Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Prezydent, który bawi się z SOP

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Służba Ochrony Państwa to umundurowana formacja, która podlega bezpośrednio ministrowi spraw wewnętrznych i administracji. Jej zadaniem jest ochrona osób z klasy rządzącej – prezydenta, premiera, ministrów i wszystkich wymagających ochrony, zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami.

Oficerowie SOP najbardziej widoczni są, gdy zajmują się najważniejszymi osobami w państwie – zwykle podczas oficjalnych wizyt, choć czasem też tych mniej eksponowanych. Najciekawiej się robi, gdy chodzi o prezydenta, bo ten nie tylko musi być bezpieczny, ale też powinien stosować się do zaleceń ochroniarzy, co widzieliśmy u jego poprzedników. Standardowo oznaczało to, że SOP roztrącało tłumy umięśnionymi ramionami, by nikt z obywateli nie zbliżył się doń zbyt mocno.

Z Karolem Nawrockim jest… cóż, inaczej. Od samego początku zachowuje się jak prezydent, który nie boi się ryzyka. Wychyla się przez okno Pałacu, podaje ręce ludziom, rozmawia z nimi przez telefon komórkowy, zbliża się do tłumów – w sposób, który dla SOP jest wręcz ryzykowny. Wielokrotnie widać, jak ochroniarze idą w jedną stronę, a prezydent w zupełnie inną, zmuszając ich do sprintu w każdym możliwym kierunku, by utrzymać jego bezpieczeństwo. Ale Nawrocki… nic sobie z tego nie robi. Pozwala sobie na spontaniczność, podchodzi do ludzi, zamienia choćby jedno słowo, nie zważając na oficjalny protokół.

Sytuacja robi się równie ciekawa podczas uroczystości wewnątrz budynków. Prezydent Nawrocki prezentuje wtedy zupełnie inną postawę niż jego poprzednicy i stoi przy nim tylko jeden rosły ochroniarz, gotowy zasłonić go ciałem w razie nagłego zagrożenia. I znów – Nawrocki – nic sobie nie robi z zaleceń SOP. Podaje ręce nieznanym osobom, a podczas wizyty w USA nie omieszkał podejść do grupki Polaków skandujących jego nazwisko, zanim dotarł do swoich apartamentów.

Nie inaczej było podczas mszy w Doylestown. Nawrocki i tam nie stronił od powitań ani od uścisków rąk, a przy okazji jedna pani zrobiła sobie z nim selfie, ku wyraźnemu zaskoczeniu stojącego pół kroku od głowy państwa ochroniarza.

Oczywiście, otwartość to jedno, bezpieczeństwo to drugie. SOP ma plan spotkań układany na tygodnie naprzód, z kilkoma wariantami awaryjnymi. Ale skoro mamy prezydenta, który woli improwizować… „cały misterny plan”, jak mawiał Siara, idzie w…

Takie zachowanie przyprawia oficerów SOP o ból głowy. Nie wiedzą, co wymyśli ich poniekąd szef, w jakim kierunku pójdzie, choć wcześniej miał iść zupełnie gdzie indziej. Jednocześnie jego zachowanie pokazuje, że Karol Nawrocki naprawdę chce być postrzegany jako prezydent Polaków. Spotkania ze zwykłymi ludźmi nie są dla niego przykrym obowiązkiem – wręcz przeciwnie, to źródło jego popularności.

Czy jednak powinien tak postępować? I tak, i nie. Z jednej strony, otwartość buduje wizerunek i sympatię, z drugiej – ryzyko bezpieczeństwa jest realne. A polityczni przeciwnicy – gdyby doszło do incydentu – byliby wniebowzięci, bo konflikt koalicja rządząca – Pałac Prezydencki to przecież ich chleb powszedni.

Nawrocki jednak zdaje się mieć w nosie te obawy. I właśnie w tym tkwi jego siła: prezydent, który bawi się z SOP, zbliżając do Polaków, jednocześnie pokazuje, że można być blisko ludzi, nie rezygnując z własnej spontaniczności, co skwitowałem niedawno pewną fraszką:

Na Nawrockiego

Gdy w polityce brak jest logiki –

prezydentami są historyki.

Bogdan Feręc

Fot. X – Karol Nawrocki

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version