Irlandia zaostrza kurs wobec azylantów. Koniec z darmowym zakwaterowaniem
Rząd Irlandii przygotowuje się do wprowadzenia najbardziej znaczących zmian w polityce azylowej od lat. Jak wynika z planów, które mają być omówione właśnie dzisiaj przez rządową podkomisję ds. migracji, osoby ubiegające się o azyl i jednocześnie pracujące w Irlandii będą musiały zacząć płacić za swoje zakwaterowanie w ośrodkach prowadzonych przez system IPAS (International Protection Accommodation Service).
Stawki, jak wynika z nieoficjalnych doniesień, wynosić mają od 15 do 238 euro tygodniowo, w zależności od wysokości zarobków. Ci, którzy odmówią zapłaty, będą mogli zostać pozbawieni prawa do ubiegania się w późniejszym terminie o irlandzkie obywatelstwo.
Nowe regulacje mają być odpowiedzią na rosnącą presję społeczną i finansową związaną z masowym napływem wniosków azylowych. W 2024 roku liczba osób ubiegających się o ochronę międzynarodową w Irlandii osiągnęła rekordowy poziom, a rząd zmaga się z dramatycznym niedoborem miejsc w ośrodkach oraz krytyką ze strony opinii publicznej. Dotychczas państwo zapewniało wszystkim azylantom bezpłatne zakwaterowanie i wyżywienie, niezależnie od tego, czy pracowali, czy nie.
Według rządu nowe przepisy mają na celu „przywrócenie równowagi” między pomocą humanitarną a odpowiedzialnością finansową osób, które zdecydowały się podjąć pracę w Irlandii. Innymi słowy – państwo nie zamierza dalej utrzymywać tych, którzy są już w stanie samodzielnie się utrzymać. To symboliczna zmiana tonu, choć raczej spodoba się rdzennym mieszkańcom wyspy i rezydentom.
Niektórzy ministrowie – zwłaszcza ci z Fianna Fáil i Fine Gael, argumentują, że wprowadzenie opłat jest konieczne, by zachować poparcie społeczne dla całego systemu ochrony międzynarodowej. Obawiają się, że dalsze utrzymywanie uprzywilejowanego statusu azylantów, którzy pracują, mogłoby wywołać jeszcze większe napięcia społeczne, przede wszystkim w sytuacji, gdy wielu podatników nie stać na własne mieszkanie.
Jednocześnie planowane rozwiązanie wywołuje kontrowersje i organizacje zajmujące się prawami człowieka, ostrzegają, że uzależnianie przyznania obywatelstwa od zdolności do płacenia za zakwaterowanie może być niezgodne z międzynarodowymi standardami ochrony uchodźców. Wskazują, że osoby ubiegające się o azyl często wykonują niskopłatne prace, a ściąganie od nich setek euro tygodniowo może w praktyce doprowadzić do ubóstwa lub zmusić ich do pracy na czarno.
Nie brakuje też głosów, że decyzja ma charakter polityczny i rząd chce pokazać twardy kurs wobec migrantów w obliczu napięć społecznych. W ostatnich miesiącach irlandzkie społeczeństwo coraz głośniej domaga się ograniczenia napływu cudzoziemców, a kolejne protesty w małych miasteczkach, gdzie lokalne społeczności sprzeciwiają się tworzeniu nowych ośrodków dla azylantów, stają się dla rządzącej koalicji coraz poważniejszym problemem.
W praktyce jednak nowe zasady mają dotyczyć wyłącznie tych, którzy osiągają określony dochód, co oznacza, że część azylantów nadal będzie zwolniona z opłat. Jednak niejasne pozostaje, jak dokładnie rząd zamierza egzekwować obowiązek płatności i w jaki sposób będzie weryfikować dochody. Eksperci ostrzegają, że system może stać się biurokratycznym labiryntem, a sama idea, choć zrozumiała, w praktyce może okazać się trudna do wdrożenia.
Zmiana kursu wobec migrantów to kolejny krok w strategii gabinetu Micheála Martina, który od miesięcy stara się ograniczyć napływ nowych wniosków o azyl. Wcześniej obniżono standardy zakwaterowania, skrócono czas pobytu w niektórych ośrodkach oraz zapowiedziano nowe kontrole graniczne. Minister sprawiedliwości Jim O’Callaghan – odpowiedzialny za reformę, mówił ostatnio wprost: „Irlandia nie może być jedynym krajem w Europie, który oferuje pełne utrzymanie osobom, które już pracują. Musimy wprowadzić zasady, które są sprawiedliwe – zarówno wobec uchodźców, jak i wobec irlandzkich podatników”.
W Dublinie wyraźnie już widać, że polityczny klimat zaczyna się zmieniać. Jeszcze kilka lat temu ton debaty wyznaczały hasła otwartości i solidarności. Dziś dominuje pragmatyzm, a może raczej obawa przed gniewem wyborców, dla których temat migracji stał się probierzem sprawiedliwości społecznej. Irlandia, kraj emigrantów, zaczyna coraz częściej zadawać sobie pytanie, czy stać ją jeszcze na rolę schronienia dla świata.
Wprowadzenie opłat dla pracujących azylantów to nie tylko kwestia pieniędzy, a symboliczny moment, w którym państwo mówi: „pomagamy, ale nie za wszelką cenę”. W tle pobrzmiewa echo większego europejskiego trendu – od Szwecji po Niemcy, gdzie rządy, przyparte do muru przez własnych obywateli, także zaczynają stawiać granice swojej empatii.
Irlandia – dotąd jeden z najbardziej liberalnych krajów w UE w kwestiach migracyjnych – może tym ruchem ostatecznie wejść w nową epokę. Epokę, w której będzie udzielać pomocy, ale oczekuje również, pewnej formy udziału w kosztach tego wsparcia.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by Nikita Sinyaev on Unsplash

