Tomasz Szustek: Celtowie w Irlandii

W jaki sposób Celtowie pojawili się w Irlandii?

Dzisiejszy wizerunek Irlandii jest nierozerwalnie związany z kultura celtycką. Jednak Celtowie nie byli rdzenną ludnością Zielonej Wyspy. Żeby poznać ich wędrówki musimy przenieść się 3 tysiące lat wstecz.

Na większości obszarów Europy kończy się wtedy epoka brązu, kontynent zamieszkują liczne ludy uprawiające ziemię lub trudniące się pasterstwem. Nie tworzą one państw ani wielkich cywilizacji.  Niektóre z nich konstruują budowle z kamienia, inne jako główny budulec używają drewna. Głównym metalem używanym w rolnictwie, rzemiośle, orężu i ozdobach jest brąz. Powszechna jest wymiana nowinek technicznych i idei pomiędzy nawet bardzo odległymi terenami. Każda społeczność ma też swoich bogów i religię.

Tymczasem w rejonie przyalpejskich dolin na ,terenie dzisiejszej Szwajcarii, Niemiec i Austrii grupa plemion odkrywa, że żelazo – metal już znany, ale trudno dostępny i z tej racji bardzo drogi – można uzyskiwać drogą wytapiania brył skalnych, które płytko zalęgają w okolicznych bagnach. Odkrycie to będzie miało kluczowe znaczenie dla ówczesnej ludności Europy. Okazało się bowiem wkrótce, że podobne źródło żelaza – rudy bagienne – występują powszechnie na całym kontynencie i dostęp do tego metalu stał się praktycznie nieograniczony. Pociągnęło to za sobą radykalny postęp w rozwoju narzędzi rolniczych, co zwiększyło plony i podniosło ogólny poziom życia. Nowa technika przyczyniła się także do unowocześnienia machiny wojennej. Liczne i twarde żelazne miecze, topory i włócznie stanowiły wyposażenie ówczesnych wojowników, którzy nie wahali się używać tej broni w rozwiązywania konfliktów międzyludzkich.

Tych kilka plemion z górskich dolin, które jako pierwsze odkryły właściwości rud bagiennych to właśnie bezpośredni przodkowie Celtów. Nowy wynalazek dał początek ich wędrówkom. Rozeszli się oni niemal po całym kontynencie, rozpowszechniając produkcję i użycie żelaza. Ludy, które Celtowie napotykali na swojej drodze, często przejmowali od nich także inne aspekty ich życia, stając się krzewicielami kultury celtyckiej.

Czas ekspansji

Czas płynął, a zasięg świata Celtów objął znaczne tereny Europy od Hiszpanii po Bałkany, a nawet Turcję. Grupy Celtów zamieszkiwały także na terenie południowej Polski, w okolicach Krakowa i Wrocławia.  Od miejscowości La Tene w Szwajcarii gdzie odkryto bardzo liczne, pięknie zdobione w stylu celtyckim przedmioty, klasyczną kulturę celtycką nazywa się często lateńską.

Tymczasem na południu Europy, w Grecji, a potem w Italii rozkwitają wspaniałe klasyczne kultury starożytności. Ich wizytówkami są wspaniałe, monumentalne miasta, wysoko rozwinięta kultura (m.in. literatura, prawo, filozofia, matematyka, rzeźba, malarstwo). Na tym tle Celtowie wciąż pozostają ludem barbarzyńskim. Nie zjednoczyli się nigdy w formie państwa, podstawowym elementem społecznym nadal pozostawał związek rodzin – klan. Miastom celtyckim – oppidom, daleko było do przepychu i rozmach greckich czy rzymskich metropolii, nie wykształcili także kultury słowa pisanego – literatury. Ich język pisany – ogham, był prosty, schematyczny i nadawał się tylko do najprostszych celów, takich jak pisanie imion i liczb.

W IV wieku przed Chrystusem Celtowie, będąc u szczytu potęgi, najechali i złupili Rzym – wtedy dopiero nabierające na znaczeniu miasto italskie. Ponad 3 wieki później, zemsta ówczesnej pierwszej światowej potęgi – państwa Rzymskiego – była druzgocącą. Rzymianie pobili Celtów na terenach dzisiejszej Francji, Hiszpanii, Szwajcarii, Austrii, Niemiec, Holandii, Czech i Wielkiej Brytanii.

