Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Kończy się europejska gościnność na kredyt. Ukraińcy zostaną odcięci od łatwych pieniędzy?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wygląda na to, że europejska cierpliwość, jak wszystko w dzisiejszych czasach, ma swój termin ważności. Przez trzy lata Unia Europejska z rozmachem rozdawała Ukraińcom benefity niczym Mikołaj prezenty w grudniu, tylko że nie raz w roku, a codziennie. Ale jak to mawiają: „Gość w dom, Bóg w dom… dopóki lodówka się nie opróżni”.

Zaczęło się szlachetnie – wojna, dramat, pomoc humanitarna. Dyrektywa o ochronie tymczasowej (TPD) otworzyła Ukraińcom drzwi do europejskiego raju socjalnego: prawo pobytu, dostęp do pracy, edukacji, opieki zdrowotnej, świadczeń, czyli wszystko, czego dusza zapragnie. Miało to trwać do marca 2025. Potem przedłużono…, natomiast teraz? Teraz politycy zerkają na kalendarze i swoje słupki poparcia i coś im się w oczach nie zgadza.

Nie da się bowiem ukryć, że „tymczasowa ochrona” stała się eufemizmem dla „wsparcia wiecznego”. Owszem, wielu uchodźców pracuje, ale równie wielu skutecznie przyswoiło europejską sztukę życia z zasiłku, z pominięciem tej części o płaceniu podatków, więc na czarno. W krajach takich jak Polska, Irlandia, czy Niemcy zaczynają się pojawiać pytania: „Czy my aby nie przesadziliśmy z tą gościnnością”?

Zresztą – po co się oszukiwać – pieniądze się kończą. Europa boryka się z kryzysem energetycznym, deindustrializacją i nieustannym drżeniem w oczekiwaniu na kolejny pakiet sankcji, które zabolą nas samych. Jednak, gdy trzeba, wybiera, że albo senior z okolic Kielc, Sligo lub Monachium dostanie pomoc, albo nowoprzybyły z Odessy kolejną dopłatę – polityczna kalkulacja robi się wyjątkowo prosta.

Nie bez znaczenia jest też fakt, że w Kijowie zaczyna się robić tłoczno, a na froncie i w koszarach pustki. Pojawiły się więc nieśmiałe sugestie, żeby może tych wszystkich wygodnie rozgoszczonych w Berlinie, Pradze i pod wieżą Eiffla panów w wieku poborowym delikatnie zmotywować do powrotu. Nie deportacją, nie siłą, ale może przez… odcięcie zasilania ze strony UE?

Co więcej, narasta społeczna irytacja. Europejskie służby policyjne raportują, że udział Ukraińców w statystykach przestępczości rośnie. W Polsce już ponad połowa zatrzymanych cudzoziemców to obywatele Ukrainy. I choć oczywiście większość uchodźców to normalni ludzie szukający bezpieczeństwa, to jednak kilka promili wystarczy, by społeczne nastroje eksplodowały jak francuska rewolucja.

Więc czy kogoś dziwi, że europejscy urzędnicy zaczynają mówić o „strategiach wyjścia”? O tym, że może już czas zakończyć ten eksperyment socjalnej hojności? Nawet jeśli oficjalnie będzie się to nazywało „restrukturyzacją programu pomocy” i „nową polityką integracyjną” czy innym unijnym eufemizmem.

I choć łzy wzruszenia i radości nie zalewają mi oczu, a i nie powinny płynąć po policzkach Europejczyków, to jednak przeciętny obywatel padającej na twarz Unii, chyba może zacząć przygotowywać się na to, że odetchnie z ulgą. Mam nadzieję, iż wreszcie doczekamy się i to w niedługim czasie, że pieniądze z podatków pójdą na nasze unijne dzieci, leczenie obywateli Unii Europejskiej i nasze europejskie emerytury.

No, chyba że wcześniej wszystko przeznaczymy na walkę z „kryzysem klimatycznym”, ale to już temat na inny felieton.

Bogdan Feręc

Źr. BRICS

Photo by Chiara Daneluzzi on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version