Felieton Jana A. Kowalskiego: Tylko miłość może ocalić Polskę

To nie Donald Tusk jest ojcem nienawiści w polityce. To Karol Marx, któremu w roku 2018 ufundowali pomnik chińscy komuniści, a poświęcili niemieccy politycy i szef KE Jean-Claude Juncker, wykorzystał nienawiść do zniszczenia chrześcijańskiego porządku. Dzieci Marxa chcą teraz dokończyć jego dzieła.
Za wprowadzenie nienawiści jako zasady polskiej polityki wewnętrznej odpowiada osobiście Donald Tusk. Przypomniałem to zaraz po wygranych przez Karola Nawrockiego wyborach. Obarczyłem też nowo wybranego Prezydenta misją pokonania tej szatańskiej zasady zasadą chrześcijańską – miłością. Tylko dzięki niej ocalimy Polskę.
Jednak to nie Donald Tusk jest ojcem nienawiści, a nawet nie on pierwszy ją wykorzystał. Historycy, również Prezydent-Elekt, doskonale wiedzą, że ojcem posłużenia się nienawiścią w roli tarana do zburzenia chrześcijańskiego porządku był Karol Marx, twórca komunizmu. Ten sam Karol Marx, któremu w roku 2018(!) ufundowano w rodzinnym Trewirze pomnik, sfinansowany przez Komunistyczną Partię Chin, a poświęcony przez niemieckich socjaldemokratów (SPD).
https://dzieje.pl/aktualnosci/w-trewirze-swietowano-200-rocznice-urodzin-karola-marksa
Karol Marx ogłosił ludzkości największe kłamstwo w dziejach, wywodzące się od największego wroga człowieka – dziecka bożego, od szatana, że szczęście ludzkości można osiągnąć poprzez nienawiść do drugiego człowieka, do całej grupy ludzi. Należało ich tylko wskazać i wyrżnąć. Udało się tego dokonać dopiero zamieszkującym wielonarodową Rosję bolszewikom. Nie piszę Rosjanom, bo mało było Rosjan wśród bolszewików.
W uroczystości 200-lecia urodzin Karola Marxa wziął udział szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, szef Donalda Tuska i wszystkich, którzy chcą Unii Europejskiej służyć. Nic w tym dziwnego, i udział szefa KE UE, i sponsoring chińskich komunistów. Komunizm Marxa, który zniewolił najpierw Rosję, a potem w Chiny, niepostrzeżenie zwyciężył w końcu na Zachodzie.
Nienawiść jest jego immanentną cechą. Marksizm-komunizm żywi się nienawiścią. Ten współczesny komunizm jest o wiele mądrzejszy od sowieckiego, który nienawiść wywiesił na sztandary, a przeciwników mordował na oczach wszystkich, żeby ich zastraszyć. Dziś jest to mieszanka zepsucia, uzależnienia i w końcu zniewolenia, dawkowana ludziom i narodom w atrakcyjnej, kolorowej formie. Cechuje go długofalowość, w odróżnieniu od pośpiechu pierwszych bolszewików.
Współczesny komunizm wykorzystuje wszystkie nasze słabości, nazywane dla niepoznaki naszymi cechami wrodzonymi. Jesteśmy tacy, siacy, owacy – w opozycji do Bożego Dzieła – niezależnie od tego czy chodzimy do kościoła, czy go unikamy.
Naszym bogiem stał się najpierw Zygmunt Freud, a później jego uczeń Carl Gustav Jung. Zwłaszcza ten ostatni, gnostyk i intelektualny oszust, zawładnął naszym myśleniem. Uznał on egoizm za rzecz naturalną, a grzeszność nakazał akceptować (archetyp Cienia [szatana]) dla własnego rozwoju. To dlatego mamy coraz większą świadomość siebie, coraz większą asertywność i oczekiwania względem siebie od drugiego człowieka, a coraz mniej mamy miłości do drugiego człowieka. Nie potrafimy jej ani dać, bo jej nie mamy, ani przyjąć, bo najpierw myślimy, co możemy stracić. I zamiast modlić się do Pana Boga o miłość (do i od drugiego człowieka), leżymy na kozetce u ucznia Junga, który teraz nazywa się terapeutą, oczekując na niemożliwe. Ale się rozgadałem😉
Jak to się ma do obecnej sytuacji w Polsce? Do Unii europejskiej, do Donalda Tuska i do nowego prezydenta, Karola Nawrockiego?
Gdy zrozumiemy, że nienawiść służy do zniewolenia nas – dzieci bożych, że nie ma dobrej nienawiści (do wrogów) i nic jej nie usprawiedliwia, gdy zrozumiemy, że chrześcijańska miłość – zaaplikowana nam przez Syna Bożego – zmieniła świat, wyzwalając człowieka z mroków nienawiści i niewoli, dopiero wtedy zmienimy Polskę. Uczynimy ją znowu wielką, jak ją zaprojektowali nasi przodkowie czerpiący z Dekalogu według jego objaśnienia dokonanego przez Syna Bożego.
Najpierw musimy odrzucić nienawiść Polaków do Polaków jaką nam narzucili komuniści w PRL i w III RP. Musimy zatem odrzucić system na niej zbudowany. Podziały, których teraz doświadczamy w naszej ojczyźnie nie są naturalne i w żadnej mierze nie wynikają z chrześcijaństwa. Konflikt jest wpisany w konstrukcję naszego państwa, z konstytucją na czele, po to, żeby nie można było nim sprawnie zarządzać, a właściwa władza (pieniądze) spoczywała w rękach niejawnych grup interesu. Nic dziwnego, komunista i wyznawca Marxa, gen. Kiszczak je projektował.
Na walkę wewnętrzną, polsko-polską, tracimy teraz prawie całą energię. Takie państwo nie ma szans nie tylko na rozwój, ale też na przetrwanie. Dlatego powinniśmy podjąć konkretne działania zmierzające do wprowadzenia w Polsce innego systemu zarządzania państwem, opartego właśnie na miłości. Na Dziesięciu Przykazaniach.
Z kochaj bliźniego swego jak siebie samego wynika, że nie będziesz ciężarem dla swojego brata, a kto nie pracuje niech też nie je. Bo tak gadam do znudzenia o tych starych i nowych bolszewikach, a jakby się nie nazywali chodzi im tylko o to, żeby nie pracować, ale żyć luksusowo z naszej ciężkiej pracy.
Co możemy zrobić? Jak w tytule, powinniśmy miłość wpisać w konstytucję naszego państwa. I według jej wskazań zorganizować zarządzanie nim. Tak zrobili nasi przodkowie i stworzyli Polskę Wielką – wielkością jej praw i wolności obywatelskich. Teraz musimy się zdobyć na odwagę i taką Wielką Polskę powtórzyć.
Żadna partia (zbudowana na dzieleniu i nienawiści) nie jest do tego zdolna. Tylko Prezydent Rzeczypospolitej może tego dokonać. Mam nadzieję, że będzie nim Karol Nawrocki.
Jan Azja Kowalski
PS. Jakby co, gotowy plan budowy V Rzeczpospolitej, na miarę tej Pierwszej, już jest. Sam go napisałem😉
Photo by David Trinks on Unsplash