Irlandia buduje zapaść. Pięć miesięcy spadków i koniec mieszkaniowych złudzeń

Irlandzki sektor budownictwa wszedł w fazę ostrego hamowania, a ostatnie dane nie pozostawiają złudzeń, bo wrzesień przyniósł najgłębsze załamanie aktywności od prawie trzech lat. Kraj, który od dekady tonie w kryzysie mieszkaniowym, właśnie obserwuje, jak jedna z kluczowych gałęzi gospodarki zaczyna się dusić.
Z najnowszego raportu AIB Irish Construction PMI wynika, że aktywność budowlana spadła we wrześniu w tempie nienotowanym od czasów pandemicznego przestoju. Co gorsza, spowolnienie nie dotyczy jednej gałęzi i obejmuje wszystkie trzy filary branży:
- budownictwo mieszkaniowe,
- budownictwo komercyjne,
- inżynierię lądową i wodną.
To nie jest już korekta, a nadzwyczajny sygnał alarmowy.
Sektor budownictwa mieszkaniowego, który powinien być priorytetem państwa, notuje piąty kolejny miesiąc spadków. W praktyce oznacza to mniej nowych inwestycji, mniej placów budowy, mniej wydanych zezwoleń i mniej mieszkań, które mogłyby trafić do nabywców i najemców.
Jeśli ktoś miał nadzieję, że programy wsparcia, dotacje i dopłaty rozkręcą rynek, wrześniowe dane sprowadzają go na ziemię. W sytuacji, w której państwo ciągle zapowiada nowe strategie mieszkaniowe, fundament, na którym miały się opierać, czyli realna produkcja lokali, właśnie się kruszy.
O ile spadki w sektorze mieszkaniowym są dramatyczne społecznie, o tyle wyniki pozostałych branż dopełniają obrazu spowolnienia:
- Budownictwo komercyjne: Aktywność spadła jeszcze mocniej niż w mieszkaniówce. Firmy inwestują mniej, deweloperzy odkładają projekty, a rynek biurowy i usługowy stoi w rozkroku między niepewnością a nadpodażą.
- Inżynieria lądowa i wodna: Projekty infrastrukturalne również zwalniają, co oznacza zahamowanie inwestycji publicznych i opóźnianie modernizacji w sektorach kluczowych dla rozwoju kraju.
Jak widać, to nie jest już kwestia jednej gałęzi, bo cała konstrukcja gospodarki budowlanej chwieje się w posadach.
Warto też dodać, że tak drastyczny spadek aktywności w budownictwie mieszkaniowym to prosta droga do:
- dalszego wzrostu cen domów i mieszkań,
- ograniczenia podaży,
- wydłużenia kolejek po mieszkania socjalne,
- utrzymania w tendencji wzrostowej rekordowych stawek najmu,
- odpływu pracowników budowlanych do innych sektorów lub krajów.
W praktyce oznacza to, że każdy program polityczny dotyczący rozwiązania kryzysu mieszkaniowego właśnie traci grunt pod nogami.
Rząd może mówić o „rozbudowie zasobu mieszkaniowego”, „historycznych inwestycjach” i „rekordowych wydatkach”, ale dane PMI są nieubłagane i branża nie rośnie, tylko się zwija. A jeśli budownictwo mieszkaniowe jest w odwrocie, nie będzie co oddawać do użytku za dwa-trzy lata.
Wrzesień nie był wyjątkiem, a był potwierdzeniem trendu, który trwa już pięć miesięcy i zaczyna wciągać całą gospodarkę.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by SAMS Solutions on Unsplash