Europa przyspiesza wyścig zbrojeń

Unia Europejska szykuje największy od dekad zwrot w polityce bezpieczeństwa. Komisja Europejska zaprezentowała plan, który ma do 2030 roku radykalnie podnieść gotowość obronną państw członkowskich – od ziemi, przez morze i powietrze, aż po kosmos. Priorytetem mają być systemy antydronowe, obrona powietrzna, wschodnia flanka i tzw. Europejska Tarcza Kosmiczna.
Inicjatywę przedstawiła szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas, powołując się na rosnące obawy dotyczące hybrydowych działań Rosji. W Brukseli coraz głośniej mówi się o sabotażu infrastruktury krytycznej, podmorskich kablach, naruszeniach przestrzeni powietrznej i atakach dronów. Kreml – jak twierdzą unijni urzędnicy – nie musi wypowiadać wojny, by ją prowadzić.
Propozycja Komisji, która musi jeszcze uzyskać aprobatę państw członkowskich, opiera się na czterech sztandarowych projektach:
- Zintegrowana obrona przed dronami,
- Wzmocnienie obrony na wschodnich granicach,
- Nowa architektura obrony powietrznej,
- Europejska Tarcza Kosmiczna.
Cel? Aby siły państw UE mogły „przewidywać, przygotowywać się i reagować na każdy kryzys, także konflikt wysokiej intensywności”. Do 2030 roku kraje członkowskie mają uzupełnić braki w najważniejszych obszarach. Lista jest długa: obrona przeciwrakietowa, artyleria, cyberbezpieczeństwo, walka elektroniczna, rakiety, amunicja, mobilność wojskowa, sztuczna inteligencja, systemy morskie, drony i antydrony.
Jednym z fundamentów planu ma być wspólne kupowanie uzbrojenia. Bruksela chce stworzyć „zintegrowany europejski rynek sprzętu obronnego”, który pozwoli przemysłowi zwiększyć produkcję, obniżyć koszty i szybciej rozwijać technologie. „Do 2030 roku celem jest stworzenie prawdziwego ogólnounijnego rynku ze zharmonizowanymi przepisami” – podkreśla Komisja. Szczególny nacisk ma zostać położony na obronę powietrzną i przeciwrakietową, systemy dronowe i technologie kosmiczne.
Choć państwa neutralne nie biorą udziału w planowaniu wojskowym NATO, nie oznacza to wyłączenia ich z programu. Irlandia już w czerwcu poparła unijną inicjatywę SAFE, która zakłada inwestycje rzędu 800 miliardów euro w europejski przemysł obronny.
Dublin zapowiada zakupy w takich obszarach jak:
- artyleria,
- systemy cybernetyczne,
- obrona powietrzna,
- infrastruktura krytyczna i morska.
Sprzęt ma być nabywany wspólnie z innymi krajami UE.
Najbardziej obrazowym elementem planu jest koncepcja „Eastern Flank Watch” – mieszanki tradycyjnych i nowoczesnych środków obrony. Chodzi o fizyczne bariery (okopy przeciwpancerne, tzw. zęby smoka, odtwarzane tereny bagienne), ale również cyfrową i antydronową tarczę na wschodniej granicy.
Komisarz ds. obrony Andrius Kubilius przyznał, że obecne możliwości UE w zakresie wykrywania i niszczenia dronów są ograniczone. Dlatego potrzebne są inwestycje w przechwytywacze, walkę elektroniczną i sensory. Łotwa już zaczęła budowę sieci czujników akustycznych.
„Drony już teraz zmieniają oblicze wojny. Ich posiadanie nie jest opcjonalne” – zaznaczyła Kallas. Zapowiedziała stworzenie systemu antydronowego, który ma działać do końca 2027 roku i być rozwijany we współpracy z NATO. Choć kraje spoza Sojuszu – takie jak Irlandia – nie uczestniczą w planowaniu wojskowym NATO, Kallas podkreśliła, że nie zwalnia ich to z potrzeby rozbudowy systemów obronnych. „Rosja nie ma dziś możliwości ataku na Unię Europejską, ale może się do tego przygotować w nadchodzących latach. Zagrożenie nie zniknie, nawet jeśli wojna na Ukrainie się zakończy” – ostrzegała szefowa unijnej dyplomacji.
Państwa członkowskie same zdecydują, co, kiedy i od kogo kupować, ale presja czasu jest wyraźna. Do końca tej dekady Bruksela chce, by Europa przestała być importerem bezpieczeństwa, a zaczęła je wytwarzać sama.
Bogdan Feręc
Źr. RTE
Photo by Sergey Koznov on Unsplash