Irlandzka służba zdrowia stoi u progu istotnych zmian organizacyjnych, które – jeśli wierzyć komentatorom i członkom rządu – mogą być początkiem nowej ery w funkcjonowaniu publicznych szpitali. Po latach negocjacji zawarto porozumienie między państwem a związkami zawodowymi, zgodnie z którym większa liczba pracowników medycznych zacznie dyżurować w weekendy na oddziałach ratunkowych. Rząd ma nadzieję, że krok ten pozwoli zredukować liczbę pacjentów „przetrzymywanych” na wózkach w szpitalnych korytarzach i przyspieszy proces wypisywania ich do domów. Jednak za kurtyną tego technicznie brzmiącego porozumienia kryje się o wiele więcej – zderzenie dwóch kultur: pacjentocentrycznej i związkowej.
Zgodnie z zapisami nowego porozumienia, pracownicy zatrudnieni po 2008 roku formalnie już od lat zobowiązani byli do pracy pięć dni w tygodniu – w tym także w weekendy, jeśli wymaga tego sytuacja. Problem w tym, że przez ponad dekadę zobowiązanie to było w praktyce martwym zapisem. Nikt go nie egzekwował, a personel medyczny – wspierany przez silne związki zawodowe – zwyczajnie ignorował tę część umowy.
Jak zauważyła w programie stacji Newstalkprezenterka i była lekarka rodzinna Ciara Kelly, „mamy ogromną grupę ludzi, którzy byli zobowiązani do pracy przez pięć dni tygodniowo przez ostatnie 17 lat i nigdy nie zostali do tego zmuszeni”. Według niej taka sytuacja obnaża rzeczywisty wpływ związków zawodowych na funkcjonowanie publicznej ochrony zdrowia – wpływ, który nierzadko działa na niekorzyść pacjentów.
Szpitale publiczne w Irlandii, mimo dysponowania zaawansowanym technologicznie sprzętem i wykwalifikowaną kadrą, w praktyce funkcjonują jak biura – od poniedziałku do piątku. To właśnie w weekendy system wpada w swoistą drzemkę. Diagnostyka jest ograniczona, wypisy praktycznie nie funkcjonują, a wiele jednostek działa na minimum operacyjnym. Tymczasem w prywatnych placówkach badania obrazowe, w tym rezonans magnetyczny, wykonuje się rutynowo o dziewiątej rano w niedzielę.
Ten kontrast był wielokrotnie podnoszony przez komentatorów, ale dopiero teraz – po latach oporu – coś realnie zaczyna się zmieniać. Shane Coleman, współprowadzący poranny program, nazwał podpisane porozumienie „potencjalnym przełomowym momentem”. W jego ocenie obecna sytuacja, w której milionowe inwestycje w sprzęt medyczny marnują się w weekendy, a pacjenci zalegają niepotrzebnie w szpitalnych łóżkach, jest ekonomicznie i moralnie nie do obrony.
Choć formalnie nowa umowa opiera się na systemie ochotniczym, w praktyce obowiązek dyżurowania w weekendy dotyczy osób zatrudnionych po 2008 roku – czyli znacznej części personelu. Pytanie, dlaczego przez tyle lat nie egzekwowano zapisów, które istniały od dawna, prowadzi do głębszego problemu – strukturalnej niechęci systemu do pacjentocentrycznego podejścia.
Jak zauważa Coleman: „Służba zdrowia jest tworzona dla ludzi w niej pracujących, a nie dla pacjentów – i to musi się zmienić”. To mocne słowa, ale dla wielu obserwatorów – trafne i długo wyczekiwane. Irlandzki system opieki zdrowotnej od lat mierzy się z kryzysem zaufania społecznego, brakiem przejrzystości i bolesną dysfunkcjonalnością oddziałów ratunkowych. Każdy krok w stronę bardziej elastycznego i dostępnego modelu pracy jest więc krokiem w dobrym kierunku.
Nie wszyscy są jednak entuzjastycznie nastawieni do tych zmian. Część związków zawodowych przez lata skutecznie blokowała reformy, które zakładały zwiększenie liczby pracowników dyżurujących w weekendy. Jak zauważyła Ciara Kelly, „część winy za obecny stan służby zdrowia ponoszą właśnie związki zawodowe”. Jej zdaniem, nawet teraz – gdy porozumienie już podpisano – związki będą próbowały ograniczyć jego zasięg i siłę oddziaływania.
Ten konflikt to nie tylko spór o godziny pracy. To spór o filozofię: czy szpital ma być miejscem, które dostosowuje się do potrzeb pacjentów, czy też instytucją podporządkowaną wygodzie i rytmowi pracy personelu?
Czy nowe porozumienie rzeczywiście okaże się przełomowe? To pytanie pozostaje otwarte. Rząd i komentatorzy mają nadzieję, że zwiększona obecność personelu w weekendy pozwoli usprawnić działanie oddziałów ratunkowych, zmniejszy kolejki i poprawi przepustowość szpitali. Praktyka pokaże, czy entuzjazm medialny i polityczny przełoży się na realną poprawę dla pacjentów.
Jedno jest pewne – przez wiele lat ignorowano zapisy, które mogłyby już dawno przynieść pozytywne zmiany. Jeśli teraz zostaną one w końcu wdrożone i egzekwowane, to może – mimo wszystko – nie będzie to tylko symboliczna reforma. Może naprawdę uda się odwrócić logikę systemu, w którym zbyt często pacjent był tylko dodatkiem do procedur i układów.
Czas pokaże, czy to początek nowej kultury pracy w irlandzkiej służbie zdrowia, czy tylko kolejna szansa zmarnowana wśród związkowego oporu i urzędniczej bierności.
Bogdan Feręc
Źr. NewsTalk
Photo by Julia Gavrilenko on Unsplash