W krajach zachodnich od lat obserwuje się niepokojący spadek wskaźnika urodzeń. Tradycyjnie winą za ten trend obarczano wysokie koszty utrzymania oraz trudności na rynku mieszkaniowym. Jednak nowe badania wskazują na zaskakującego „winowajcę”.
Tym ma być rosnąca popularność zwierząt domowych, a zwłaszcza psów, jako substytutów dzieci.
Wiele osób coraz częściej postrzega opiekę nad psem jako łatwiejszą i mniej wymagającą niż wychowywanie dziecka, jednocześnie czerpiąc z niej równie głęboką satysfakcję emocjonalną. Zwierzęta domowe oferują bezwarunkową miłość i akceptację, nie oceniając i zawsze będąc źródłem pozytywnych emocji.
To z kolei stanowi kontrast do relacji międzyludzkich, które bywają bardziej złożone, a miłość często wydaje się warunkowa.
Zjawisko nie umknęło uwadze weterynarzy i ekspertów. Zwierzęta domowe stały się pełnoprawnymi członkami rodziny, co widać choćby po rosnących oczekiwaniach dotyczących opieki weterynaryjnej. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu pomysł skomplikowanej operacji czy rezonansu magnetycznego dla psa wydawał się absurdalny.
Dziś jest to już standardem, a właściciele są gotowi ponosić znaczne koszty, by zapewnić swoim pupilom najlepszą możliwą opiekę.
Ta zmiana w postrzeganiu roli zwierząt domowych – od towarzyszy do niemalże „futrzanych dzieci” – może mieć znaczący wpływ na decyzje o posiadaniu potomstwa. W obliczu wyzwań ekonomicznych i społecznych coraz więcej par i singli znajduje spełnienie w opiece nad zwierzętami, które oferują radość i towarzystwo bez presji związanej z wychowaniem dzieci.
To intrygujący paradoks, który rzuca nowe światło na przyczyny spadku dzietności i zmieniające się priorytety współczesnego społeczeństwa.
Bogdan Feręc
Źr. News Talk
Photo by Vitaly Gariev on Unsplash