Liczniki biją, portfele krwawią, a zaległości energetyczne wkraczają w nowy sezon
Gospodarstwa domowe wchodzą w jesień i zimę z ciężarem, który ani nie grzeje, ani nie daje spokoju. Najnowsze dane irlandzkiego regulatora CRU rysują obraz kraju, w którym coraz więcej rodzin walczy z rachunkami za prąd i gaz… i coraz częściej przegrywa.
Liczba odbiorców prądu zalegających z płatnościami powyżej 90 dni podskoczyła do 187 300, czyli o 26 tysięcy więcej niż rok temu. To nie jest drobna zwyżka, to raczej zimny dreszcz przesuwający się po sieci energetycznej. W sumie niemal 300 tysięcy gospodarstw miało jakiekolwiek zaległości w ostatnich trzech miesiącach, choć CRU podkreśla, że ta liczba obejmuje również ludzi, którzy spóźnili się o jeden miesiąc lub o symboliczne 10 euro. Jednak trend jest czytelny jak rachunek z zakładu energetycznego i w prądzie średnia zaległość skoczyła z 420 do 462 euro. To już wyraźne uderzenie, zwłaszcza przy cenach rosnących prądu. Odsetek gospodarstw zalegających powyżej 90 dni tkwi natomiast od maja na poziomie 8 procent.
Nie lepiej wyglądają rachunki za gaz. W trzy miesiące do września 180 tysięcy domów próbowało nadgonić zaległości. Średni dług utrzymuje się na poziomie 190 euro, ale liczba tych, którzy zalegają ponad 90 dni to 153 658, co rysuje surowy pejzaż i stanowi 22 procent odbiorców krajowych. Stabilność tego odsetka obserwowana jest od lipca.
Wszystko to dzieje się w momencie, gdy Energia, SSE Airtricity, Bord Gáis Energy i Flogas zdecydowały się w zeszłym miesiącu ponownie podnieść ceny. Około milion gospodarstw domowych wejdzie więc w chłód z nowymi stawkami, wyższymi niż poprzednie i znacznie trudniejszymi do udźwignięcia. Raport ujawniony przez Irish Independent tylko dolał oliwy do ognia: firmy energetyczne nie przenoszą spadków hurtowych cen na konsumentów.
Europosłanka Sinn Féin Lynn Boylan komentuje te dane bez owijania w bawełnę: „kryzys się pogłębia, a nie poprawia”. Jej zdaniem to najgorszy okres zaległości w historii pomiarów, a fakt, że we wrześniu lekko spadła liczba dłużników, nie zmienia obrazu sytuacji, bo i tak jest ich o 22 tysiące więcej niż rok temu. Najboleśniejszym uderzeniem jest jednak brak tegorocznych kredytów energetycznych, które łagodziły nieznacznie rachunki i były jedynie krótkotrwałą ulgą.
Coraz wyraźniej widać więc długoterminowy trend, który przypomina stojącą nad krajem ciemną chmurę: rosnące ceny, spadająca odporność finansowa rodzin, a do tego brak systemowych narzędzi, które mogłyby przełamać spiralę zadłużenia. Energetyczna przyszłość może być jasna, ale teraźniejszość, niestety, świeci raczej zimnym, nieprzyjaznym światłem.
Przypomina to starą prawdę, którą rzadko wypowiada się głośno: w świecie energii największym luksusem staje się stabilność, a tej dziś irlandzkim rodzinom brakuje bardziej niż kiedykolwiek.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by Jimmy Nilsson Masth on Unsplash

