Za czym kolejka ta stoi…

Przez zapomnienie zapragnąłem w czwartkowy poranek odwiedzić jedną z placówek pocztowych, a konkretnie tę na Plunkett Avenue w Galway.

To był błąd i przyszło mi za niego zapłacić, ale nauczka na długo zapadnie mi w pamięci, więc czwartki w An Post sobie odpuszczam. Tak się złożyło, że musiałem odebrać jakąś przesyłkę listową na poczcie, o czym informowała mnie Irlandzka Poczta, a właśnie czwartek był ostatnim dniem, w którym mogłem to zrobić.

Poszedłem przed godziną dziewiątą, uzbrojony w złudną nadzieję, że będzie pusto, ludzie będą spać, czy nawet będą w tym czasie w pracy, wejdę, podam awizo, otrzymam przesyłkę i pójdę w swoją stronę.

Kiedy jednak mój wzrok wychynął zza węgła ostatniego naroża domu, oczom moim ukazał się widok kłębiącego się tłumku, który „stojał” przebierając nogami u pocztowych drzwi. W pierwszej chwili pomyślałem, że może coś się stało i to gapie deliberują, czy wezwać pogotowie, straż, czy może policję, ale nie, bo nastrój był inny i dawało się wyczuć pewne zniecierpliwienie, że to dopiero 8:58, a nie 9:00 i urzędniczka z „kluczamy” tych nie odryglowuje.

Wtedy zacząłem się zastanawiać, co to się stało, więc uruchomiłem synapsy, a te za pomocą impulsu elektrycznego powiedziały, Bogdan, pajacu, czwartek jest i „socjal” płaci.

W kolejce stało ok. 20 osób, rozedrganymi dłońmi ściskając kurczowo karty PSC, bo te były już gotowe do użycia, czyli wsadzenia do skanera, żeby odczytać dane osobowe i potwierdzić uprawnionego do odebrania mi podatkowej daniny.

„Drzwi się otwarły z wolna”, jednak nie stał tam ojciec, a urzędniczka, która powitała stojących beznamiętnym wzrokiem, a i z jej podkreślonych czerwienią pomadki ust, dało się słyszeć, „po kolei proszę i bez się pchania”.

Apel pracownicy An Post odniósł pożądany skutek, ogonek jakby spokorniał i zaczął znikać w niewielkim wnętrzu urzędu pocztowego na Mervue. Tam rozpoczęła się procedura, więc skanowanie kart, wypłata pieniędzy i radosne opuszczanie placówki, by udać się w miasto i zarządzać otrzymaną od Social Welfare gotówką.

Rzadko jestem na jakiejś irlandzkiej poczcie, ale zdało mi się, że kiedyś było jakoś inaczej, więc i ludzi oczekujących na wypłatę zasiłków mniej, a zapytałem urzędniczej machiny, kiedy po jakich 20 minutach i odebraniu państwowego wsparcia na poczcie zrobiło się pusto, czy to stało się to normą, czy może przypadek, że akurat ten poranek był tak pracowity? Rudoblond loki skrywały oczy, a kiedy te spojrzały na mnie, „Anposta” się uśmiechnęła i powiedziała, że jestem pierwszą osobą, która tego dnia załatwia inną sprawę, a z każdym miesiącem jest raczej więcej osób, które odbierają zasiłki, najczęściej jednak te związane z obsługą osób bezrobotnych.

To trochę smutne, że w kraju, bogatym kraju, bo za taki uważa się Irlandię, rośnie ilość osób potrzebujących wsparcia, więc raczej nie dzieje się tu dobrze, a może się mylę i trafiłem na grupę etatowych osób poszukujących pracy… Tego nie wiem.

Nawiasem mówiąc, jako podatnik, niekorzystający z żadnej formy wsparcia budżetu, a jest wręcz odwrotnie, bo to jednak ja ów dotuję, czy nie powinienem na poczcie obsłużony być poza kolejnością? 😉 Mieć też bezpłatnych wizyt u lekarza pierwszego kontaktu i kilku innych przywilejów wynikających z tytułu odprowadzania całkiem pokaźnych składek PRSI? W moim przekonaniu jestem w tej sytuacji pokrzywdzony, więc może lepiej zostanę bezrobotnym i będę miał wtedy 208 € tygodniówki, dodatki na prąd, dopłatę do mieszkania, oraz inne benefity, a i wciągnę się na listę oczekujących na mieszkanie socjalne, bo nareszcie spełnię warunki.

Bogdan Feręc

Photo Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Christine Matthews

© POLSKA-IE: MATERIAŁ CHRONIONY PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Bezdomność w listo
Felieton sobotni Jan