Przegrywając walkę na światowej arenie historii Celtowie wycofują się na skraje kontynentu – na tereny Szkocji, Walii i Irlandii. Resztki pobitych Celtów okopują się także w Bretanii, na północno-zachodnim wybrzeżu Francji – popularne postacie Obeliksa i Aseriksa, to właśnie francuscy Celtowie czyli Gallowie, dzielnie opierający się próbom podboju przez wojska rzymskie.

Na krańcach Europy

Wiele plemion celtyckich w końcu osiada, nawarstwiając się na żyjące na tych skrajach Europy starsze ludy, razem tworzą nowe społeczności, które zachowują wiele elementów kultury dawnych Celtów, w tym język. Zamieszkują na trudnej do uprawy, skalistej i bagnistej ziemi, w klimacie, który wystawiał na próbę najsilniejsze charaktery. A mimo to, potomkowie Celtów i tubylczych ludów doskonale odnajdują się w tej mglisto – deszczowej ojczyźnie i trwają w dawnej wierze, aż do czasów przyjęcia chrześcijaństwa.

Przyjęcie nowej wiary odbywało się niespiesznie, drogą pokojową, bez użycia ognia i miecza. Święty Patryk, który chrystianizował Irlandię, był świadom jak stara, postceltycka wiara jest mocno zakorzeniona w mieszkańcach dawnej Hibernii (rzymska nazwa wyspy Irlandia). Z tej przyczyny wplatał on często elementy starych wierzeń w nową, chrześcijańską wiarę. Miejsca, które były owiane nimbem kultu pogańskiego szanował, odwiedzał i niechcący, jakby przypadkiem  przemianowywał na ośrodki kultu swojej wiary. Tak było chociażby z pogańską świętą górą Croagh Patrick, w hr. Mayo. I tak krok po kroku Irlandia zarzuciła swoją pogańską przeszłość i stała się już w V wieku jednym z pierwszych na świecie krajów chrześcijańskich.

Jak wyglądało życie codzienne za czasów starożytnych Celtów?

Trudno jest opisać kilku akapitach tak rozległy fenomen historyczny jaką byli Celtowie, w zależności od regionu, występowały spore różnice w stylu życia, wierzeniach i innych aspektach życia społecznego. Spróbujmy jednak przybliżyć los starożytnych Celtów na podstawie przykładowych, wyimaginowanych postaci. Weźmy na przykład pierwsze z brzegu małżeństwo celtyckie z I wieku naszej ery mieszkające na terenie dzisiejszej Irlandii. Dajmy im na imię Bagor i Ulima.

Nasi bohaterowie mieszkają wraz z trójką dzieci i rodzicami Ulimy w  centralnej Irlandii w osadzie otoczonej nasypem ziemnym i palisadą z  drewnianych pali i płyt kamiennych. Najbliżsi sąsiedzi, bracia Bagora, mieszkają w podobnych ufortyfikowanych jednorodzinnych osadach kilka kilometrów w górę rzeki. Wszyscy są rolnikami, uprawiają zboże, groch, soczewicę, hodują świnie, owce, kozy i krowy. Bagor jest także rzemieślnikiem – rymarzem. Wykonuje z garbowanej przez siebie skóry zwierząt najprzeróżniejsze przedmioty – końską uprząż, paski, torby, sakwy, pochwy na miecze i sztylety, obuwie. Wymienia potem część swoich wyrobów z innymi rzemieślnikami- garncarzami, kowalami, stolarzami.

Ulima oprócz pracy na roli, trudni się także tkactwem. Z wełny własnych owiec tka wełnę na ubiory dla całej rodziny i jeszcze zostaje nieco na wymianę na inne doczesne dobra, które tak bardzo lubią kobiety od zarania dziejów- biżuterię. Pięknie zdobione brosze, klamry do pasa, ozdobne szpile, naszyjniki, bransolety ze złota, srebra i brązu, które są chlubą Ulimy, pozyskała drogą wymiany od wędrownego jubilera.

Choć społeczeństwo celtyckie było patriarchalne, co znaczy że mężczyźni mieli dominujący głos we wszystkich sprawach, to status kobiet nie był wcale tak bardzo pośledni. U Celtów istniało rzadkie jak na tamte czasy prawo, wedle którego kobieta mogła z własnej woli rozwieźć się z mężem, zatrzymując przy tym część ich wspólnego majątku. Dla nas to oczywiste, ale w starożytnych czasach gdy na świecie rządził miecz i ten kto nim sprawniej włada, takie rozwiązanie było wielce postępowe.

W mitologii celtyckiej aż roi się od kobiet „silnego charakteru”, od których zależały niejednokrotnie losy świata. Mamy więc kobietę – wojownika Stahach, potężną królową Medb, która władała Ulsterem, jest wreszcie wiele innych bogiń w tym bogini Matka – Anu. Warto jeszcze wspomnieć o patronce poezji i płodności Brigid, którą po przejęciu chrześcijaństwa przemianowano na św. Brygidę.

