Wall Street świętuje, ale jutro Trump i Xi mogą podpalić lont

Wall Street znowu uwierzyła w bajkę o globalnym pojednaniu. W poniedziałek amerykańskie indeksy giełdowe od Dow Jonesa po Nasdaq wspięły się na rekordowe poziomy, jakby inwestorzy zapomnieli, że każda hossa kończy się tak samo: nagłym zgrzytem metalu, gdy światowe potęgi siadają do stołu z nożem pod obrusem. Tym razem stół ustawiono na czwartek, czyli w dniu, w którym Donald Trump i Xi Jinping spotkają się, by omówić przyszłość światowego handlu i spróbować zbudować nowy, choć chwiejny, most między dwiema największymi gospodarkami świata. Na razie panuje euforia, ale wystarczy jedno słowo za dużo, by giełdowe złoto zmieniło się w pył.

Inwestorzy w poniedziałek kupowali wszystko: akcje technologicznych gigantów, spółek przemysłowych, a nawet firm surowcowych. Parkiet był tak dobry, jakby świat zapomniał o inflacji, wojnach handlowych i protekcjonizmie. Giełda żyje teraz jednym przekonaniem, że Stany Zjednoczone i Chiny zdołają osiągnąć „porozumienie ramowe”, które zatrzyma spiralę ceł i kontroli eksportu. To oczekiwanie ma jednak w sobie coś z hazardu, bo w rzeczywistości nikt nie wie, czy Trump i Xi w ogóle zdolni są do kompromisu. Ostatni raz, gdy mówiono o „porozumieniu ramowym”, w ciągu 48 godzin oba kraje wprowadziły nowe restrykcje celne. Ale dla Wall Street liczy się tylko jedno: dziś jeszcze rośnie.

Tematem czwartkowego spotkania ma być nie tylko handel, ale też najcenniejsza karta w chińskiej talii, czyli pierwiastki ziem rzadkich. To strategiczne surowce, bez których nie powstanie ani iPhone, ani rakieta, ani samochód elektryczny. Pekin od miesięcy daje do zrozumienia, że potrafi użyć ich jako broni gospodarczej. Trump z kolei chce doprowadzić do zniesienia amerykańskich ceł, które zaczynają szkodzić własnym producentom i wyborcom w stanach przemysłowych. W tle majaczy Rezerwa Federalna, gotowa do kolejnego cięcia stóp procentowych, ale tym razem po to, by utrzymać gospodarkę w ruchu. To mieszanka, która może wywołać eksplozję: taniego pieniądza, politycznych kalkulacji i złudzenia, że porozumienie handlowe może być trwałe.

Trump przyjedzie na spotkanie z potrzebą triumfu, bo każdy prezydent USA potrzebuje dobrych wieści z giełdy, a każda dobra wiadomość z Chin pozwala mu ogłosić: „Zwyciężyłem bez wojny”. Xi Jinping natomiast gra długą partię i dla niego to nie kwestia notowań, lecz kontroli i pokazania, że Pekin nie ulega presji, lecz negocjuje z pozycji siły.

Obaj przywódcy są zakładnikami własnej retoryki. Trump potrzebuje porozumienia, które będzie wyglądać jak zwycięstwo. Xi potrzebuje porozumienia, które nie będzie wyglądać jak kapitulacja i właśnie w tym napięciu kryje się ryzyko.

Dla inwestorów to gra o milisekundy i emocje. Wystarczy jedno zdanie z Pekinu, jeden przeciek z Białego Domu, by algorytmy tradingowe rzuciły się w panice do sprzedaży. Ale dopóki gra muzyka – tańczą wszyscy.

Analitycy z Goldman Sachs i JPMorgan szacują, że każde złagodzenie napięć może podnieść wartość indeksów o kolejne 2–3 procent. Jednak w drugą stronę margines błędu jest bezlitosny: jedno fiasko rozmów, a rynek może runąć równie gwałtownie, jak wzrósł. Niektórzy inwestorzy porównują obecną sytuację do 2018 roku, gdy euforia handlowa przerodziła się w najgłębszą korektę dekady. Różnica polega na tym, że dziś stawka jest znacznie większa, bo w grę wchodzą nie tylko towary i cła, ale globalna architektura dostaw, kontrola nad technologią i symboliczna walka o to, kto pisze reguły XXI wieku.

W czwartek, gdy Trump i Xi zasiądą naprzeciw siebie, Wall Street zatrzyma oddech. Na ekranach komputerów migające cyfry zamienią się w globalne barometry zaufania, czy Stany Zjednoczone i Chiny pójdą w stronę współpracy, czy znowu odpalą nową rundę gospodarczej zimnej wojny? Historia pokazuje, że każde takie spotkanie kończy się komunikatem o „postępach” i nowym polem konfliktu, które ujawnia się kilka tygodni później.

Ale tego jeszcze dzisiaj nie zobaczymy w notowaniach, ponieważ na razie inwestorzy świętują, jakby świat właśnie uniknął katastrofy. Tymczasem lont wciąż leży na stole i wystarczy, że w czwartek któryś z przywódców zapali zapałkę, a wtedy…

Bogdan Feręc

Źr. Independent

Photo by Jakub Żerdzicki on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Znów w domu. Michae
Czy pojawi się krew
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.