Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Minister finansów zaczyna się od pustej karty płatniczej

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Spotkaliśmy się w przestrzeni pomiędzy kampusem, kawiarnią a standardowym studenckim kryzysem egzystencjalno-budżetowym i zadaniem, jakie zlecił profesor. Trzeci rok irlandzkiej ekonomii, przyszłość rynków finansowych, a przynajmniej tak się zapowiada w jej opisie kierunku. I wtedy pada ze szczebioczących usteczek to pytanie: „A jak w zasadzie zmniejszyć deficyt państwa?”, bo pracę dziewczę musiało napisać, a i podać konkretne rozwiązania.

Zawiesiłem łyżeczkę nad cappuccino jak husarską szablę nad mapą Europy i pomyślałem – oto moment, w którym teoria zderza się z rzeczywistością, a podręcznik dostaje lekkiego wegańskiego „strzała z liścia”. Jednak fascynujące jest to zjawisko naszych czasów: można znać wszystkie mądre ekonomiczne skróty i określenia, ale kiedy przychodzi co do czego, dalej nie wiadomo, jak sprawić, by państwowa kasa nie świeciła pustkami jak lodówka przed stypendium.

Zamiast więc wciągać ją w jeziora wykresów i makroekonomicznych mantr, zszedłem piętro niżej, do piwnicy życia i pytam: Co robisz, gdy płacisz w sklepie, a terminal mówi: „Transakcja odrzucona, Ty biedoto”?

Nie potrzebowała wykładu. Nie poprosiła o bibliografię, a odpowiedziała szybciej niż aplikacja bankowa wysyła powiadomienia: „Ograniczam wydatki. Potem je planuję. Proste”. No właśnie. Proste. Minimalizm fiskalny w puchowej kurtce i z AirPodsami w uszach dostał olśnienia. Redukcja deficytu w rytm playlisty. Nie trzeba być mędrcem w sztruksowej marynarce, by pojąć, że gdy brakuje, to się nie dodaje, tylko odejmuje. Matematyka jest brutalnie demokratyczna, chociaż należy wiedzieć, skąd zabrać, żeby gdzieś dołożyć, a to akurat opisałem jej dosyć szczegółowo.

I wtedy poczułem starą, dobrą dumę przodków – tę, która mówi, że mądrości najlepiej uczyć nie z księgi, tylko przy stole albo, jak dziś, przy płatnościach zbliżeniowych.

Tu dochodzimy do puenty, choć mniej dla mnie zabawnej, a bardziej gorzkiej, jak zbyt długo parzona herbata. System edukacji stworzyliśmy w taki sposób, że młody człowiek może recytować porozumienia z Bretton Woods, ale nie zawsze łapie, jak działa jego własny portfel. Wiedza teoretyczna szybuje wysoko, jednak ta praktyczna drepcze gdzieś z tyłu, próbując nadgonić sprintujący świat. Padły wtedy też moje sakramentalne słowa, że jest finansowym debilem, bo nie ma w kieszeni gotówki.

Spytała o różnicę. Cóż to też proste, bo przecież mając fizyczny pieniądz w ręku, zawsze wiemy, ile tego jeszcze nam zostało. Z kartami i płatnościami telefonem jest inaczej, przykładamy, klikamy i… tracimy kontrolę nad wydatkami.

Czy to wina studentów lub ogólnie młodych ludzi? Wątpię. To raczej programy nauczania utknęły mentalnie w erze modemu, a oni operują już na 5G i memach. To zderzenie kultur, prędkości i języków.

Kiedy w ramach wdzięczności usłyszałem sugestię, że powinienem uczyć młodzież zawodowo, zakrztusiłem się ostatnim łykiem kawy i symbolicznym poczuciem misji. Ja? W klasie? Z dziennikiem? Z odpowiedzialnością instytucjonalną? Powiedziałem wtedy setnie ubawiony, że świat nauki nie jest na to gotowy, ale od czasu do czasu, przy kawie, w rytmie ludzkiej rozmowy, mogę próbować odczarować gospodarkę i ściągnąć ją z opasłych annałów na ludzki poziom życia. Tam bowiem zaczyna się prawdziwa ekonomia. Nie na uczelni i w ministerstwie, lecz w momencie, gdy karta odmawia współpracy, a człowiek ma do wyboru: mądrze albo głupio.

I szczerze. Każdy z nas jest przecież ekonomistą we własnym kieszonkowym państwie. Jedni mieli deficyt, inni plan naprawczy, nieliczni nadwyżkę, ale wszyscy mamy do dyspozycji dokładnie to samo narzędzie: rozum – czasem schowany głęboko, ale zawsze gotowy, by zapłonąć i wystarczy go aktywować, zanim zrobi to terminal.

Tak na marginesie, uwielbiam rozmowy ze studentami, bo pokazują mi, jak dobry był system kształcenia w komunistycznej Polsce i ile pozostawił w głowach moich równolatków.

Bogdan Feręc

Photo by Nathana Rebouças on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version