Ale wróćmy do naszej celtyckiej rodziny. Bogar, choć na co dzień zajmuje się pracą na roli i w obejściu jest przede wszystkim wojownikiem. Kiedy przychodzi potrzeba, zostawia swoje wszystkie „pokojowe” zajęcia na boku i walczy. W bój idzie razem z innymi Celtami z okolicznych osad. Wszyscy są spokrewnieni i razem tworzą klan- podstawową organizację społeczną.

Na czele kilku klanów stoi król – on zarządza wojnę i pokój, jest także najwyższym sędzią. Należy mu się bezwzględne posłuszeństwo. Irlandia była podzielona na około 150 królestw, często dochodziło między nimi do sporów. Wojny czy raczej wojenki toczono głównie o ziemię, nieraz o bydło czy w obronie honoru.

Potęga wiedzy

Jednak król nie ma władzy absolutnej. Jest jeszcze jedna grupa ludzi. Która ma wielkie znaczenie dla Celtów – druidzi. To mędrcy, którzy posiadają wszechstronną, przekazywaną z pokolenia na pokolenie wiedzę z zakresu religii, prawa, astronomii, medycyny, filozofii. Dziś wymieniamy te dziedziny jako osobne gałęzie wiedzy. Za czasów celtyckich była to jedna, niepodzielna wiedza.

 Ówczesna wizja człowieka i świata znacznie różniła się od naszego pojmowania rzeczywistości. Nie dzielono życia na religijne i świeckie. Celtowie wierzyli w wiele bóstw, w Irlandii, za głównego uważali męskiego boga Lugh. Każda osoba, czynność, zwierzę, roślina, przedmiot były częścią jednego, podszytego magią skomplikowanego świata. To co dla nas dziś jest nadprzyrodzone, dla Celtów i innych starożytnych ludów było zwykłym przejawem obecności bóstw i duchów, które traktowano na takich samych prawach jak istoty z naszego świata. Tak samo traktowali zjawiska przyrodnicze, jak pioruny, deszcze, upały, co do których mamy absolutną pewność, że są częścią klimatu i w łatwy sposób możemy wytłumaczyć ich powstawanie.

U Celtów, silne było poczucie sakralności krajobrazu i przyrody. Czcili oni święte drzewa, rzeki, góry, jeziora, bagna, jaskinie, wyspy. Duchowość i podmiotowość przyrody była jednym z filarów celtyckiego światopoglądu. Nie znane były im świątynie w naszym tego słowa znaczeniu – miejsca, gdzie doświadczyć można obecności boga. Czasem budowali sanktuaria, ale jako dodatek do świętego źródła lub drzewa, sama przyroda była manifestacja boskości.

Celtowie nie mieli języka pisanego, w którym by można pisać dłuższe utwory literackie, tak więc całą wiedzę przekazywano ustnie. Proces szkolenia nowego druida wynosił około 20 lat. W tym czasie musiał on opanować na pamięć całą dostępną wiedzę.

Druidzi przewodzili także wszelkim uroczystościom religijnym, których było sporo w kalendarzu celtyckim. Cztery główne to: Shamain- obchodzony na początku listopada, symboliczny początek roku, dzień w który otwierały się bramy świata przodków. Przemianowany po nastaniu chrześcijaństwa na Halloween. Imbolc – początek wiosny, czas kultu płodności. Baeltaine – początek lata oraz Lughnasa – święto jesienne, celtyckie dożynki.

Świętowanie okraszone było muzyką, opowiadaniem legend i mitów o pradawnych bohaterach celtyckiego świata, ich bojach i miłościach, zemstach i zdradach. Mity budowały poczucie wspólnoty, próbowały ogarnąć i wytłumaczyć otaczająca rzeczywistość. Cementowały poczucie wspólnej tożsamości.

Gdy życie Celta dobiegło końca, jego krewni palili jego ciało wraz z przedmiotami, których używał za życia, a to co zostawało ze stosu, zakopywano w ziemi wznosząc niekiedy ziemny kurhan lub znacząc grób konstrukcją z kamieni.

