Irlandia nareszcie domknie drzwi? Rząd chce skrócić czas pobytu Ukraińców i kończy z niepohamowaną gościnnością

Irlandzki rząd najwyraźniej uznał, że cierpliwość również ma granice, a najlepiej wyznaczyć je w dniach. Po ponad trzech latach od rozpoczęcia wojny na Ukrainie Dublin przygotowuje się do ograniczenia kolejnej zmiany i ograniczenia czasu, przez jaki uchodźcy mogą korzystać z zakwaterowania państwowego. Z dotychczasowych 90 dni miałoby zostać zaledwie 30. Oficjalnie chodzi o „racjonalizację” systemu. Nieoficjalnie – o zniechęcenie kolejnych fal przybyszów, którzy wciąż widzą w Irlandii wyspę obiecaną spokoju i świadczeń socjalnych.

Minister sprawiedliwości Jim O’Callaghan potwierdził, że jego resort „analizuje” sytuację i planuje przedyskutować te zmiany z członkami z rządu. W tonie spokojnym niemal urzędowo życzliwym zapewnił, że Irlandia pozostaje „niezwykle hojna”, ale, jak dodał, „nie możemy zapewniać zakwaterowania w nieskończoność”. Polityczne tłumaczenie brzmi: skończyły się pokoje, skończyła się cierpliwość, a teraz kończy się również budżet.

Od 2022 roku do Irlandii przyjechało ponad 114 tysięcy Ukraińców, choć te liczby są płynne i mówi się, że część z tych ludzi wyjechała, więc w kraju miało pozostać nieco ponad 80 000, ale to mogą być dane propagandowe. Każdego dnia przybywa jednak kolejnych pięćdziesięciu, co, jak wynika z przecieków z Departamentu Sprawiedliwości, doprowadzić może do „wyczerpania mocy przerobowych” państwa jeszcze przed końcem listopada. W Dublinie słychać więc coraz częściej język nie tyle solidarności, co logistyki.

Dodatkowo zmiana prawa na Ukrainie, pozwalająca mężczyznom w wieku 18–24 lat na opuszczenie kraju, tylko przyspieszyła decyzję irlandzkich władz i gabinet zaczął mówić o „filtrowaniu” przybyszów oraz o analizie przypadków, w których uchodźcy przebywali wcześniej w innych krajach UE. Jeśli Irlandia stanie się ostatnim przystankiem w ich podróży, zakwaterowania mogą już nie dostać.

W pakiecie rozważanych zmian znalazło się też ograniczenie lub wręcz zakończenie programu płatności za uznanie zakwaterowania, dzięki któremu osoby przyjmujące uchodźców do swoich domów otrzymują 600 euro miesięcznie bez podatku. To właśnie ten program pozwolił na przyjęcie około 40 tysięcy Ukraińców w domach prywatnych. Teraz rząd zamierza go „przejrzeć”, czyli, w wolnym tłumaczeniu, powoli wygasić. To z kolei może przynieść eksmisje Ukraińców i powrót tych domów na rynek najmu komercyjnego, co poprawi sytuację stałych mieszkańców wyspy, a poszukujących mieszkania do wynajęcia.

Reakcje organizacji pomocowych i przedstawicieli społeczności ukraińskiej są alarmujące i dyrektor Irlandzkiej Rady ds. Uchodźców Nick Henderson, stwierdził, że sama treść przecieków „budzi prawdziwe obawy”, zwłaszcza że Ukraińcy nie mają dostępu do zasiłków mieszkaniowych ani prawa do lokali socjalnych. „Nie wierzę, by ktoś, kto uciekał przed wojną, mógł znaleźć mieszkanie w Irlandii w ciągu 30 dni”, powiedział Henderson, zwracając uwagę, że tak krótki okres może nie spełniać wymogów unijnej dyrektywy o ochronie tymczasowej, do której Irlandia formalnie wciąż się zobowiązuje.

