Czy autobusy w Irlandii będą za darmo?
Pomysł darmowego transportu publicznego co jakiś czas wraca do dyskusji publicznej niczym odgrzewany hit: głośny, łatwy do zapamiętania i idealny do kampanii. Ostatnio błysnęło w kontekście kampanii w Nowym Jorku, gdy Zohran Mamdani obiecywał bezpłatne autobusy jako sposób na obniżenie kosztów życia i znów pojawia się pytanie: czy coś podobnego miałoby sens w Irlandii?
Krótka odpowiedź: może, ale tylko w ściśle określonych warunkach, z realistycznym finansowaniem i równoległymi reformami systemu transportowego. Dlaczego? Bo darmowy bilet to nie magiczny przycisk, który natychmiast przesiądzie kierowców do autobusów; to instrument polityczny, który działa w określonym kontekście i ma swoje nieoczekiwane skutki. Na świecie są przykłady miast i państw, które wprowadziły bezpłatne przejazdy od Tallinna po Luksemburg, który w 2020 r. uczynił transport krajowy darmowym oraz liczne pilotaże w mniejszych miastach i regionach. Jednak wyniki są mieszane: w wielu miejscach wzrosła liczba podróży, ale efekty klima- i parkingowe, czyli przejście z samochodu na transport publiczny były ograniczone. Często zamiast tego ludzie rezygnowali z chodzenia i jazdy na rowerze na rzecz autobusu, co niekoniecznie obniża emisje ani rozładowuje korków.
Profesor Brian Caulfield z Trinity College Dublin podkreśla, że pilotaże dają mieszane korzyści. Wskazuje, że miasta, w których działają programy bezpłatnego transportu, są zwykle mniejsze lub mają inne warunki startowe niż metropolie takie jak Dublin czy Nowy Jork. Kluczowy problem: wielu kierowców zostanie w samochodzie, dopóki alternatywa nie będzie szybsza, wygodniejsza i pewniejsza albo dopóki dostęp do samochodu nie zostanie utrudniony przez politykę miejską.
Koszt narodowego programu darmowego transportu nie jest trywialny. W zapisach parlamentarnych i analizach pojawiają się znaczące liczby, a szacunki wskazywały, że kompleksowy, uniwersalny darmowy transport (nie tylko dzieci) generowałby dodatkowe wydatki rzędu setek milionów euro rocznie (w jednym z cytowanych dokumentów pojawia się liczba około €786 mln jako orientacyjna dopłata). To wymagałoby trwałego źródła finansowania, więc nie jednorazowego zastrzyku.
Co warto wiedzieć zanim się spalimy entuzjazmem
- Efekt zastąpienia – badania pokazują, że znaczące wzrosty pasażerskie często pochodzą od osób, które wcześniej chodziły pieszo lub jeździły rowerem, a nie od kierowców. To mało atrakcyjne, jeśli celem jest redukcja ruchu samochodowego i emisji.
- Jakość usługi ma znaczenie – bez darmowych biletów, ale z szybszymi połączeniami, wydzielonymi pasami autobusowymi i lepszą częstotliwością, przesiadka na transport działa skuteczniej. W praktyce najpierw trzeba naprawić ofertę, potem myśleć o cenie.
- Koszty ukryte – bezpłatny transport zwiększa obłożenie pojazdów, wymaga więcej kursów, kierowców i serwisu, a co za tym idzie, większych nakładów operacyjnych. Usunięcie wpływów ze sprzedaży biletów musi być skompensowane.
Jeżeli rząd lub samorządy chcą sprawdzić bezpłatny transport, warto iść stopniowo i inteligentnie:
- Pilotaże lokalne i celowane – darmowe autobusy w wybranych dzielnicach lub w nocy, lub dla określonych grup (np. studenci, osoby o niskich dochodach), z rzetelną ewaluacją efektów. Pilotaże muszą mierzyć, skąd przychodzą nowi pasażerowie.
- Poprawa jakości oferty – najpierw wydzielone buspasy, większa częstotliwość i niezawodność, a wtedy nawet umiarkowane zachęty cenowe będą skuteczne.
- Finansowanie celowe – zamiast jednorazowych transferów, szukać stabilnych źródeł: krypta-opłaty za parkowanie w centrum, opłaty za emisje, redystrybucję dochodów z podatków lokalnych. Bez tego program będzie dziurawy budżetowo.
- Komunikacja i akceptacja społeczna – bez poparcia obywateli każde rozwiązanie upadnie. Trzeba jasno pokazać koszty, korzyści i harmonogram.
Darmowy transport publiczny ma swoje romantyczne argumenty: równość dostępu, łagodzenie kosztów życia, symboliczna odpowiedź na kryzys klimatyczny. W praktyce to narzędzie, które najlepiej działa w połączeniu z poważnymi inwestycjami w infrastrukturę i przemyślanym finansowaniem. Bez tego ryzykujemy dużo wydanych pieniędzy i niewielkie efekty w zakresie realnego przesiadania kierowców z samochodów na autobusy.
Bogdan Feręc
Źr. News Talk