Ciemna strona celtyckich wierzeń

Celtowie mieli także kilka, z dzisiejszego punktu widzenia, makabrycznych zwyczajów. Rozpowszechniony był wśród wojowników celtyckich swoisty kult głów. Chętnie odcinali je swoim pokonanym wrogom i eksponowali  na palach wokół swojego miejsca zamieszkania, „ozdabiali” nimi także wspomniane sanktuaria. Wierzyli, że w głowie mieszka dusza człowieka. Takie trofeum było więc wyrazem zwycięstwa nad przeciwnikiem w sferze fizycznej i duchowej.

Motyw głowy lub czaszki ludzkiej był także dość popularny w sztuce zdobniczej. Często można go spotkać w rzeźbie lub na metalowych naczyniach. Upodobania celtyckich artystów do dekoracyjnego pojmowania ludzkich głów przetrwały nawet do czasów sztuki chrześcijańskiej i stały się jednym ulubionych elementów kamieniarzy zdobiących irlandzkie kościoły i klasztory wczesnego średniowiecza.

Równie mrocznym objawem religijności Celtów był zwyczaj składania ofiar z ludzi. Niewiele wiemy o tym rytuale, wciąż pozostaje w sferze domysłów dlaczego zabijano ludzi w imię wierzeń religijnych, przetrwały jedynie dowody w postaci zwłok w irlandzkich torfowiskach.

Nieszczęśników wybranych na ofiarę bogom zazwyczaj duszono lub zabijano uderzeniem w głowę, a następnie wrzucano do jeziora lub bagna. Zaleganie ciała w mule na dnie zbiorników wodnych i odcięcie od środowiska tlenowego powodowało zatrzymanie rozkładu ciała. Dlatego gdy dziś  archeolodzy natrafiają na takie znaleziska, zwykle mają do czynienia z doskonale zachowanymi ciałami starożytnych Celtów.

Kultura Celtów była jedna z najbardziej oryginalnych i ciekawych w całych pradziejach Europy, toteż warto przyjrzeć się co po niej pozostało.

Celtowie – dziedzictwo

To co historia określa mianem starożytnych Celtów w rozumieniu kręgu cywilizacyjnego, to bezpowrotnie przeminęło – co po nich pozostało oprócz eksponatów w muzeum i genów wśród ludności wysp Brytyjskich?

Język

Przede wszystkim język, a właściwie języki, bo do grupy języków celtyckich  zaliczamy gaelic (irlandzki), szkocki, walijski i bretoński. W Irlandii mówi jeszcze po gaelicku w domowych rozmowach około 80 tys. ludzi.

A skoro mamy język to mamy też zachowane przez pokolenia opowieści, poezję, legendy i przysłowia. Wiele z nich spisanych zostało już po łacinie, przez zakonników we wczesnym średniowieczu, ale dziś opowiadane przez rdzennych, mówiących w gaelic  Irlandczyków brzmią na powrót prawdziwie,  jak niegdyś opowiadane przy ognisku przez celtyckich bardów. 

Jednym z przejawów rozpoczęcia w dziewiętnastowiecznej Irlandii wieku długiej batalii o odzyskanie dawno utraconej niepodległości, był powrót w literaturze i innych sztukach wysokich do języka przodków – gaelickiego. Nurt ten zwany jest Odrodzeniem Celtyckim i miał poważny wkład w wykreowanie myśli niepodległościowej i obudzenie na nowo irlandzkiej tożsamości narodowej i w efekcie wybicia się Irlandii na niepodległość na początku XX wieku. Najwybitniejszym przedstawicielem tego nurtu w literaturze był William Butler Yeats, poeta i filozof, laureat literackiej Nagrody Nobla.

Sztuka

Dawne opowieści i mity były niegdyś nie tyle opowiadane, co śpiewane – i tu dotykamy kolejnego elementu kultury celtyckiej, którego możemy i dziś posmakować – muzyki. Charakterystyczna, rozpoznawalna od pierwszych taktów, skoczna albo melancholijna, grana na specyficznych  instrumentach (np. akordeon, bodhran – celtycki bęben, harfa, dudy) jest wizytówką celtyckich korzeni Irlandczyków, Szkotów, Walijczyków. Muzyka, to sztuka, która odradza się za każdy razem kiedy jest wykonywana, łatwa do unicestwienia i równie łatwa do wskrzeszenia, daje nam możliwość choć trochę wstąpić w świat tamtej zaginionej cywilizacji.

