Wspaniale jest być zaszczepionym
Znam różne wspaniałości tego świata, ale szczepienia nie należą do tej grupy, więc przynajmniej to odróżnia mnie od premiera Martina.
Na swoim Twitterze premier Micheál Martin rozpływał się wczoraj w zachwytach, jakie to dopadło go szczęście, że szczepionkę otrzymał i nic mu już do szczęścia nie brakuje. Tak lubi, ma taki fetysz, więc nic nikomu do tego, ale jak widać na zamieszczonym przez M. Martina filmie, nie poszło z nim tak łatwo.
O ile pamiętam ze swojego szczepienia, pierwszą i drugą dawką, to wystarczyło, by jedna chuderlawa kobiecina, załatwiła się ze mną i to sprawnie, bez przytrzymywania za rękaw.
Premierowi, bo może mu się ze względu na zajmowane stanowisko należy, przypadły w udziale cztery, jak się wydaje fachowe ręce, a może powód jest całkiem inny. Nie można wykluczyć, że pod maską w barwach narodowych, opatrzoną irlandzką harfą, krył się wyraz przerażenia i HSE, delegowało swoją grupę specjalną, bo premier nie premier, ale uciec może. Nikt przecież nie powie, że szef gabinetu, dumnego pięciomilionowego narodu, boi się „zaszczyków” i ledwo go ochroniarze dowlekli do centrum szczepień masowych.
Może i jestem złośliwy, ale prawdę powiedziawszy, ten cyrk z udziałem polityków, wcale nie jest potrzebny, żeby przekonać przekonanych, a nieprzekonanych utwierdzić w ich ocenie sytuacji.
Bogdan Feręc
Źr. filmu: Twitter Micheala Martin