Ustawa o niedrogich mieszkaniach nie zawiera nawet podstawowej definicji przystępności cenowej

– Przystępność cenowa musi być powiązana z dochodem i zdolnością do zapłaty –
Według rzecznika socjaldemokratów ds. mieszkalnictwa Ciana O’Callaghana, brak definicji przystępności cenowej jest główną luką w ustawie o przystępnych cenach mieszkaniowych.
W tej kwestii poseł stwierdził:
– To niezwykłe, że w tym tygodniu rządowa ustawa o przystępnych cenach mieszkaniowych dotarła do Dáil bez choćby podstawowej definicji tego, czym jest niedrogi dom. Bez uzgodnionej definicji, czym jest niedrogi dom, praca ministra jest prawie bez znaczenia. Co ma na myśli, mówiąc o tanich mieszkaniach? Czy ma na myśli, mówiąc dom, na który naprawdę stać ludzi o przeciętnych dochodach? A może ma na myśli niewielką obniżkę cen rynkowych, na które nie stać nikogo? Na arenie międzynarodowej niedrogi dom to taki, który kosztuje 30% lub mniej dochodu z gospodarstwa domowego. Do tej pory jedyną definicją tanich mieszkań oferowaną przez rząd była ta oparta na obniżce cen rynkowych. Jest to zasadniczo błędne podejście. Przystępności cenowej nie należy mierzyć w stosunku do cen na zepsutym i dysfunkcyjnym rynku mieszkaniowym. Zamiast tego przystępność cenowa musi być powiązana z dochodem i zdolnością płatniczą. Czas, aby minister jasno określił, co ma na myśli mówiąc o tanich mieszkaniach. Ile powinien kosztować porządny dom przy średnim dochodzie? Ludzie mają już dosyć blefu i przechwałek. Sądząc po treści ustawy o przystępnych cenach mieszkaniowych, wydaje się, że rząd jest bardziej zainteresowany dotacją dla deweloperów niż sprawieniem, by domy były naprawdę przystępne cenowo. Zamiast zmniejszać koszty, aby mieszkania stały się bardziej przystępne cenowo, podstawa planów rządowych dotyczących przystępności cenowej, programu Shared Equity, koncentruje się na zwiększaniu zadłużenia gospodarstw domowych. To jest złe podejście. Na początku tego roku informowano, że mieszkanie, które kosztuje do 500 000 euro, zostanie uznane przez ministra za przystępne cenowo. Rząd żyje na innej planecie, jeśli uważa, że 450 000 euro na dom w Dublinie i 400 000 euro w Cork i Galway jest dla ludzi dostępne. Po prostu nie jest. Jest inny sposób. Stosując model Ó Cualanna, rząd mógł budować domy na gruntach państwowych i sprzedawać je lub wynajmować po kosztach. To byłyby naprawdę niedrogie domy, których zakup kosztowałby około 250 000 euro dla osób o średnich dochodach.
Opr: Bogdan Feręc
Źr: SocDem