Gorące słowa w chłodnym kraju. Irlandzka polityka znów płonie debatą o migracji

Irlandzka scena polityczna znów rozbrzmiewa ostrymi wypowiedziami i wicepremier Simon Harris znalazł się w centrum sporu, który pokazuje, jak drażliwy stał się temat migracji oraz jak szybko rozmowa publiczna potrafi zamienić się w polityczny ping-pong.

Harris przekonuje, że krytycy próbują przykleić mu etykietę populisty, aby tłumić jego wypowiedzi i wystawić na widok publiczny w krzywym zwierciadle. Lewica, jego zdaniem, chce sprowadzić Harrisa do roli straszaka, który rzekomo flirtuje z retoryką znaną z brytyjskiej sceny politycznej. Oskarżenia o czerpanie inspiracji z repertuaru Nigela Farage’a odrzuca stanowczo. Wicepremier twierdzi, że skoro społeczeństwo rozmawia o migracji, to parlament powinien robić to samo. Mówi, że Dáil stał się miejscem, gdzie rozmowa o tej kwestii odkładana jest na bok. Gdy stwierdził, że poziom migracji jest zbyt wysoki – zarówno w liczbie wniosków o azyl, jak i ogółem – wywołał tym natychmiastową reakcję swoich oponentów.

Poseł Partii Pracy Conor Sheehan ocenił jego słowa jako próbę politycznej gry. Według Sheehana wypowiedzi Harrisa miały odwrócić uwagę i wprowadzić podziały, a ta opinia szybko odbiła się szerokim echem. Harris odpowiedział, że jest zdziwiony oporem parlamentarzystów i podkreślił, że migracja jest rzeczą dobrą, a przypomniał też o wkładzie imigrantów w rozwój kraju.

Debata nabrała tempa w miniony weekend, a wraz z nią ton, który stał się teraz ostrzejszy. Wicepremier mówi wprost, że próba zamknięcia rozmowy jest niepokojąca i odcina obywateli od polityki. Zapowiada, że Fine Gael zamierza prowadzić rzeczową rozmowę, nawet jeśli ta bywa trudna. W jego ocenie najgłośniejsze próby szufladkowania go jako populisty płyną ze strony lewicy.

Harris odnosi się też do pomysłów, które krążą wokół systemu azylowego. Za „interesującą kwestię” uznał propozycję, by ochrona była przyznawana tymczasowo, z możliwością powrotu do kraju pochodzenia, jeśli sytuacja tam ulegnie poprawie. Twierdzi, że Irlandia pozostaje krajem współczującym, a narrację „skrajnej prawicy”, jak dodał, uważa za próbę przejęcia symboli narodowych bez demokratycznego mandatu.

Wicepremier wskazuje również, że większość wniosków o ochronę międzynarodową kończy się odmową, nawet po złożeniu odwołania od wstępnej decyzji, co jego zdaniem wymaga uczciwej rozmowy prowadzonej z zachowaniem szacunku. Harris potępił jednocześnie przestępstwa popełniane przez osoby przybywające do kraju, ale wyraźnie oddziela to od debaty o polityce migracyjnej.

*

Irlandzka polityka zawsze potrafiła produkować intensywne starcia werbalne, lecz dyskusja, która wybuchła wokół słów Harrisa, pokazuje, jak napięte stały się granice publicznej rozmowy. W najbliższych tygodniach Dáil prawdopodobnie jeszcze nieraz usłyszy konsekwencje tej wymiany zdań, bo lewica jest obecnie na fali wznoszącej, więc chce ten fakt wykorzystać. W tle pozostaje pytanie, czy spór między partiami zamieni się w konstruktywną debatę, czy znów stanie się sceną walki o to, kto najgłośniej krzyczy, gdy stawka dotyczy tematów, których unikać coraz trudniej.

Bogdan Feręc

Źr. Breaking News

Photo by David Clode on Unsplash