Witajcie w Irlandii, krainie celtyckich opowieści, zielonych wzgórz i… najdroższego szpitala dziecięcego na świecie, który – jak się okazuje – nie do końca ogarnia podstawy geometrii! Tak, mowa o Narodowym Szpitalu Dziecięcym w Dublinie, klejnocie architektury o wartości bagatela 2,24 miliarda euro, gdzie najnowsze odkrycia naukowe ścierają się z brutalną rzeczywistością niewymiarowych drzwi.
Wyobraźcie sobie taką scenę: budujecie statek kosmiczny, wydajecie na niego fortunę, a potem, z pompą, próbujecie wstawić silnik…, który okazuje się być za duży. Brzmi absurdalnie? Cóż, witajcie w rzeczywistości dublińskiego szpitala! Najnowsza perełka w koronie jego problemów to spektakularne odkrycie, że supernowoczesny spektrometr masowy, zakupiony za grubą kasę, bo pomysłodawcy postawili sobie cel, że ma być drogo, po zakończeniu budowy laboratorium uznali, iż nie zmieści się w przeznaczonej dla niego przestrzeni.
Tak, dobrze czytacie. To jak kupić najdroższy telewizor 8K, a potem odkryć, że jest za duży na ścianę w salonie. Tylko że tu mówimy o sprzęcie ratującym życie, a nie o oglądaniu najnowszych seriali.
Ten gigantyczny sprzęt, który miał mierzyć i analizować cząsteczki w próbkach (zapewne z nadzieją, że nie znajdzie w nich śladów zdrowego rozsądku), to tylko wierzchołek góry lodowej. Projekt, który już zdążył pobić wszelkie rekordy kosztów, nadal zaskakuje inżynierskim geniuszem projektantów i wykonawców. Można by pomyśleć, że przy budowie tak kolosalnej inwestycji, gdzie każdy grosz jest publicznym, ktoś zadbałby o to, by wymiary sprzętu i pomieszczeń zostały sprawdzone na etapie projektu, a nie po fakcie. Ale po co?
To przecież Irlandia, tu mamy swój własny, unikalny system miar i wag, gdzie „za duży” to tylko sugestia, a „nie mieści się” to inspiracja do kolejnego etapu planowania (zapewne rozbiórki ściany).
Zastanówmy się, co będzie dalej? Czy może następnym krokiem będzie odkrycie, że łóżka w salach są za szerokie dla drzwi? A może winda jest za mała, by pomieścić nosze? Możliwości są nieskończone, podobnie jak studnia bez dna, którą stał się ten projekt.
Jedno jest pewne, Narodowy Szpital Dziecięcy w Dublinie to nie tylko najdroższy szpital na świecie. To również pomnik ludzkiej kreatywności w generowaniu problemów i triumf absurdalności nad zdrowym rozsądkiem.
Z niecierpliwością czekamy na kolejne odcinki tej sagi. Może następnym razem okaże się, że cały szpital jest… za mały na Dublin? Kto wie, w końcu w Irlandii wszystko jest możliwe, zwłaszcza jeśli chodzi o wydawanie publicznych pieniędzy z dużym, tym razem zbyt dużym rozmachem!
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Fot. BAM