Irlandzki głos pokoju: eurodeputowany Barry Andrews wzywa do wysłania irlandzkich sił pokojowych do Gazy

W miarę jak świat z niepewnością obserwuje pierwsze oznaki możliwego porozumienia pokojowego w Strefie Gazy, z Dublina popłynął głos, który przypomina o tradycji Irlandii jako kraju służącego pokojowi – nie tylko słowem, ale i czynem. Poseł do Parlamentu Europejskiego z okręgu Dublin i członek Fianna Fáil Barry Andrews, zasugerował, że irlandzcy żołnierze powinni odegrać aktywną rolę w ewentualnych międzynarodowych siłach stabilizacyjnych, jeśli proces pokojowy w Gazie nabierze realnych kształtów.
Andrews z ostrożnym optymizmem przyjął doniesienia o zawieszeniu broni między Izraelem a Hamasem, podkreślając, że każdy krok w kierunku pokoju musi być wiarygodny i osadzony w prawie międzynarodowym. – Powitałbym z zadowoleniem porozumienie o zawieszeniu broni, jeśli miałoby ono być pierwszym krokiem prawdziwego procesu pokojowego – powiedział. Jednocześnie ostrzegł, że jeśli rozmowy okażą się jedynie „kolejną taktyką odwracającą uwagę”, Unia Europejska powinna być gotowa nałożyć na Izrael sankcje handlowe. To mocne słowa – zwłaszcza z ust europosła partii, która tradycyjnie stara się unikać ostrych tonów wobec sojuszników z Zachodu. Andrews wyraźnie jednak wskazał, że moralny wymiar konfliktu izraelsko-palestyńskiego nie może być dłużej odkładany na bok w imię politycznej poprawności czy geostrategicznych interesów.
Pomysł, by Irlandia wysłała swoich żołnierzy do Strefy Gazy, nie jest przypadkowy. Irlandzkie Siły Obronne (Irish Defence Forces) od dekad są jednymi z najaktywniejszych uczestników misji pokojowych ONZ. Irlandzcy żołnierze służyli w Libanie, na Wzgórzach Golan, w Kongo, Kosowie czy w Mali. Ta tradycja, zakorzeniona jeszcze w latach 50., uczyniła z Irlandii symbol „małego, neutralnego kraju”, który mimo ograniczonych zasobów angażuje się w globalne działania na rzecz stabilizacji i pokoju.
– Irlandzkie Siły Obronne mają dumną historię działań pokojowych na całym świecie i mogą odegrać ważną rolę w stabilizacji sytuacji w Strefie Gazy – podkreślił Andrews. Zaznaczył jednak, że jakakolwiek misja w Gazie musiałaby być częścią „wiarygodnego procesu pokojowego” i opierać się na szerokim mandacie ONZ. Irlandia nie mogłaby uczestniczyć w działaniach militarnych poza takim kontekstem, co wynika z irlandzkiej doktryny neutralności i tzw. „potrójnego klucza”, wymagającego zgody rządu, parlamentu i ONZ. Słowa Andrewsa o możliwości sankcji handlowych wobec Izraela są więc nie tylko wyrazem osobistego stanowiska europosła, ale także odzwierciedleniem coraz szerszego konsensusu wśród irlandzkich elit politycznych i opinii publicznej.
Propozycja Barry’ego Andrewsa wpisuje się w szerszą irlandzką tradycję empatii wobec narodów cierpiących z powodu kolonializmu i przemocy. W irlandzkiej pamięci zbiorowej głód, przemoc i okupacja są nadal żywymi doświadczeniami historycznymi, dlatego Irlandczycy często identyfikują się z losem Palestyńczyków.
W ostatnich miesiącach Irlandia była jednym z najbardziej krytycznych wobec Izraela państw Unii Europejskiej. Rząd w Dublinie otwarcie mówił o „zbiorowym karaniu” ludności cywilnej Gazy, a parlament już wcześniej potępił izraelską politykę osadniczą na Zachodnim Brzegu. Propozycja wysłania irlandzkich sił pokojowych do Gazy może mieć także wymiar strategiczny. W obliczu wojny w Ukrainie, kryzysu migracyjnego i napięć na Bliskim Wschodzie Unia Europejska szuka sposobów, by wzmocnić swoją pozycję jako „globalnego aktora pokoju”. Irlandia – dzięki swojej reputacji neutralnego, wiarygodnego mediatora – mogłaby w tym procesie odegrać znaczącą rolę. Wysłanie kontyngentu stabilizacyjnego do Gazy byłoby nie tylko gestem solidarności, ale też dowodem, że Europa potrafi działać samodzielnie i konstruktywnie w regionie, który przez dekady był zdominowany przez wpływy USA.
Andrews podkreśla, że żadne działania stabilizacyjne nie mogą być substytutem politycznego rozwiązania konfliktu. – Potrzebujemy trwałego zawieszenia broni, pilnego napływu ogromnej pomocy ze strony ONZ, wycofania się Sił Obronnych Izraela i rozpoczęcia prawdziwego procesu pokojowego – powiedział. Dodał również, że przyszły pokój musi uwzględniać odpowiedzialność za zbrodnie wojenne oraz zagwarantować rozwiązanie dwupaństwowe, które zapewni bezpieczeństwo zarówno Izraelczykom, jak i Palestyńczykom. Jego apel o międzynarodowy szczyt przywódców – po paryskim spotkaniu z udziałem Francji, Egiptu i Kataru – to wezwanie do stworzenia realnej architektury pokoju, a nie kolejnego efemerycznego rozejmu.
Eurodeputowany przypomniał również, że rekordowy przydział pomocy zagranicznej w irlandzkim budżecie na 2026 rok to krok w dobrym kierunku. W jego opinii Irlandia powinna nie tylko wysyłać żołnierzy, ale także aktywnie wspierać odbudowę Gazy poprzez pomoc humanitarną, edukacyjną i rozwojową. To podejście – łączące moralny obowiązek, dyplomację i praktyczne działania – może być próbą zdefiniowania nowej irlandzkiej polityki zagranicznej w XXI wieku: aktywnej, solidarnej i niezależnej od wielkich bloków wojskowych.
Na razie mówimy o idei, nie o decyzji, ale w przeszłości to właśnie z takich idei rodziły się irlandzkie misje, które później zapisywały się w historii ONZ. W Libanie irlandzcy żołnierze stali się symbolem zaufania – witano ich nie jako okupantów, lecz jako przyjaciół. Jeśli więc w Gazie faktycznie dojdzie do zawieszenia broni, a ONZ zdecyduje się na powołanie międzynarodowych sił stabilizacyjnych, Irlandia ma szansę znów stanąć po właściwej stronie historii – tej, która nie wymaga wielkiej armii, lecz odwagi, by bronić pokoju.
Bogdan Feręc
Źr. Breaking News
Fot. CC Irish Defence Forces