Równie żywe co muzyka, jest wciąż wzornictwo celtyckie. Największy rozkwit tej sztuki przypadł na średniowiecze. Jeszcze przed wynalezieniem druku, klasztorni skrybowie po wielokroć przepisywali księgi zdobiąc je wymyślnymi wzorami zaczerpniętymi z celtyckiego świata. Karty ksiąg zasiedliły więc stylizowane ptaki, smoki, ryby wplatane w kręgi, spirale, węzły czy motywy roślinne. Wszystkie te elementy mają głębokie symboliczne znaczenie i są ściśle powiązane z treścią księgi. Najwspanialszymi, zachowanymi do naszych czasów  przykładami takich ksiąg są Book of Kells i Book of Durrow znajdujące się w zbiorach biblioteki Trinity College w Dublinie. Dzisiejsi artyści różnych sztuk czerpią pełnymi garściami z motywów celtyckich ozdabiając nimi nie tylko pamiątki dla turystów, ale i prawdziwe dzieła sztuki.

Symbolem celtyckiego chrześcijaństwa stał się tzw. krzyż celtycki. W rzeczy samej jest to symbol doskonały. Uwidacznia on dwa elementy, które złożyły się na nową celtycką tożsamość. Mamy więc tradycyjny krzyż, symbol nowej wiary – chrześcijaństwa, ale na niego nakłada się koło, jeden z dawnych znaków Celtów symbolizujących słońce, a także ciągłość, trwanie, jedność. Te dwa symbole zrosły się w jeden, który na długo, w zasadzie do dziś jest znakiem rozpoznawczym potomków Celtów. Celtyckie krzyże są widoczne na każdym irlandzkim cmentarzu, czy to z metryką sięgającą średniowiecza, czy założone współcześnie. Niestety w europejskim (kontynentalnym) kontekście, krzyż celtycki ma nad wyraz niepokojące konotacje i jest używany przez grupy nawiązujące do ideologii neonazistowskiej i nacjonalistycznej.

Dawne wierzenia w nowej oprawie

We współczesnym świecie spotkać można próby wskrzeszenia świata druidów. Wiele stowarzyszeń, szczególnie w Wielkiej Brytanii, uzurpuje sobie prawo do posiadania ciągłości wiedzy druidów od starożytności do czasów dzisiejszych. Trzeba się jednak pogodzić z faktem, że większość wiedzy druidów, jak i większość wiedzy innych starożytnych, niepiśmiennych ludów barbarzyńskich uległa zatraceniu na zawsze. To co dziś o  nich wiemy, to wzmianki u pisarzy  greckich i rzymskich oraz efekty pracy archeologów i historyków.

Naśladowcy  druidów przeprowadzają co roku spektakularne akcje odprawiania obrzędów na terenie słynnego kręgu kamiennego Stonehenge. Cała oprawa wygląda dla laika bardzo przekonująco i tajemniczo, ale wywołuje u archeologów i historyków tylko śmiech i politowanie, bo Stonehenge nie było wybudowane przez Celtów. Wznieśli je ludzie żyjący przeszło tysiąc lat wcześniej.     

Takie akcje są raczej objawem odrzucenia sformalizowanych religii i chęcią powrotu do pogańskich „pradawnych” wierzeń. Jednak ruchy neopogańskie, nie tylko w wydaniu celtyckim, rażą sztucznością  i można je zaliczyć raczej do rozrywek znudzonych konsumpcyjnym stylem życia mieszczuchów niż do żywych, autentycznych ruchów religijnych.

Wśród Irlandczyków można za to wytropić pewne przeżytki dawnych wierzeń. Choćby zwyczaj zawieszania na wybranych drzewach błagalnych wotów, kawałków tkanin, różańców lub czasem zdjęć najbliższych,. Niby prośby skierowane do chrześcijańskich postaci, zazwyczaj lokalnych świętych, ale sposób – zawieszanie na drzewie – jak najbardziej pogański. To echo dawnego kultu drzew i identycznego ich przyozdabiania za czasów pogańskich religii celtyckich.

Jak widać z powyższej wyliczanki świat Celtów choć przeminął bezpowrotnie, zostawił nam dość sporo dzieł sztuki, rzemiosła, pozostałości osad, grobowców, zwykłych codziennych przedmiotów, a nade wszystko krajobrazów i opowieści, dzięki którym w naszej wyobraźni migocą obrazy, dźwięki, zachwyt, strach, oczarowanie. A więc kto zechce, ten  może choć trochę doświadczyć tamtego, minionego świata. Szklane muzealne gabloty wypełnione zabytkami wydobytymi z ziemi są tylko skromną namiastką bogactwa tamtej kultury, której prawdziwe iskry skrzą się jeszcze w małych wioskach przycupniętych nad brzegiem oceanu.

tekst/fot.

Tomasz Szustek

© POLSKA-IE: MATERIAŁ CHRONIONY PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Strefy bezpiecznego
Studio Dublin – 8