Irlandia hojna dla świata, surowa dla własnych obywateli. Gdzie kończy się solidarność, a zaczyna polityczny teatr?

Irlandia właśnie przekazała kolejne 20 milionów euro na rzecz Agencji Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy Uchodźcom Palestyńskim (UNRWA), która działa na terytoriach okupowanych i w krajach sąsiednich, wspierając Palestyńczyków pozbawionych dachu nad głową, opieki zdrowotnej, edukacji i – coraz częściej – nadziei. To wsparcie jest bez wątpienia potrzebne, ale wśród irlandzkiej opinii publicznej rodzi się pytanie, które trudno zignorować: czy kraj z rosnącą liczbą bezdomnych i ludzi żyjących na granicy ubóstwa może i powinien być globalnym dobroczyńcą na taką skalę?
Wicepremier i minister spraw zagranicznych Simon Harris ogłosił przekazanie środków z dumą i patosem, podkreślając, że Irlandia „odpowiada na kryzys humanitarny” i „stoi po stronie praw człowieka”. To już ponad 63 miliony euro pomocy od początku 2023 roku. Rząd twierdzi, że środki te wsparły opiekę zdrowotną, edukację i dostarczanie pomocy humanitarnej w Gazie, a także zapewniły 60% wszystkich dostaw w pierwszych dniach zawieszenia broni.
Wszystko to brzmi szlachetnie, i do pewnego stopnia takie jest, ale nawet najszlachetniejsze działania zasługują na pytania i refleksję, zwłaszcza w sytuacji, gdy coraz więcej obywateli Irlandii pyta: dlaczego nie ma pieniędzy na schroniska i realną pomoc dla osób koczujących w namiotach lub samochodach w Dublinie i Cork?
W obliczu tych faktów nie sposób uniknąć porównań. Irlandzki rząd, który często zasłania się „brakiem funduszy”, gdy chodzi o reformę opieki zdrowotnej, zwiększenie świadczeń socjalnych czy budowę mieszkań komunalnych, znajduje dziesiątki milionów euro dla organizacji międzynarodowych. Przypomnijmy: UNRWA, choć wykonuje kluczową pracę w regionie, jest też organizacją wielokrotnie krytykowaną – i to nie tylko przez Izrael, ale także przez niektóre państwa Zachodu – za nieprzejrzystość finansową, błędy w zarządzaniu i domniemane powiązania z ugrupowaniami politycznymi.
Tel Awiw reaguje natomiast na te działania ostrą retoryką. Minister obrony Izraela wezwał m.in. Irlandię do „przyjęcia uchodźców palestyńskich”, jeśli – jak sugeruje – Dublin faktycznie popiera ich sprawę. Groźby brzmią absurdalnie, ale pokazują też, że pomoc humanitarna nie jest oderwana od polityki. To narzędzie wpływu, sygnał ideologiczny, a czasem wręcz deklaracja politycznej tożsamości. Irlandia ustawia się wyraźnie po jednej stronie – tej, którą uznaje za słuszną moralnie – ale płaci za to społeczeństwo, które od miesięcy zmaga się z kryzysem mieszkaniowym i szalejącymi cenami życia.
*
Wicepremier Harris zaznacza, że „nie ma substytutu dla pracy UNRWA” i apeluje o wsparcie międzynarodowe. Jednak czy Irlandia – kraj liczący niecałe pięć milionów mieszkańców – powinna być w tej sprawie liderem? Jak długo możemy sobie pozwolić na bycie moralnym kompasem Europy, skoro nie potrafimy poradzić sobie z własnym kompasem socjalnym?
*
Istnieje cienka linia między humanitaryzmem a politycznym gestem oderwanym od realiów. Irlandia z dumą pokazuje, że jest państwem „moralnym”, które nie odwraca się od tragedii tysięcy dzieci i rodzin w Gazie. Ale z tym samym zaangażowaniem rząd nie pochyla się nad sytuacją dzieci w irlandzkich rodzinach objętych kryzysem bezdomności. Nie broni tak zaciekle emerytów zmuszonych do wybierania między ogrzewaniem a jedzeniem. Nie przemawia z pasją o niedofinansowanych szkołach i szpitalach.
Co więcej, działania Irlandii mogą być wykorzystywane jako narzędzie w cudzych rękach. Wystarczy przypomnieć reakcję izraelskiego ministra, który sugeruje, że pomoc Palestyńczykom to hipokryzja, jeśli nie idzie za nią gotowość do przyjęcia większej grupy uchodźców, a nie pojedynczych osób. Czy rząd jest przygotowany na konsekwencje takich deklaracji? Czy społeczeństwo było o nie pytane?
Nie znaczy to, że Irlandia powinna zamknąć oczy na cierpienie w innych częściach świata. Wręcz przeciwnie, należy się jednak zastanowić, czy pomoc międzynarodowa nie powinna być proporcjonalna do możliwości, a nie ambicji politycznych elit? Czy irlandzkie społeczeństwo – coraz bardziej rozdarte rosnącymi nierównościami – nie ma prawa zapytać, kto decyduje o priorytetach i w imię czego?
Bo jeśli nie ma pieniędzy na schroniska, ale są na globalne programy pomocowe, to pytanie o hierarchię wartości nie jest brakiem empatii – jest wyrazem odpowiedzialności.
Bogdan Feręc
Źr. Breaking News
Photo by Stock Birken on Unsplash