Korupcja na Ukrainie: Próba ognia w państwie, które walczy o przetrwanie

Skandal korupcyjny, który rozsadza mury władzy w Kijowie, jest najpoważniejszym od chwili, gdy Wołodymyr Zełenski objął urząd prezydenta. Uderza w samo serce państwa prowadzącego wojnę w sensie wojskowym, gospodarczym i psychologicznym, a warto tu zaznaczyć, że ze znacznie potężniejszym agresorem. Jednak to zeszło w ostatnich dniach na plan dalszy, bo oskarżenia formułowane przez Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) wobec Timura Mindycza, nawiasem mówiąc, bliskiego współpracownika prezydenta, oraz fala dymisji ministrów pokazuje, jak głęboko chroniczna korupcja zakorzeniła się w ukraińskim systemie rządowo-biznesowym. To zjawisko nie jest nowe, ale moment, w którym wybucha jedna z największych afer na Ukrainie, czyni ją szczególnie destrukcyjną dla wizerunku tego kraju.

NABU twierdzi, że Mindycz kierował grupą pobierającą łapówki przy projektach energetycznych, w tym dotyczących wzmocnienia infrastruktury, od której zależy przetrwanie kraju w obliczu rosyjskich ataków na sieci energetyczne. Oznacza to, że pieniądze przeznaczone na ochronę obywateli i utrzymanie funkcjonowania państwa trafiały prosto do prywatnych kieszeni bogacących się w ten sposób biznesmenów. A nadchodzi zima, która może być najtrudniejszą od początku wojny, informacja ta działa jak nóż w plecy, przede wszystkim dla zwykłych Ukraińców.

Na reakcję społeczeństwa nie trzeba było długo czekać, a okazała się ona gwałtowną, pełną gniewu i poczucia zdrady, co już wykrzyczano rządowi Zełenskiego. W kraju, gdzie ludzie siedzą bez prądu godzinami, a front w Donbasie ugina się pod rosyjską presją, wieść o luksusowych wydatkach bliskich współpracowników prezydenta rani wyjątkowo mocno. Wiele osób na Ukrainie mówi, że to powrót do widm Związku Radzieckiego i jego kolesiowsko-nomenklaturowej mentalności, z którą Ukraina od lat próbuje się rozstać, choć cały czas, jak widać, bezskutecznie.

Jednocześnie sam fakt, że dochodzenie w ogóle ruszyło, daje pewnego rodzaju nadzieję, natomiast samo aktywne działanie NABU to dowód na to, że instytucje państwa – mimo wojny, presji politycznej i wysokich kosztów społecznych, nie zostały całkowicie sparaliżowane, choć mogą być wynikiem innych procesów, bo grą o przyszłość władzy. Społeczne protesty, które latem zmusiły rząd do wycofania się z prób osłabienia organów antykorupcyjnych, świadczyć mają też o determinacji obywateli, a społeczeństwo, które już dwa razy płaciło krwią za prawo do demokracji, wciąż nie zamierza tego odpuścić.

Korupcja nie jest za wschodnią granicą Polski zjawiskiem incydentalnym, ale chorobą systemową Ukrainy – chorobą, która trwa od dziesięcioleci. Jednak w momencie wojny jej zasięg i bezczelność są bardziej niebezpieczne niż kiedykolwiek. Uderzają w zaufanie zachodnich partnerów, niszczą morale oraz w prostej linii osłabiają państwo od środka. Jednocześnie jej ujawnienie w tak trudnym czasie jest świadectwem funkcjonowania instytucji państwowych, które w naprawdę rozpadającym się kraju, mogłyby swobodnie zamiatać swoje państwowe brudy pod dywan.

Ukraina stoi dziś wobec dwóch wrogów – agresora z zewnątrz i mówiąc językiem ukraińskiej ulicy, pasożytów z wewnątrz. Oba zjawiska zagrażają jej przetrwaniu, a różnica polega na tym, że z pierwszym walczą żołnierze na froncie, a z drugim mogą walczyć tylko instytucje i społeczeństwo.

Sprawa odbiła się szerokim echem zarówno w Europie, jak i w USA, które mają przed sobą dylemat twardy jak kamień i kruchy jak szkło. Z jednej strony każde euro i dolar wysłane do Kijowa powinny pracować na obronę samej Ukrainy, niektórzy dodają, że Zachodu, a nie na wakacje w Dubaju dla ludzi, którzy zapomnieli, że na froncie w walce o obronę ojczyzny giną ludzie. Wspomniany już dylemat jest wysokiego poziomu, bo zbyt ostre dokręcenie śruby, czyli ograniczenie pomocy wojskowej i finansowej mogłoby spowolnić cały zbudowany już łańcuch pomocy, a wojna nie czeka aż biurokraci w garniturach z Brukseli, Berlina, Warszawy i Waszyngtonu skończą oceniać sytuację i zgodzą się na kolejne kwoty wsparcia.

