Milkną ostatnie głosy. Jak wielkie koncerny duszą irlandzkie lokalne rozgłośnie

Jeszcze dwie, trzy dekady temu radio w Irlandii było żywą tkanką społeczeństwa. To nie tylko playlisty i prognoza pogody, ale i głos lokalnych społeczności, a głos, który potrafił wyrazić to, co pomijane w ogólnokrajowych mediach. Galway Bay FM, rozgłośnia zakorzeniona w zachodniej Irlandii od lat 90., była jednym z tych bastionów. A dziś? Dziś została połknięta przez Bay Broadcasting, czyli grupę, która konsekwentnie buduje dominację na rynku, stając się drugim największym graczem radiowym w kraju.

Na pierwszy rzut oka to sukces, rozwój, wzmacnianie pozycji, nowe możliwości i takie słowa pojawiają się w komunikatach prasowych, wypowiadane miękkim tonem przez menedżerów oraz polityków, którzy przyklaskują konsolidacji. Minister kultury, komunikacji i sportu Patrick O’Donovan bez mrugnięcia okiem udziela zgody. Komisja Ochrony Konkurencji i Konsumentów również nie widzi problemu. Bo przecież nic złego się nie dzieje, prawda?

Problem w tym, że nie chodzi tylko o jedną stację radiową, gdyż to fragment większej układanki. Ostatnie bastiony niezależnego dziennikarstwa radiowego w Irlandii powoli gasną. Nie spektakularnie, nie z hukiem, ale w ciszy przejęć i fuzji. Galway Bay FM jest kolejnym przykładem procesu, w którym lokalne głosy zostają podporządkowane większym strukturom.

Przypomnijmy: w Irlandii rynek medialny od zawsze był ograniczony. Kilka dużych grup kontroluje prasę, telewizję i do niedawna część radia. To, co naprawdę lokalne, to były właśnie rozgłośnie takie jak Galway Bay FM, więc wrażliwe na puls społeczności, gotowe nadać głos mieszkańcom, a nie tylko politykom czy biznesowi. Teraz jednak ten model się kończy. Kiedy lokalny nadawca staje się częścią większego konglomeratu, zmienia się filozofia działania. Owszem, przez pewien czas jeszcze można usłyszeć znajome głosy i programy, ale kierunek treści, priorytety redakcyjne i dobór tematów… One prędzej czy później dostosują się do „linii” całej grupy. To nie jest też zła wola, bo to zwykła korporacyjna logika.

Tu jednak pojawia się większe zagrożenie, ponieważ, gdy rynek staje się jednolity, odbiorca traci wybór. Słuchacz nie musi słyszeć nachalnej propagandy, wystarczy, że przestaje słyszeć inne punkty widzenia. Wtedy zaczyna działać cichy mechanizm indoktrynacji: nie przez zakaz, ale przez brak alternatywy.

Może się wydawać, że to przesada, ale spójrzmy na inne kraje. W Stanach Zjednoczonych proces koncentracji mediów radiowych rozpoczął się dekady temu i dziś ogromna część stacji lokalnych jest w rękach kilku gigantów. Wynik? Jednolite playlisty, ta sama narracja polityczna, minimalny pluralizm. W Polsce podobnie, tam, gdzie kiedyś regionalne rozgłośnie nadawały o problemach lokalnych, dziś słyszymy odtworzone formaty, identyczne w każdym mieście.

Irlandia właśnie wchodzi w tę samą pułapkę. W miejsce różnorodności pojawia się powtarzalność, a w miejsce lokalnego głosu – centralnie sterowana treść.

Nie oszukujmy się: media nigdy nie były wolne od wpływów politycznych, ale gdy rynek jest rozdrobniony, łatwiej zachować równowagę. Różne redakcje patrzą na ręce różnym partiom, różnym interesom, ale gdy na rynku zostaje kilku dużych graczy… Wtedy zawsze pojawia się ryzyko, że ich sympatie i sojusze zaczną kształtować publiczną narrację. Grupy medialne, które kontrolują duże kawałki rynku, mają ogromną siłę negocjacyjną, zarówno wobec reklamodawców, jak i wobec polityków. To tworzy układ zamknięty, więc politycy dla swoich własnych interesów wspierają konsolidację, bo koncerny mediowe wspierają polityków. A zwykły odbiorca nawet nie wie, kiedy jego radio przestaje być lustrem rzeczywistości, a zaczyna być jej filtrem.

Dla wielu mieszkańców zachodniej części Irlandii Galway Bay FM było czymś więcej niż tylko radiem. To była instytucja, głos zaufania, w którym można było usłyszeć problemy lokalnej społeczności, a nie tylko powielane wiadomości z Dublina. Teraz ten głos stanie się częścią większego chóru. Chóru, który brzmi donośnie, ale zawsze według przyniesionej z zewnątrz partytury. Różnorodność poglądów i opinii w mediach to nie luksus, bo jest fundamentem demokracji. Bez różnorodnych źródeł informacji społeczeństwo staje się łatwe do ukształtowania, jak glina w rękach tych, którzy kontrolują przekaz.

Ktoś powie: przesadzasz, bo Galway Bay FM nie zniknęło, tylko zmieniło właściciela. Formalnie to prawda, ale realnie? To początek końca niezależnego dziennikarstwa radiowego w Irlandii, które najpierw zawładnęło dużymi stacjami i gazetami, a teraz idzie po tę resztę. Kolejne przejęcia są kwestią czasu i kiedy ostatnie niezależne mikrofony zostaną odłożone na półki medialnych korporacji, może się okazać, że społeczeństwo straciło nie tylko lokalne radio. Straciło możliwość usłyszenia innych perspektyw.

I wtedy dopiero usłyszymy w Irlandii ciszę albo tylko jeden głos.

Bogdan Feręc

Źr. Business Plus

Photo by Amr Taha™ on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Halloween bez ognia?
Irlandia wkrótce ws
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.