Zgadzam się z Fiłatowem
Kiedy wysłuchałem wypowiedzi ambasadora Federacji Rosyjskiej Jurija Fiłatowa, powiedziałem, że ma człek rację, bo Irlandczycy, rzeczywiście nie wiedzą wiele o Rosji i Ukrainie.
Moja opinia ma związek z kilkoma godzinami, jakie poprzedzały publikację wywiadu w mediach społecznościowych, a właśnie wczesnego piątkowego popołudnia, kiedy spotkałem się ze znajomą Irlandką w jednej z kawiarni w Galway, przeprowadziliśmy rozmowę, która dała mi pogląd na obraz sytuacji w Irlandii. Otóż Meghan poprosiła mnie i to tuż po powitaniu, żebym opowiedział jej całej sytuacji na Ukrainie. Wie doskonale, skąd pochodzę, wie też, czym się zajmuję, zna moje sympatie polityczne, a i doskonale zna moją opinię o Rosjanach, oczywiście w ujęciu ogólnym, których wciąż określam, jako wrogów Polski i porównuję ich do Anglików, którzy też nie są lubiani przez Irlandczyków, jako byli okupanci.
Rozmowa była typowa dla kawiarni, więc swobodna i bez przyciszania głosu, więc wkrótce dołączył do nas pewien mężczyzna, który też żywo się nią zainteresował. Po kilku chwilach stolik otaczało już kilka osób, które z zainteresowaniem słuchały moich opowiadań o sytuacji na Ukrainie, ataku Rosji na ten kraj i moich opinii.
Jak się później okazało, bo wywiązała się też mała dyskusja, zadawano mi pytania, a Irlandczycy wiedzą o Ukrainie i Rosji tyle, jak dalece pozwala im na to przekaz telewizyjny w RTÉ. Ważne jest jednak, że o ile niektóre z osób, nie umiały dokładnie umiejscowić na mapie Ukrainy i nie rozumiały, co Polska ma z tym wspólnego, to z pomocą przyszła aplikacja Google Maps i dała pełny obraz tego, co starałem się wyjaśnić.
W tej całej sytuacji, a może bardziej już po powrocie do domu, kiedy przeanalizowałem wydarzenie z kawiarni, pojawił się obraz Irlandczyków, którzy może i nie do końca rozumieją sytuację na linii Ukraina-Rosja i Rosja-Ukraina-Polska, zarówno gospodarczo, jak i mentalnie, ale ukierunkowani są na inne rejony świata, więc wiedzę o Europie Wschodniej mają podstawową. To z kolei może dawać podstawę do twierdzeń, jakie wyraził ambasador Fiłatow, ale tak formułował swoją wypowiedź, by uderzyła w samych Irlandczyków i podkreślała brak wiedzy, właśnie na tematy wschodnie. Równie dobrze Fiłatow może mówić o mnie, że nie znam nawet na jotę kwestii urugwajskiej agresji na rdzenne plemię Charrúa, bo i tu miałby rację, gdyż tylko o tym słyszałem, a i nie do końca potrafię bez mapy wskazać lokalizacji Urugwaju. Wiem natomiast, że leży gdzieś w Ameryce Południowej i jest tam raczej ciepło.
Wracając jednak do samych Irlandczyków z kawiarni, z dużym zainteresowaniem słuchali moich wywodów i nawiązań historycznych, które mogły dać obraz sytuacji w tym regionie, a i stały się możliwością poznania tła wojny.
Przyznam, że Irlandczycy stosunkowo mało wiedzą o Ukrainie, niewiele o Rosji i naszej ojczyźnie, ale są otwarci na wiedzę, jej pogłębianie i wiadomości, które różnią się od przekazu oficjalnych mediów. To właśnie można zmienić i jeżeli macie Państwo irlandzkich przyjaciół oraz znajomych, a ci zechcą dowiedzieć się czegoś o naszym rejonie świata, mówicie i opowiadajcie, zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą.
Natomiast ambasadora Fiłatowa przestrzegam, że dzisiaj lub jutro, może spotkać się z pełną rozciągłością irlandzkich zachowań, bo przewiduję, iż jego krzywdząca ten naród wypowiedź, stanie się punktem zapalnym i demonstracja przed ambasadą Federacji Rosyjskiej będzie liczna. Odnoszę też wrażenie, że irlandzka opinia publiczna, wywierać będzie jeszcze większą presję na Leinster House, aby wydalił rosyjskich dyplomatów z wyspy.
Bogdan Feręc
Zdj: Oireachtas TV