Trzeba to więc ująć po ludzku, trochę staroświecko, więc wsparcie tak, ale bez ślepej wiary, że pieniądze i broń idą na cele, na które zostały przeznaczone. Ameryka już nieraz przekonała się, że „pieniądze płynące bez nadzoru płyną też bez pozostawiania śladu”. W przypadku Ukrainy to po prostu kwestia higieny strategicznej. Mocniejsza kontrola nie będzie więc wrogiem Kijowa, bo to raczej zasada z czasów naszych dziadków: pożyczasz komuś w potrzebie pieniądze, ale liczysz, że pokaże ci, na co one poszły.

Zaostrzenie warunków kolejnych transzy pomocy ma w przypadku Ukrainy głęboki sens, o czym właśnie się przekonujemy, choć nie może być też swoistym sabotażem celu. Potrzebna jest więc transparentność wydatków, częste audyty i konkrety, które poparte zostaną dowodami, nie zaś zapewnieniami, że pieniądze wydano prawidłowo, a pociski trafiły na linię frontu. Blokowanie dostaw broni w imię urzędniczej perfekcji nie jest natomiast najlepszą metodą, chociaż wielu polityków – nie tylko z USA, miałoby na to ochotę. Podobne zdania słychać też wśród komentatorów politycznych na Starym Kontynencie, ale i w obu Amerykach, choć w Południowej nie ma się czemu dziwić, skoro bardziej zainteresowana jest współpracą z Rosją, niż z półkulą północną.  

W praktyce obecny Ukraiński skandal powinien doprowadzić do wdrożenia systemów pełnej kontroli wydatków Kijowa, procesów zakupowych broni oraz sprzętu wojskowego, ale wydatkowanych też na infrastrukturę oraz wsparcie socjalne. Oznacza to, że Ukraina powinna zostać wzięta pod pełną kuratelę i mieć pełnię nadzoru nas sobą, a do tego musiałaby wdrożyć procesy jawności i czerwone linie.

Niestety tło jest o wiele poważniejsze, bo za skandalem czai się głębsza prawda i jeżeli Ukraina przegra, rachunek zapłaci cała Europa, a potem i Ameryka, które liczą, że po zakończeniu wojny, odzyskają to, co wpompowali w Ukrainę. I tak rozmowa o „zaostrzaniu warunków” zawsze musi pamiętać, że największym ryzykiem nie jest zbyt miękki nadzór, tylko zbyt słabe wsparcie. Warto śledzić, jak oba te wektory można pogodzić, by polityka nie stała się prezentem dla Kremla.

***

Z perspektywy strategicznej państwa zachodnie powinny kontynuować pomoc dla Ukrainy, choć w mojej subiektywnej ocenie, już dawno powinny ją przerwać. Idąc jednak drogą europejskiej i amerykańskiej polityki, powiedzieć należy, że rezygnacja ze wsparcia nie ukarałaby skorumpowanych urzędników, gdyż na tym etapie jedynie osłabiłoby to armię walczącą z wojskami rosyjskimi. Mogłoby też dojść do rozbicia kruchej europejskie zgody na wsparcie Ukrainy, jako elementu własnego bezpieczeństwa. Zachód, co jest dla mnie oczywiste, musi więc warunkować wsparcie, wymagać reform i kontroli, ale i skutecznie domagać się realnych mechanizmów nadzoru. Pamiętajmy, że nawet w świetle mojej odmiennej od europejskiej koncepcji wsparcia dla Ukrainy, odcięcie jej od pieniędzy oraz dostaw broni, byłoby prezentem dla Kremla. Pomoc powinna niestety trwać, lecz pod czujnym, bezlitośnie precyzyjnym spojrzeniem, a i chciałbym jasnych deklaracji Kijowa, że pieniądze – niezależnie od formy, zostaną w całości Zachodowi zwrócone, jak i pokryte zostaną wszelkie wydatki, które poniesione zostały przez Europę w związku z przyjęciem tzw. uchodźców wojennych. W innym przypadku – mojej zgody na dalszą pomoc wciąż nie będzie.

Bogdan Feręc

Źr. The Kyiv Independent

Photo by Bermix Studio on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Apel o zatrzymanie p
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.