Zbudowałeś dom koło lotniska, to nie narzekaj na samoloty – dlaczego Michael O’Leary ma rację, choć mówi brutalnie

Michael O’Leary nigdy nie był mistrzem kurtuazji. Szef Ryanair nie owija w bawełnę, nie wygładza zdań, nie pyta o zgodę PR-owców przed wypowiedzeniem tego, co naprawdę myśli. Dla jednych to objaw chamstwa, dla innych – orzeźwiająca prawda w świecie nadmiernej poprawności politycznej i języka pełnego eufemizmów.

Tym razem O’Leary wywołał burzę medialną stwierdzeniem, że nie ma „absolutnie żadnego” współczucia dla mieszkańców okolic lotniska w Dublinie, którzy skarżą się na hałas samolotów. – „To kompletna bzdura” – powiedział w rozmowie z Newstalk, komentując rosnącą falę protestów i skarg. Gdy dziennikarz zapytał, czy ma, choć cień empatii, odparł bez wahania: – „Absolutnie żadnego”.

Nie ma nocnych lotów nad twoim domem – tłumaczył. – „Między północą a 6:30 rano [lub] 6:00 rano nie ma żadnych lotów. A jeśli leżysz w łóżku i masz zamknięte okna, nawet tego nie usłyszysz. Samoloty są dziś o 50% cichsze niż pięć czy dziesięć lat temu”.

To prawda. Branża lotnicza inwestuje miliardy euro w ograniczanie emisji hałasu, nie tylko w ramach wymagań środowiskowych Unii Europejskiej, ale przede wszystkim dlatego, że nowoczesne, lżejsze samoloty spalają mniej paliwa. Mniej paliwa to mniejszy hałas – prosta fizyka i ekonomia w jednym. O’Leary wskazał, że Ryanair umieścił na stronie internetowej film dokumentujący pomiary w St. Margaret’s, Ballyboughal i Ashbourne. Wynika z nich, że poziom hałasu generowany przez samoloty w ciągu dnia jest niższy niż ruch uliczny na głównych drogach Dublina. I tutaj zaczyna się poważna rozmowa o granicy między racjonalnym planowaniem przestrzennym a emocjonalną reakcją na zmiany otoczenia.

Skargi, które zdominowały debatę

Statystyki są bezlitosne. W 2024 r. liczba skarg na hałas wzrosła do 70 939, czyli ponad dwukrotnie więcej niż w 2023. Jednak kluczowy fakt brzmi: 65% wszystkich skarg pochodziło od zaledwie pięciu osób. Jedna z nich, mieszkaniec St. Margaret’s, wysyłała średnio 243 skargi dziennie – łącznie ponad 7500 w ciągu miesiąca.

Oczywiście liczba robi wrażenie, ale pokazuje też, że problem nie jest masowy, lecz skoncentrowany na kilku aktywistach lub osobach wyjątkowo wrażliwych na hałas, którzy wzięli na siebie misję „walki o ciszę”. To nie jest debata publiczna angażująca całą społeczność wokół lotniska, lecz spór, w którym jednostki generują presję administracyjną, wpływającą na decyzje dotyczące rozwoju infrastruktury całego kraju.

Lotnisko było pierwsze

Zbudowałeś dom w okolicach lotniska w Dublinie. Lotnisko w Dublinie istnieje od 1942 roku; albo przeprowadziłeś się w te okolice, albo zbudowałeś dom w okolicy. Zaciśnij zęby. Ten fragment wypowiedzi O’Leary’ego może razić brutalnością, ale ma w sobie niepodważalną logikę. Nie ma na świecie lotniska, które istniałoby w absolutnej izolacji. Każde jest częścią tkanki miejskiej, a w miarę rozwoju urbanizacji wokół każdego lotniska powstają domy, szkoły, osiedla.

Problem w tym, że mieszkańcy kupujący działki w atrakcyjnych cenach w pobliżu lotniska często decydują się na nie właśnie dlatego, że są tańsze. Argument: „Było taniej, ale teraz przeszkadza mi hałas” brzmi uczciwie w ludzkiej skali odczuć, lecz w skali gospodarki państwa nie może być czynnikiem blokującym rozwój infrastruktury strategicznej.

