Świąteczny tydzień nadchodzi jak gość, który nie puka do drzwi, tylko od razu rozkłada się przy stole i pyta, gdzie jest karp. W grudniu człowiek nagle zaczyna myśleć bardziej o zapachu kapusty z grzybami niż o kolejnych politycznych dramatach, które i tak przeżyją nas wszystkich, jak chomik po feriach. Taka pora roku. Tradycja każe nam zmienić nieco rytm życia, nawet jeśli współczesność trzyma nas za fraki i szepcze, że „deadline jeszcze coś od ciebie chce”.
Mamy jednak swoje rytuały, twarde jak pierogi z zamrażarki i piękne jak pierwsza gwiazdka odbita w szybie wieczornego autobusu z pracy. Święta niosą w sobie licencjonowaną wolność, tę od bieganiny, od tego całego irlandzkiego wilgotnego romantyzmu, który lubi człowiekowi wcisnąć lekką szarówkę do kieszeni płaszcza. Człowiek czasem musi uciec. Na chwilę. Na słońce, na śnieg, na własną kanapę, może na drugi koniec Europy. Byle dalej od codzienności, która goni jak pies za własnym ogonem.
Redakcja portalu „Polska-IE” też w tym roku robi to, co ludzie robili przez wieki, zanim świat zwariował na punkcie bycia dostępnym 24 godziny na dobę i siedem dni w tygodniu. Zamykamy notesy, wyłączamy komputery, gasimy światła i idziemy odpocząć. Całą ekipą, razem z naszymi zaprzyjaźnionymi redakcjami i współpracownikami. Dlaczego? Bo szanujemy starą szkołę życia i tradycję, więc kiedy są święta, to się świętuje, a nie udaje, że Boże Narodzenie to tylko kolejny dzień w kalendarzu.
Studio Dublin, Studio 37, goście z Polski, wyspiarski klimat – wszystko to znów spotka się w jednym, dość magicznym kociołku grudniowych dni, gdzie nawet irlandzki deszcz chwilowo traci rezon. Ostatni przedświąteczny tekst pojawi się 19 grudnia, a potem znów wpadniemy pełną parą przed samym Sylwestrem, czyli 29 grudnia. Radio Wnet będzie nam jednak towarzyszyć, bo w eterze święta mają własny puls, a to oznacza, że kilka razy trzeba się będzie fonetycznie pojawić.
Wolne w święta to nie jest luksus, a rytuał, którego nie powinno się profanować, jak kolędy puszczanej w listopadzie. To chwila, kiedy świat, niezależnie od szerokości geograficznej, daje nam przyzwolenie na bycie po prostu ludźmi: zmęczonymi, głodnymi pierogów, spragnionymi ciszy i czyjejś obecności. Dni, które mówią do nas tym cichym, odwiecznym szeptem: „Zwolnij, człowieku, zanim sam się zgubisz w swoim pędzie”.
Każdy grudzień niesie w sobie szansę na mały restart – i ta myśl potrafi być zaskakująco krzepiąca, kiedy gdzieś tam, poza stołem, kręci się cały ten chaotyczny świat. Święta są trochę jak restart starego komputera: niby proste, niby oczywiste, a jednak wszystko nagle działa płynniej. Takie rzeczy warto pielęgnować, bo to one trzymają nas w ryzach, nawet gdy codzienność zaczyna fikać koziołki.
Polska-IE


