Irlandzka gospodarka zaczyna się potykać. Eksport topnieje, a inwestycje stoją w miejscu

Irlandzka gospodarka właśnie zaczyna łapać zadyszkę, a najnowsze dane Centralnego Urzędu Statystycznego nie pozostawiają złudzeń: eksport, motor napędowy tego kraju w lipcu mocno spowolnił.
Najbardziej bolesne tąpnięcie widać w relacjach z najważniejszym partnerem handlowym Irlandii – Stanami Zjednoczonymi i tu sprzedaż do Ameryki spadła aż o 909 mln euro, czyli o ponad 17%, do poziomu 4,4 mld euro. To już drugi miesiąc z rzędu na minusie, a w czerwcu było jeszcze gorzej, bo spadek wyniósł 1,3 mld euro, czyli ponad 23%. Jeśli dodać, że Ameryka kupuje ponad jedną czwartą naszych towarów, robi się poważnie. Całkowity eksport Irlandii obniżył się w lipcu o 919,2 mln euro – to ponad 5% mniej niż rok temu. Główną przyczynę, jaką wymienia się w związku ze spadkiem eksportu to polityka celna Donalda Trumpa. Najpierw cło „podstawowe”, teraz nowa stawka 15% na większość towarów, w tym farmaceutyki, czyli fundament irlandzkiego eksportu.
Branża medyczna i farmaceutyczna, odpowiadająca za ponad 40% eksportu, a odnotowała drugi miesiąc z rzędu spadek i w lipcu o 106 mln euro, czyli 1,5%. Chemikalia organiczne oberwały najbardziej, bo ich eksport runął o ponad 47%, czyli o 1,1 mld euro. Krótko mówiąc: to, co przez lata windowało Irlandię w światowych rankingach handlu, nagle zaczyna trzeszczeć.
Eksperci podkreślają, że swoje dorzuciły też inne czynniki: wcześniejsze gromadzenie zapasów przed wejściem ceł, silniejsze euro oraz wyższe koszty produkcji. W efekcie irlandzkie towary stają się mniej konkurencyjne na amerykańskim rynku.
Tymczasem zza oceanu docierają niepokojące sygnały: amerykańskie firmy, narażone na skutki wojny celnej, tną koszty, ograniczają zatrudnienie, a nawet zwalniają pracowników. Jeśli w USA zacznie kurczyć się popyt, Irlandia poczuje to jeszcze boleśniej, ponieważ jesteśmy mocno uzależnieni od tego rynku.
Spadł także import i było to prawie 1% w ujęciu rocznym – choć akurat w farmaceutykach wzrósł aż o 1,2 mld euro. I tu widać paradoks: importujemy więcej, eksportujemy mniej. Bilans dla gospodarki nie wygląda już tak różowo.
*
Irlandia zbyt długo żyła w przekonaniu, że globalizacja i eksport farmaceutyków wystarczą, by gospodarka rosła w nieskończoność. Tymczasem rzeczywistość brutalnie przypomina, że handel światowy bywa kapryśny jak irlandzka pogoda. Hamowanie eksportu oznacza, że firmy zaczną oszczędzać, a to zwykle przekłada się na wstrzymanie inwestycji. A gdy inwestycje stoją – zatrudnienie zaczyna się chwiać. To, co obserwujemy obecnie, to pierwsze symptomy poważniejszego spowolnienia, które w kolejnych miesiącach może uderzyć w irlandzki rynek pracy i zahamować dotychczasowy boom gospodarczy, a o tym mówiłem już wcześniej.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by Carl Tronders on Unsplash