość z nich ledwo nadąża.

Wystarczy spróbować umówić się na wizytę – pacjenci czekają po dwa tygodnie, a i tak słyszą: „proszę iść na Emergency”. Szpitalne oddziały ratunkowe również są przepełnione, bo GP nie są dostępni. A teraz wyobraźmy sobie jeszcze większą presję: więcej ludzi, więcej chorób, więcej języków, więcej chaosu.

Nie wszyscy migranci są chorzy, ale to właśnie oni – w przeliczeniu na głowę – korzystają z usług lekarzy częściej niż miejscowi. Bo są nowi, bo system jest dla nich nowy, bo wielu z nich trafia tu z krajów, gdzie nie mieli żadnej opieki medycznej. Teraz mogą z tego dobrodziejstwa korzystać bez ograniczeń – i korzystają, choć płacą za to rdzenni mieszkańcy wyspy i rezydenci.

*

To już nie jest równy dostęp do ochrony zdrowia. To nie jest solidarność społeczna. To jest przymusowe dzielenie się resztkami z tymi, którzy dopiero co przyszli do stołu – a dostali pełny talerz. Ci, którzy tu pracują i mieszkają od wielu lat, całe życie płacili podatki, muszą walczyć o dostęp do lekarza z nowoprzybyłymi, ci, którzy pojawili się wczoraj – żądają „pełni praw”. W efekcie system traci swoją logikę: najbardziej lojalni pacjenci są najrzadziej obsługiwani. Ci, którzy budowali i utrzymywali ten kraj, stają się petentami w kolejce, w której pierwszeństwo mają ci, którzy zjawili się znikąd – często bez dokumentów, bez historii medycznej, ale z ogromnymi wymaganiami.

*

Fintan Foy z Irish College of GP’s twierdzi, że „dzięki wsparciu HSE i Departamentu Zdrowia” jakoś sobie poradzimy. Ale przecież już dziś nie radzimy sobie w wielu rejonach – szczególnie wiejskich. Lekarze się starzeją, młodzi nie chcą pracować, a przychodnie na wsiach i w małych miasteczkach są zamykane. System opieki zdrowotnej nie jest z gumy. Czy ktoś zadał sobie pytanie: ilu jeszcze ludzi jesteśmy w stanie realnie obsłużyć? Gdzie jest limit wzrostu populacji, po którym wszystko się zawali? Ile jeszcze razy można przeciążać szpitalne oddziały ratunkowe, zanim całkiem przestaną działać?

Raport ESRI, choć wyważony, pokazuje brutalną prawdę: system zdrowia nie wytrzyma dalszego wzrostu populacji – szczególnie tego wywołanego masową migracją. I nie jest to kwestia ksenofobii, rasizmu czy zamkniętych granic. To kwestia elementarnej odpowiedzialności za państwo, za społeczeństwo, za jego najważniejsze instytucje.

Jeśli nie zaczniemy mówić o tym otwarcie – bez autocenzury i poprawności politycznej – wkrótce wizyty u lekarza staną się luksusem. Dla Irlandczyków oraz rezydentów, bo tzw. uchodźcy i azylanci w ogóle tego nie odczują.

Bogdan Feręc

Źr. Breaking News

Photo by Hush Naidoo Jade Photography on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Irlandia z niepokoje
Polka – projektant
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.