Bitwa o smartfony: Czy Irlandia zablokuje dzieciom dostęp do sieci?

W Irlandii rozgorzała debata na temat potencjalnego zakazu korzystania z mediów społecznościowych przez dzieci poniżej 16. roku życia. Propozycja, rzucona na stół przez wicepremiera Simona Harrisa i spotkała się z natychmiastowym oraz zdecydowanym sprzeciwem ze strony opozycji, która określiła ją mianem nierealnej w realizacji.

Simon Harris, powołując się na przykład Australii, gdzie podobne przepisy również mają wejść w życie, argumentuje, że Irlandia powinna rozważyć takie rozwiązanie w celu ochrony zdrowia psychicznego młodych ludzi, a głównie w ochronie przed szkodliwymi treściami i presją cyfrowego świata. Wicepremier wyraził też nadzieję na ponadpartyjne porozumienie w tej sprawie i konstruktywną pracę Oireachtas.

Jednak partie opozycyjne, na czele z Sinn Féin, nie kryją swojego sceptycyzmu. Rzeczniczka ugrupowania ds. komunikacji Joanna Byrne podkreśliła, że jakiekolwiek decyzje o tak daleko idących konsekwencjach muszą być poparte solidnymi badaniami i konsultacjami z ekspertami z dziedziny zdrowia psychicznego, przedstawicielami szkół i grup młodzieżowych. Byrne wyraziła wątpliwość co do wykonalności technologicznej takiego zakazu, zwracając przy tym uwagę na mnogość platform internetowych, z których korzystają nastolatki, co wykracza poza popularnych dostawców mediów społecznościowych.

Podobne stanowisko zajęli Socjaldemokraci, którzy również uważają, że całkowity zakaz jest niewykonalny. Zamiast tego, opowiadają się za wzmocnieniem regulacji dotyczących firm z sektora mediów społecznościowych.

Minister komunikacji Patrick O’Donovan przyznał, że przestrzeń internetowa przypomina „Dziki Zachód” i zapowiedział poszukiwanie sposobów na to, by zmusić firmy technologiczne do egzekwowania zasad weryfikacji wieku. Można jednocześnie spodziewać się silnego oporu ze strony tych firm, z których wiele ma swoje europejskie siedziby w Dublinie. Jednak wicepremier Harris stoi na stanowisku, że Irlandia „nie da się zastraszyć” w dążeniu do stworzenia regulacji chroniących dzieci.

Irlandzka Organizacja Medyczna poparła propozycję zakazu, argumentując, że jest on „konieczny” dla ochrony najmłodszych przed szkodliwymi treściami.

Moja opinia w tej sprawie…

Debata na temat ochrony dzieci w internecie jest niezwykle ważna i aktualna. Z jednej strony, troska rządu o zdrowie psychiczne młodego pokolenia jest zrozumiała i godna pochwały, a i nie ulega wątpliwości, że media społecznościowe mogą mieć negatywny wpływ na samopoczucie oraz rozwój dzieci. Z drugiej strony, obawy opozycji dotyczące wykonalności i potencjalnych negatywnych konsekwencji całkowitego zakazu wydają się także uzasadnione. Ignorowanie faktu, że młodzi ludzie korzystają z wielu różnych platform internetowych i próba centralnego zablokowania dostępu może okazać się pracą syzyfową. Ponadto zakaz może pozbawić młodych ludzi możliwości wyrażania swoich opinii i uczestniczenia w cyfrowym świecie, co w dzisiejszych czasach jest niezwykle istotne.

Zamiast więc iść na skróty w postaci trudnego do wyegzekwowania zakazu, być może bardziej konstruktywne byłoby skupienie się na edukacji medialnej, promowaniu odpowiedzialnego korzystania z internetu, wzmocnieniu regulacji dotyczących szkodliwych dla dzieci treści oraz na nałożeniu większej odpowiedzialności na platformy mediów społecznościowych w zakresie weryfikacji wieku i samego moderowania treści.

Natomiast ta sprzeczka między rządem a opozycją pokazuje, jak złożonym problemem jest ochrona dzieci w cyfrowym świecie. Potrzebne są decyzje oparte na dowodach, które będą skuteczne i proporcjonalne, a nie populistyczne. Irlandia stoi tym samym przed wyzwaniem znalezienia równowagi między ochroną najmłodszych, poszanowaniem ich praw i możliwości w erze powszechnej cyfryzacji.

Bogdan Feręc

Źr. Independent

Photo by Bermix Studio on Unsplash