Chiński Smok vs. Europejskie Lwy: Zapaść czy Przebudzenie?

Gdy myślimy o innowacjach, często przed oczami stają nam Dolina Krzemowa i jej giganci, ale to obrazek, który należy szybko zaktualizować. Prawdziwe centrum technologicznego wyścigu przesunęło się na Wschód. Chiny, przez lata postrzegane jako fabryka świata produkująca tanie podróbki, stały się dziś liderem w wielu kluczowych dziedzinach, zostawiając Europę daleko w tyle.
Najbardziej uderzająca różnica widoczna jest w codziennym życiu. Podczas gdy w Europie nadal dominują gotówka i karty bankowe, chińskie metropolie funkcjonują w oparciu o płatności mobilne. Aplikacje takie jak Alipay i WeChat Pay to nie tylko portfele cyfrowe, ale całe ekosystemy, w których można opłacić rachunki, zamówić taksówkę, zarezerwować stolik w restauracji, a nawet wziąć pożyczkę. Dla Europejczyka to futurystyczna wizja, dla Chińczyka – norma.
Ta przepaść wynika z różnicy w podejściu. Europejskie rynki, regulowane i zbiurokratyzowane, hamują rozwój na rzecz bezpieczeństwa i prywatności danych. Chiny, z kolei, stawiają na szybkość i masowość, co pozwala na błyskawiczne wdrażanie nowych rozwiązań i testowanie ich na gigantycznej populacji.
Nie można też ignorować postępu w zaawansowanych technologiach. Chiny nie tylko gonią Zachód, ale w niektórych obszarach już go przegoniły. Weźmy, chociażby sztuczną inteligencję (AI). Chińskie firmy i rząd inwestują w AI ogromne środki, wykorzystując ją w medycynie, transporcie czy systemach nadzoru. Giganci tacy jak Baidu czy Tencent dysponują ogromnymi zbiorami danych, które są kluczowe do trenowania algorytmów, co daje im przewagę nad konkurencją.
Podobnie wygląda sytuacja w dziedzinie technologii 5G czy elektromobilności. Chińskie firmy, jak Huawei czy BYD, nie tylko produkują sprzęt, ale także wyznaczają globalne standardy. Właśnie pojawiła się informacja, że niebawem Chińczycy mogą zaszachować cały elektroniczny Zachód, a stanie się to za sprawą jednego kabla. Chodzi o przewód, który łączyć będzie w sobie pięć funkcji, więc od zasilania, przesyłania różnego typu danych internetowych, ładowania niewielkich urządzeń, jako przewód HDMI i funkcji, której wciąż nie ujawniono, ale będzie też jednym dla wszystkich urządzeń. To z kolei oznacza, że Chiny wyprodukują swój autorski przewód 5 w 1 i przestaną płacić zachodnim firmom za używanie ich technologii podczas wytwarzania swoich produktów elektronicznych.
W Europie natomiast, pomimo silnych tradycji inżynierskich, dominacja chińskich firm staje się coraz bardziej widoczna, a Stary Kontynent zdaje się zostawać już teraz mocno w tyle i nie zanosi się, żeby cokolwiek miało się w najbliższych latach zmienić.
Powody tej europejskiej technologicznej zapaści są złożone. Po pierwsze – fragmentacja. Każde państwo ma swoje przepisy, co utrudnia rozwój jednolitego rynku cyfrowego. Dodatkowo rygorystyczne przepisy, takie jak RODO, choć chronią prywatność, z drugiej strony spowalniają rozwój. Po drugie – brak kapitału wysokiego ryzyka. Młode europejskie startupy mają znacznie trudniej pozyskać fundusze na rozwój niż ich chińscy czy amerykańscy odpowiednicy.
Oczywiście, nie wszystko jest stracone. Europa nadal ma pewne atuty w postaci wysokiej jakości edukacji, solidnej bazy naukowej i tradycji wynalazczości, jednak jeśli nie dojdzie do szybkiego przebudzenia i wprowadzenia odważnych reform, tzw. Lwy Europy mogą na zawsze pozostać w cieniu Chińskiego Smoka.
Czy Europa jest w stanie nadrobić ten dystans, czy też pozostanie jedynie odbiorcą chińskich innowacji? Odpowiedź na to pytanie wydaje się prosta, a udzielił jej ostatnio na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ Donald Trump.
Bogdan Feręc