Wkurzający okres uważam za rozpoczęty
Coś mnie wczoraj podkusiło i skierowało moje kroki ze słonecznej handlowej ulicy Galway, więc Shop Street, do jednego z pobliskich centrów handlowych.
Pierwsze wrażenia całkiem normalne, bo to kręcący się ludzie, w sklepach niewiele osób, ale w końcu było parę minut po ogłoszeniu południa, więc nie ma się czemu dziwić, chociaż młodzieży było sporo, jakby szkoły nie istniały. Przemierzając korytarze centrum, nagle dopadły mnie z głośników dźwięki, a te reklamowały jakieś stoisko, które zaopatrzone miało być bogato w świąteczne utensylia.
To jednak nie do końca przykuło moją uwagę, ale po chwili, z tych samych głośników, zaczęła wydobywać się znajoma muzyka i jako żywo, usłyszałem „White Christmas”.
Wstrząśnięty okresem, w który poprzez radiowęzeł centrum handlowego zostałem wprowadzony, zobaczyłem też pewną scenkę, bo i młodzież, musiała być zaskoczona utworem Binga Crosby’ego, o białych świętach, gdyż zaczęła skocznie pląsać w takt muzyki. Na marginesie dodam, że jednemu z uczestników tańców, muzyka wcale nie przeszkadzała, bo dał, całkiem ciekawy pokaz umiejętności tańca nowoczesnego z elementami ekwilibrystyki sportowej, a wtórujące mu panienki, rączo „shufflowały”, asystując artyście.
Pomyślałem wtedy, że chyba źle się stało, iż w ogóle wszedłem do tej jaskini konsumpcjonistycznego życia, bo wciąż tliły się we mnie jeszcze wspomnienia, krótkich letnio-jesiennych wakacji, a o świętach, w ogóle nie myślałem.
Wtorek zmienił jednak wszystko i moje życie, nie jest już takie, jak było wcześniej.
Czyli niechaj niech nie będą sam i rozpocznijmy sezon uciążliwych „christmasowych” pioseneczek ze sklepowych głośników.
Bogdan Feręc