Z kolei dyrektorka Ukraińskiej Szkoły Natywnej Nadija Iwannikowa podkreśla, że przybywający do Irlandii najpierw szukają bezpieczeństwa i stabilności, nie zaś adresu w ogłoszeniach na Daft.ie. „Jeden miesiąc nie wystarczy, by znaleźć własne lokum i spokój po wojnie”, mówi. Jej szkoła, jak wiele innych sobotnich placówek, stała się miejscem integracji i wsparcia, swoistym substytutem domu dla dzieci i rodzin, które uciekły z Ukrainy.

W podobnym tonie wypowiada się Maria Starukh ze Stowarzyszenia Ukraińców w Republice Irlandii. Podkreśla wdzięczność wobec Irlandii, ale nie ukrywa, że temat zakwaterowania „może stać się bardzo trudny”. W jej słowach słychać dyplomację i rezygnację, bo w kraju, gdzie studenci śpią w namiotach, a ceny najmu przyprawiają o zawrót głowy, trudno oczekiwać, że przybysze z Charkowa czy ze Lwowa znajdą dach nad głową w 30 dni.

Swoją ocenę sytuacji dodaje też nauczycielka z Droghedy Neonila Struk, która przyjechała do Irlandii dwa lata temu: „Ludziom żyjącym w wojennym stresie, nieznającym języka angielskiego, będzie bardzo trudno odnaleźć się na rynku wynajmu. To może być dla nich po prostu zbyt dużo”.

Władze jednak wydają się nie brać pod uwagę tych słów, a dlatego, że ośrodki zakwaterowania dla uchodźców są przepełnione, a nowe miejsca zakwaterowania pojawiają się w tempie znacznie wolniejszym niż napływ uchodźców. Do tego dochodzi narastające zmęczenie społeczne, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, gdzie hotele i akademiki wciąż pełnią funkcję tymczasowych ośrodków recepcyjnych. Jakby tego było mało, w Irlandii wciąż rośnie bezdomność, co znacząco wpływa na wizerunek rządu, a ten chciałby to zmienić.

Zmiana tonu w Dublinie nie jest więc przypadkiem. Od kilku miesięcy w dokumentach rządowych i wypowiedziach ministrów pojawia się to samo słowo: sustainability, czyli „zrównoważenie”, ale w praktyce oznacza to stopniowe wygaszanie hojności, która jeszcze rok temu była powodem do dumy. Teraz natomiast stała się ciężarem, który trzeba „racjonalizować”.

Politycznie rząd Fianna Fáil–Fine Gael próbuje balansować między unijnymi zobowiązaniami a rosnącym niezadowoleniem wyborców. Partie opozycyjne, zwłaszcza Sinn Féin, starają się nie dotykać tematu zbyt mocno, bo wiedzą, że każde słowo może zostać użyte przeciwko nim w debacie o migracji. Ale w kuluarach mówi się jasno: Irlandia zaczyna politykę „miękkiego zamykania granic”, bez deklaracji i haseł, lecz z chłodną biurokratyczną precyzją.

Czy 30 dni to symboliczny gest, czy realne działanie? Na razie jest to zapowiedź, która wysyła mieszkańcom Irlandii czytelny sygnał: wyspa, choć wciąż gościnna, przestaje być bezpieczną przystanią i bez nielimitowanego czasu. Rząd mówi o „efektywności”, urzędnicy o „konieczności planowania”, a opinia publiczna, zmęczona kryzysem mieszkaniowym, coraz częściej żąda, aby zająć się nimi, nie zaś osobami z zewnątrz.

Wojna trwa, ale irlandzka cierpliwość się kończy i choć nikt tego głośno nie powie, Irlandia – kraj, który przez dekady wysyłał swoich emigrantów w świat – właśnie zaczyna uczyć się, jak mówić przybyszom: wróćcie do siebie, jeśli możecie, bo my już naprawdę nie mamy miejsca.

Bogdan Feręc

Źr. RTE

Photo by Anastasiia Krutota on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
MĘŻCZYŹNI – now
Celowe podpalenie w
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.