W oparach „szinfejnowsko-greenpartyjnego” absurdu

Ostatnio namiętnie śledzę stronę osób wspierających Sinn Féin, bo stała się ona dla mnie kopalnią absurdalnych pomysłów, jak np. ten ostatni.

Wcześniej niewiele brakowało, by facebookową stronkę nazwać oderwaną od rzeczywistości i mającą znamiona nawołującej do rewolucji, ale administratorzy zareagowali i trochę się tam uspokoiło. Nie zmieniło się jednak nic w zakresie nierozsądnych pomysłów, a ten z ostatnich dni, rozśmieszył mnie do łez, bo argumentacja była wręcz dziecinna.

Chodzi o obniżenie pensji polityków w czasach kryzysu, więc mają oni otrzymywać niższe pensje, kiedy Sinn Féin przejmie władzę w kraju.

No dobrze, przejmą, chociaż to nie powinno się stać, przynajmniej dla dobra Irlandii, zmniejszą pensje posłów, senatorów i ministrów, i co? I nic, bo w wielomiliardowym budżecie to kwota, która stanowi ułamek promila wydatków państwowych, więc nieznacząca z punktu widzenia ekonomicznego. Można oczywiście uznać, że liczy się każdy cent z państwowej kasy, ale powiedzmy to sobie szczerze, obniżenie pensji parlamentarzystów, może wywołać efekt korupcji, bo ci, o ile będą mało zarabiać, zaczną brać kasę od lobbystów, by utrzymać swój poziom egzystencji. To z kolei doprowadzi do rozkładu systemu politycznego, więc jak mówi motto mojej prywatnej strony na Facebooku, burdel jest bliski.

Wychodzi więc na to, że będzie to zabieg czysto wizerunkowy, gawiedzi na uciechę.

Idąc dalej w kierunku działań wizerunkowych, przyczepię się do ministra transportu i środowiska Eamona Ryana, bo ów, ostatnio trochę drażni mnie swoimi pomysłami. Z jednej strony minister Ryan mówi o ekologizacji kraju, poprawie stanu środowiska, jeździ rowerem, a z drugiej, pcha się w światła jupiterów, w różnych stacjach telewizyjnych i wpada do studiów radiowych. Tu jednak Panie ministrze, już sam Pan sobie zaprzecza, bo skoro to wszystko w tym radiu i telewizji działa na prąd, natomiast tylko niewiele pond 40 procent pochodzi w Irlandii ze źródeł odnawialnych… Zatruwasz Pan mnie. Idźmy dalej, bo minister stawia na transport ekologiczny i przerabiać będzie autobusy miejskie na prąd, ale szanowny Panie, w jaki sposób chce mnie Pan przekonać do użytkowania autobusu, skoro na jego przyjazd, czekać muszę niekiedy 30 minut? Mało? Proszę bardzo, wprowadził Pan podatek węglowy, więc zdrożało paliwo na stacjach benzynowych, ale czy od tego cokolwiek zmieniło się w przestrzeni miejskiej? Korki jak były, tak są, smród spalin niemożebny, a kasa płynie do Skarbu Państwa, by mógł Pan zarzucać nas kolejnymi inicjatywami, a te, po pierwsze są nieodpowiednie, a po drugie, ich realizację zaczynasz Pan od końca.

Tak, właśnie od końca, bo te zmiany, które proponuje Pana resort, mogłyby stać się same. Wystarczy dać mieszkańcom Irlandii sprawny transport miejski z rozbudowaną infrastrukturą, obniżyć ceny za przejazd i masz Pan połowę samochodów na drogach w roku mniej. Daj mi Pan też czyste i stosunkowo tanie źródło ogrzewania domu, a zrezygnuję w jednej chwili z węgla i torfu, więc tu także siedzisz Pan na własnych rękach i wystarczy Ci poczekać, aż Feręc zacznie się zimą grzać, bez zanieczyszczania atmosfery.

Pana sposoby i Pana model wprowadzania ekologii oraz ochrony środowiska, nie powinien w ogóle doczekać się realizacji, nie mówiąc już o tym, że nikt z parlamentarzystów, nie powinien się takim bublem zajmować.

Bogdan Feręc

© POLSKA-IE: MATERIAŁ CHRONIONY PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
USA: sztuczna inteli
Zakończenie obrad R