Nie samoloty są problemem, lecz NIMBY

O’Leary nazwał ten sprzeciw „bzdurami typu NIMBY” (Not In My Back Yard – „byle nie w moim ogródku”). Mechanizm NIMBY jest znany na całym świecie. To ci sami ludzie, którzy sprzeciwiają się budowie farm wiatrowych, oczyszczalni ścieków, spalarni odpadów, hoteli, dróg, a teraz – lotnisk i ich rozbudowy. I choć ich argumenty często brzmią racjonalnie w perspektywie lokalnej, w perspektywie narodowej blokują projekty kluczowe dla dobrobytu całego społeczeństwa.

Dublin jest naszą bramą na wyspę na peryferiach Europy – przypomniał O’Leary. To nie jest figura retoryczna. To fakt geopolityczny. Bez lotniska w Dublinie Irlandia nie istnieje w gospodarce globalnej. Rozwój eksportu, turystyki, centrów technologicznych w Dublinie, Cork i Galway zależy od tego, czy do kraju dotrą inwestorzy i turyści. A dotrzeć mogą tylko przez lotniska, bo porty morskie nie zastąpią przepustowości lotniczej w XXI wieku.

Dwa pasy startowe i mniej lotów nad domem

O’Leary podkreślił również paradoks: budowa drugiego pasa startowego w Dublinie, zamiast zwiększać uciążliwość hałasu w niektórych miejscach, zmniejszy liczbę lotów nad domami w St. Margaret’s o 50%. Tymczasem blokowanie rozwoju portu lotniczego przez grupę kilku osób, zyskujących ogromny wpływ na radnych hrabstwa Fingal, to – jego zdaniem – zagrożenie dla interesu narodowego. – Chcemy kontynuować rozwój w Dublinie, gdzie cały ten rozwój będzie się odbywał przy użyciu znacznie cichszych samolotów, ale potrzebujemy, aby za rozwój lotnisk odpowiadał minister transportu, a nie rady lokalne w Fingal, Waterford, Shannon czy Cork – zaznaczył.

Kto powinien decydować o lotniskach?

To pytanie o granice demokracji lokalnej. Czy mieszkańcy kilku osiedli powinni mieć prawo zablokować kluczową dla całego państwa inwestycję? Czy system skarg, pozwalający jednej osobie złożyć tysiące wniosków miesięcznie, nie wymaga reformy? Czy państwo ma być zakładnikiem jednostek, czy arbitrem równoważącym prawa mieszkańców i interes publiczny?

O’Leary mówi to, co politycy boją się powiedzieć: bez twardych decyzji w sprawie infrastruktury Irlandia zostanie w tyle. Europa jest coraz mniej konkurencyjna. Kraje, które budują szybsze koleje, większe lotniska i nowe terminale kontenerowe, przejmują inwestycje i turystów. Jeśli Irlandia się zatrzyma, przegra walkę o miejsca pracy, rozwój, dochody budżetu i jakość życia swoich obywateli.

Brutalna prawda czy brutalny język?

Można nie lubić stylu Michaela O’Leary’ego. Można twierdzić, że powinien mówić łagodniej, z większą empatią wobec mieszkańców okolic lotniska. Ale jego słowa przypominają o czymś, co coraz trudniej przychodzi w dzisiejszej polityce: o odpowiedzialności za decyzje i ich konsekwencje. Jeśli budujesz dom w pobliżu lotniska – hałas jest wpisany w krajobraz dźwiękowy miejsca, które wybrałeś. Jeśli chcesz, by Irlandia pozostała nowoczesnym, otwartym na świat krajem – musisz zaakceptować rozwój lotnisk, portów i dróg. Bo gdy zostaniemy na peryferiach bez sprawnej łączności lotniczej, wtedy naprawdę będzie cicho. Tak cicho, jak bywa w miejscach, z których nie odlatuje już żaden samolot i nie przylatuje nikt, kto mógłby stworzyć tu nowe miejsca pracy i przyszłość.

Bogdan Feręc

Źr. Newstalk

Fot. Ryanair

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

"Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Privacy Overview

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.