Gniew po Babet. Wschodnie Cork wyszło na ulice po dwóch latach czekania

Setki mieszkańców East Cork i Midleton wyszły na ulice w proteście przeciw temu, co określali jako dwuletnie zaniechanie władz po sztormie Babet. Demonstracja odbyła się w centrum Midleton i zgromadziła właścicieli ponad 600 domów oraz 200 firm, które ucierpiały podczas katastrofalnych powodzi sprzed dwóch lat. Według Midleton Flood Protection Group reakcja rządu i władz lokalnych od czasu sztormu była niewystarczająca, spóźniona i pełna obietnic bez pokrycia. Ludzie, którzy stracili dorobek życia, mieli dość czekania.
Protestujący podkreślali, że każda zapowiedź ulew wywołuje u nich niepokój i strach, bo nic nie gwarantowało, że Babet nie powtórzy się jutro lub pojutrze. W ich ocenie mieszkańcy zostali pozostawieni sami sobie – bez odpowiednich zabezpieczeń, bez postępujących prac przeciwpowodziowych i bez planu awaryjnego.
W trakcie protestu domagano się natychmiastowego przyspieszenia działań ochronnych oraz realnych inwestycji infrastrukturalnych. Padały hasła o „wiecznym stanie zagrożenia” i „życiu w zawieszeniu”. Organizatorzy przypominali, że straty spowodowane przez sztorm Babet oszacowano na około 200 milionów euro, ale mimo tej skali szkód, mieszkańcy nadal nie doczekali się kompleksowych zabezpieczeń.
Choć od tragedii minęły dwa lata, wielu uczestników demonstracji twierdziło, że zmieniło się niewiele poza deklaracjami. Dla nich protest nie był aktem politycznym, lecz desperacją i próbą zwrócenia uwagi na to, że kolejna fala powodzi mogła nadejść szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał.
Bogdan Feręc
Źr. RTE
Fot. Dzięki uprzejmości RTE