Irlandzkie banki odkryły koło na nowo. Natychmiastowe płatności od przyszłego roku, czyli rewolucja z pięcioletnim opóźnieniem

Niektórzy mówią, że Irlandia słynie z zielonych pól, inni – że z dobrej whiskey, a od dziś możemy dopisać jeszcze jedną cechę: cierpliwość jej klientów bankowych, bo trzeba naprawdę anielskiej cierpliwości, żeby w 2025 roku wciąż czekać, aż „trzy filary” irlandzkiej bankowości – AIB, Bank of Ireland i PTSB – nauczą się wysyłać pieniądze szybciej niż gołębiem pocztowym.
Jednak stało się i po pięciu latach prób, błędów, cofnięć, przesunięć i zapewne niejednej kawy latte w salach konferencyjnych, banki z dumą ogłosiły, że od początku 2026 roku uruchomią usługę natychmiastowych płatności o wdzięcznej nazwie Zippay. Brzmi dynamicznie – jakby pieniądze miały same biegać po kablach internetu, wyprzedzając myśli właściciela. Tyle że Revolut i N26 robią to już od lat. Oczywiście, banki podkreślają, że Zippay będzie „proste, szybkie i bezpieczne”. No cóż, kto by się spodziewał, że to właśnie cechy, których klienci oczekują od płatności od początku ich istnienia. Można odnieść wrażenie, że dyrektor Federacji Bankowości i Płatności Brian Hayes, wypowiadając te słowa, mówił je z dumą, jakby dopiero co wynalazł koło.
Największą innowacją ma być fakt, że nie trzeba już wpisywać długiego numeru IBAN. Wystarczy numer telefonu, jeśli druga osoba także używa Zippay. Rewolucja! W końcu coś, co Revolut wprowadził mniej więcej wtedy, gdy Irlandczycy dyskutowali jeszcze, czy płacić kartą w pubie nie jest, aby niegrzecznie.
Co więcej, usługa pozwoli na przesłanie całych 1000 euro dziennie i aż 500 euro na transakcję. To musi być ten „europejski luksus bezpieczeństwa”, dzięki któremu system bankowy może nadal udawać, że chroni nas przed niebezpieczeństwami internetu, a w praktyce – przed zbytnią wygodą klientów.
W tle przewija się także wątek fiaska projektu Synch Payments, który miał być wielkim wspólnym przedsięwzięciem banków i został pogrzebany, gdy Bank Centralny przypomniał im, że jednak trzeba uzyskać stosowną autoryzację. Teraz, zmęczone zmaganiami z własną innowacyjnością, banki postanowiły kupić gotowe rozwiązanie od włoskiej Nexi. Bo po co się męczyć, skoro można zamówić produkt „na wynos”.
Ironia polega na tym, że przez te wszystkie lata Revolut zdążył urosnąć w siłę, zdobyć miliony użytkowników w Irlandii, a nawet stać się – dla wielu młodych – głównym kontem bankowym i nagle, w roku 2026, wielka trójka wchodzi na scenę z produktem, który wygląda jak spóźniony uczestnik wyścigu.
Czy klienci rzucą się masowo na Zippay? Niewykluczone – bo przecież będzie dostępny w już istniejących aplikacjach bankowych, ale trudno pozbyć się wrażenia, że zamiast triumfalnego wejścia, banki właśnie przyznały, że przez lata przespały rewolucję, którą fintechy zrealizowały za nich. Na pocieszenie możemy powiedzieć jedno: lepiej późno niż wcale. A skoro wreszcie będzie można podzielić rachunek w pubie bez mozolnego przepisywania cyfr, to może nawet warto wznieść toast za tę wiekopomną chwilę. Tylko żeby nie wyszło tak, że zanim Zippay wystartuje, Revolut zdąży już wdrożyć płatności… telepatyczne.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by CardMapr.nl on Unsplash