Czy tego chcemy też w Irlandii? Irlandzcy turyści brutalnie pobici przez migrantów we Włoszech

Dwóch obywateli Irlandii padło ofiarą brutalnych napadów podczas urlopu we włoskim Palermo. Obaj mężczyźni zostali pobici do nieprzytomności, jeden z nich z poważnie złamaną szczęką. Sprawcami mieli być – jak podaje policja – młodzi mężczyźni z Afryki Północnej.

Do ataków doszło pod koniec ubiegłego tygodnia w tętniącej życiem dzielnicy Vucciria, niedaleko portu w Palermo, popularnym miejscu zarówno wśród turystów, jak i lokalnych mieszkańców. Władze podejrzewają, że irlandzcy urlopowicze zostali zaatakowani niezależnie, ale w bardzo krótkim odstępie czasu – zaledwie kilka godzin i kilkaset metrów od siebie. Pierwszy z nich został znaleziony przez przechodniów w stanie oszołomienia. Zaalarmowana policja przyjechała na miejsce, jednak zanim udało się wyjaśnić okoliczności zdarzenia, cztery godziny później – w bocznej alejce – odkryto drugiego poszkodowanego. Bełkotał, miał złamaną szczękę i był w stanie ciężkim. Obaj mężczyźni trafili do szpitala, gdzie udzielono im pomocy. Według doniesień opuścili już Sycylię i wracają do zdrowia w kraju.

Włoska prasa alarmuje, że podobnych przypadków jest coraz więcej. W okolicach Palermo w ostatnich tygodniach miało dojść do co najmniej dziesięciu napaści na turystów, a wspólnym mianownikiem wielu z nich jest to, że ich sprawcami są osoby pochodzące z Afryki Północnej. W dzielnicy Vucciria – niegdyś tętniącej lokalnym kolorytem i turystyczną atmosferą – nocny spacer staje się ryzykowną decyzją.

Policja nie zatrzymała dotąd żadnego podejrzanego, choć śledztwo trwa, ale pytania mnożą się już dziś – nie tylko we Włoszech.

Ten przypadek – choć tragiczny – nie jest odosobniony. W wielu częściach Europy odnotowuje się wzrost przestępczości ulicznej, której sprawcami są osoby przybyłe z krajów Afryki Północnej lub Bliskiego Wschodu. Choć statystyki bywają kontrowersyjne, a ich interpretacja wywołuje polityczne burze, to brutalna rzeczywistość dotyka zwykłych ludzi – jak tych dwóch Irlandczyków, którzy po prostu chcieli odpocząć na Sycylii.

Można więc zapytać, czy Irlandia jest gotowa na scenariusz z Palermo? Czy nasze ulice, miasta i miejscowości turystyczne również staną się miejscami, gdzie nawet obywatele z dobrą reputacją, stabilną przeszłością zawodową i uczciwym życiem będą obawiać się – wyjść po zmroku?

W dyskusji o migracji często dominuje ton poprawności politycznej. O konieczności integracji, otwartości, solidarności, ale kiedy na ulicy ktoś łamie ci szczękę, nie pytasz, czy sprawca potrzebuje wsparcia socjalnego – pytasz, gdzie była policja i kto pozwolił bandycie działać bezkarnie. To nie są hasła nienawiści, to realne pytania o bezpieczeństwo publiczne. Dziś we Włoszech zadają je zdesperowani mieszkańcy Sycylii. Jutro może zadamy je my, jeśli nie będziemy reagować na niepokojące sygnały.

Imigranci – zwłaszcza ci z państw, w których nie ma wojny, a których celem jest migracja ekonomiczna – nie mogą być traktowani jak święte krowy. Gość, który atakuje gospodarza, przestaje być gościem i nie jest ksenofobią powiedzieć, że migracja bez kontroli i bez zasad może prowadzić do tragedii – takich jak ta w Palermo. Oczywiście nie każdy imigrant to przestępca, ale każdy przestępca powinien odpowiadać za swoje czyny – bez względu na pochodzenie. I każda polityka migracyjna powinna brać pod uwagę bezpieczeństwo obywateli – nie jako ostatni punkt, ale jako punkt pierwszy.

Palermo to nie jest jakaś odległa metropolia, to Europa. Taka sama Europa jak Dublin, Cork czy Limerick. Jeśli dziś przymykamy oczy na to, co dzieje się we Włoszech, jutro obudzimy się z tą samą rzeczywistością w naszych miastach. Bo najpierw przychodzi pobłażliwość, potem chaos i w końcu – przemoc. Tak właśnie wyglądała noc na Sycylii dla dwóch naszych rodaków.

Czy tego właśnie chcemy w Irlandii?

Bogdan Feręc

Źr. The Mirror

Photo by Henrique Ferreira on Unsplash