Ustawowe szaleństwo na irlandzką nutę

Kryzys mieszkaniowy trwa i trwać będzie, a nie zmieni sytuacji nic, jeżeli nie zmieni się podejście do całej sprawy mieszkalnictwa w Irlandii.

W ostatnich latach więcej chyba pojawiło się pomysłów, jak sytuację naprawić, niż wybudowanych zostało mieszkań, ale i to nie zmieniło sytuacji, bo kryzys jak był, tak jest i będzie. Nie będę ukrywał, że śmieszą mnie już te pomysły naprawy sytuacji, propozycje ustaw, zakazów, ograniczeń, blokad oraz polityczne próby sterowania rynkiem mieszkaniowym, bo żadna z nich, nie jest odpowiedzią na bolączki Irlandii.

Owszem pojawiły się też takie, o których z radością mogę powiedzieć, iż odpowiadają moim poglądom, a wydała je na świat partia Sinn Féin. Żeby jednak nie było aż tak miło, to Sinn Féin trochę się zagalopowało, bo przecież zwiększenie ilości budowanych mieszkań o 100%, to raczej łabędzi śpiew, a nie realne rozwiązanie kwestii mieszkaniowej. Mogę się oczywiście mylić, bo partia Mary Lou McDonald, może mieć tajny plan dokonania rewolucji mieszkaniowej, ale raczej się takiego nie spodziewam i są to tylko obietnice wyborcze dla zdobycia poklasku.

Ważne jest jednak, że większość opozycyjnych ugrupowań politycznych utyskuje w kwestii mieszkaniowej, aby tylko coś powiedzieć, bo ich pomysły są tak oderwane po rzeczywistości, że bardziej już się nie da. Śmieszą mnie więc te blokady niebotycznych czynszów, jako właściwie jedyne rozwiązanie, a i propozycje zmiany kwalifikacji mieszkań, co ma przynieść obniżki czynszów. Tak po prawdzie, skoro w Irlandii mamy obecnie kilkaset domów na wynajem, przynajmniej kilkanaście tysięcy osób szuka lokum do wynajęcia, to ile jednostek mieszkalnych powinno się pojawić na rynku, żeby ten zareagował i zaczął swoimi prawidłami obniżać czynsze? Odpowiedź jest prosta, więc ok. 50% więcej niż wynika to z potrzeb, o ile nie doliczę do tego uchodźców wojennych z Ukrainy.

Innymi słowy, w kraju każdy poszukujący mieszkania, domu lub pokoju powinien go najpierw mieć, żeby w czynszach drgnęło coś w dół. W innym przypadku to tylko poselska gadanina i nic poza tym.

Zapyta ktoś o rozwiązanie problemu, a to jest proste, o ile pójdę tokiem rozumowania politycznego. Trzeba zbudować domy i je wynająć potrzebującym. Owszem taki jest problem, czyli braku państwowych lokali na wynajem, a i samo zbudowanie ich nie jest zadaniem prostym. Tzn. może i jest proste, bo technologia budowy domów znana jest w Irlandii, ale długotrwałym. Przyjmijmy, że rząd się opamiętał, czy tam dopadło ów jakieś szaleństwo i powiedział, iż wszystkie państwowe nowe lokale mieszkalne i to przez najbliższe 5 lat, będą przeznaczone na wynajem tani oraz przystępny. No dobra powiedział i co? I trzeba czekać, zanim te domy powstaną. Nieco ponad 30 000 domów rocznie, może i załatwi część problemu, ale wstrzyma się sprzedaż tanich państwowych domów, a będzie też problem i pojawią się pytania, czy dać je bezdomnym, oczekującym na mieszkania, czy może tym, którzy po prostu chcą je wynająć?

Rozwiązaniem jest budowanie, jest też zwiększenie tempa powstawania domów, ale to wszystko musi być realne i bez zbyt górnolotnych słów.

Natomiast ręczne sterowanie i manipulacja ustawami, nie jest niczym innym, jak próbą pokazania wyborcom, że coś się robi, nawet jak się jest opozycją.

Przestańcie gadać – zacznijcie budować!

Bogdan Feręc

© POLSKA-IE: MATERIAŁ CHRONIONY PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Rząd musi zaakcepto
Prof. Włodzimierz