Irlandzki rząd zaczyna wypychać Ukraińców z rynku darmowych mieszkań?

Czy oto początek cichej ewakuacji? Irlandzki rząd obniża stawki za zakwaterowanie Ukraińców i ogranicza wsparcie, co może zwiastować zmianę kursu: z gościnności – na politykę selektywnego wypychania. W imię równowagi społecznej i wygody politycznej?
Po ponad trzech latach hojnego wspierania zakwaterowania uchodźców z Ukrainy, państwo i zaczyna luzować swój uścisk – a może raczej… zaczyna puszczać dłoń. Program ARP (Accommodation Recognition Payment), który miał być przejawem solidarności, przekształca się powoli w narzędzie wygodnego, choć cynicznego, zarządzania kryzysem społecznym. Z jednej strony – statystyki imponują. Z drugiej – rodzi się pytanie: komu naprawdę służy ta „gościnność”?
Rekordy i napięcia
Jak podają źródła rządowe, już ponad 21 800 prywatnych domów w całej Irlandii zostało przeznaczonych na zakwaterowanie blisko 39 600 Ukraińców. To nie tylko liczby – to realna ingerencja w lokalne rynki mieszkaniowe, szczególnie na obszarach o niskim standardzie życia i ograniczonym dostępie do mieszkań, takich jak Donegal, Mayo czy Kerry. Od stycznia nastąpił też 17-procentowy wzrost wykorzystania prywatnych mieszkań do celów uchodźczych. Na papierze wygląda to jak sukces – w praktyce jednak pogłębia problemy mieszkaniowe wyspy: czynsze rosną, lokale znikają z rynku, a frustracja lokalnych społeczności narasta.
Rzecznik Sinn Féin Matt Carthy nie owijał w bawełnę: „ARP jest głęboko niesprawiedliwy i powoduje ogromne podziały w obrębie społeczności” – powiedział w parlamencie. Wskazał, że Ukraińcy otrzymali dostęp do wsparcia mieszkaniowego bez żadnej weryfikacji dochodów, co stawia ich w lepszej sytuacji niż tysiące obywateli Irlandii – często biedniejszych – starających się od lat o mieszkanie.
A teraz – krok wstecz?
W czerwcu rząd obniżył wysokość comiesięcznego wsparcia dla właścicieli zakwaterowujących Ukraińców z 800 do 600 euro. To nie przypadek. To sygnał. Delikatny, ale wyraźny: czas wygaszać program. Czas zmniejszać liczbę uchodźców w prywatnych domach. Czas, by „goście” zaczęli się pakować. Niektórzy mogą powiedzieć: to naturalne – pomoc nie może być wieczna.
Właściciele domów, którzy wcześniej chętnie wchodzili w program – często z pobudek finansowych – teraz mogą przestać odnawiać umowy. A uchodźcy? Trafią na zatłoczony, drogi i bezlitosny rynek najmu, gdzie często nie mają szans konkurować z lokalnymi mieszkańcami.
Wiele nieruchomości – ten sam właściciel
Carthy zwrócił też uwagę na istotną rzecz: spośród 21 803 domów objętych programem, aż 16 900 osób otrzymuje dopłaty, co oznacza, że wielu właścicieli udostępnia więcej niż jedną nieruchomość. A więc nie tylko altruizm – ale czysty zysk. Co więcej, jak podkreśla poseł Sinn Féin, to właściciele czerpią korzyści, unikając jednocześnie normalnych zobowiązań najmu, takich jak rejestracja w RTB (Residential Tenancies Board), przestrzeganie przepisów o ochronie najemców czy podatki od zysków z wynajmu.
Czy państwo irlandzkie właśnie nieświadomie (albo bardzo świadomie) stworzyło równoległy, nielicencjonowany rynek najmu zorganizowany wokół „tymczasowej gościnności”?
Dla kogo ta Irlandia?
Cisną się na usta pytania, których nikt nie chce zadawać na głos: czy pomoc uchodźcom nie staje się pretekstem do ignorowania kryzysu mieszkaniowego wśród Irlandczyków? Czy pieniądze z budżetu –wydane na dopłaty do prywatnego zakwaterowania nie mogłyby zasilić funduszy na budowę mieszkań socjalnych, komunalnych, państwowych? Czy programy takie jak ARP nie są przypadkiem zasłoną dymną, za którą kryją się kolejne fale braku działań strukturalnych?
Miękkie wypchnięcie?
Czerwcowa obniżka stawek, ale mówi się też o kolejnej, która może pojawić się jesienią lub wiosną to prawdopodobnie strategia, w której rząd próbuje – bez medialnego huku i politycznego ryzyka – pozbyć się Ukraińców z rynku najmu, a w dłuższej perspektywie: z Irlandii.
Bo przecież jeśli właściciel nie przedłuży umowy, gdy państwo przestanie dopłacać – uchodźca znajdzie się w pustce. Wystarczy wówczas, że „przybysze” sami zdecydują się wyjechać, zmienić kraj, wrócić – i kłopot zniknie.
Finał?
Ukraińcy mieli być mile widzianymi gośćmi. Dziś coraz bardziej przypominają niechcianych lokatorów, którzy zajmują miejsce, które – według wielu – powinno należeć do Irlandczyków. Ale czy to wina samych uchodźców, czy raczej polityki, która nigdy nie miała planu na dłużej niż „do jutra”?
Irlandzki rząd może i nie powie tego wprost, ale jego działania mówią wystarczająco dużo. A społeczeństwo – zwłaszcza to biedniejsze, prowincjonalne – zaczyna rozumieć, że gościnność kończy się wtedy, gdy kończy się cierpliwość.
Bogdan Feręc
Źr. The Mirror
Photo by Remy Gieling on Unsplash