Prof. Jakub Lewicki: Problem zniszczeń z II wojny światowej spowodowanych przez Niemców jest ciągle traumą

Były Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków prof. Jakub Lewicki w rozmowie z Tomaszem Wybranowskim opowiada o stratach w dobrach kultury, zadanych nam przez hitlerowskie Niemcy w latach 1939-45.
Rozmowa rozpoczyna się jednoznacznym stwierdzeniem profesora, który mówi, że „problem wielkich zniszczeń wojennych jest wielką traumą, jaka funkcjonuje chyba w każdym z nas”.
Pamiętam z dzieciństwa [Jakub Lewicki urodził się w 1969 r.] szkołę średnią czy szkołę podstawową, kiedy na co dzień, na ulicach spotykało się jeszcze kaleki z czasów II wojny światowej. Ale pamiętam też różne osoby dotknięte przez wojnę. To było niemalże na wyciągnięcie ręki i tak było do lat 90
– wspomina rozmówca Tomasza Wybranowskiego.
Hekatomba ksiąg i archiwów
Lewicki zauważa, że o ile społeczeństwo było świadome skali zbroni niemieckich w rozumieniu ludzkim, o tyle nie miało wiedzy o nieprawdopodobnej skali zniszczeń materialnych, innych, niż zniszczenia infrastruktury.
Chodzi o zniszczenia związane z polskim piśmiennictwem, z archiwami, ze źródłami. Mało kto zdaje sobie sprawę, że w 1944 roku w Warszawie zostały celowo podpalone, schowane, ukryte wszystkie najcenniejsze nasze materiały piśmiennicze, archiwalia. Było to w podziemiach Pałacu Błękitnego, w pobliżu dzisiejszego Parku Saskiego. W tym miejscu powinien stać dzisiaj ogromny pomnik polskiej zniszczonej książki i zniszczonych źródeł
– wytyka badacz.
Jak podkreśla Lewicki, uległy wówczas zniszczeniu wszystkie starannie wyselekcjonowane przez polskich bibliotekarzy materiały piśmiennicze.
To skala nieprawdopodobna
– mówi.
Zrabowana kołatka
Gość Tomasza Wybranowskiego dodaje, że niemiecka grabież dotykała również innych materialnych dóbr kultury, poza książkami. Podaje szczególnie bliski mu przykład romańskiej kołatki z klasztoru w Czerwińsku.
To nasz najstarszy klasztor na Mazowszu, romański do dzisiaj odwiedzany. I zachowały się tam jedne z najstarszych drewnianych drzwi. Pochodzą z XII wieku. I była tam romańska kołatka, antaba, w formie głowy lwa, z bardzo charakterystycznym pierścieniem
– wspomina prof. Jakub Lewicki.
Wyjaśnia, że kołatka zniknęła, bo jeden z niemieckich badaczy dokonał rabunku prywatnego.
Takich zdarzeń było wiele. Przedstawiciele różnych niemieckich władz po prostu kradli do swoich prywatnych zbiorów
– recenzuje działanie Niemców.
Jak się okazuje, jako konserwator zabytów Jakub Lewicki próbował odzyskać kołatkę, przy okazji spotkań z łącznie 16. landowymi urzędami konserwatorskimi. Niestety, bezskutecznie.
Mamy do dzisiaj zachowane drzwi, mamy całą dekorację romańską na niech, i mamy zachowany ślad po tej romańskiej kołatce, której nie ma…
– mówi gość Radia Wnet.
Sprawa tronu królewskiego
Lewicki ocenia, że zarówno w latach powojennych, jak i po 1989 r. Polska zbytnio zwlekała z podejmowaniem prób odzyskiwania skradzionych przez Niemców zabytków. Opisuje przy tym historię rekonstrukcji tronu królewskiego na Zamku Królewskim w Warszawie.
Był zdobiony blisko 200. haftowanymi przestrzennie srebrną nicą orłami. I te orły zostały rozkradzione, a wcześniej odcięte z płóciennego zaplecka przez przedstawicieli administacji niemieckiej i żołnierzy. Znalazły się w różnych prywatnych zbiorach
– opowiada były konserwator zabytków.
Jak się okazuje, w zaskakujący sposób jeden z orłów wrócił do Warszawy.
Widocznie ktoś zorientował się co to jest i odesłał go anonimowo. Nie wiemy, czy pozostałe orły w ogóle istnieją
– konstatuje.
Tomasz Wybranowski
Wnet.fm
fot. Adrian Grycuk CC BY-SA 3.0 pl