Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Szmaragdowy kłopot. Jak Irlandia traci wpływy za wielką wodą

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Irlandia przez dekady uchodząca za wzorowego ucznia transatlantyckiej klasy, zaczyna mieć poważne kłopoty z Ameryką. Raport wpływowego londyńskiego think tanku Policy Exchange prowokacyjnie zatytułowany Peak Ireland? sugeruje, że czasy irlandzkiej świetności w Waszyngtonie dobiegają końca. Dokument, chętnie cytowany jest w brytyjskich kręgach politycznych, brzmi jak ostrzeżenie, że irlandzki model dyplomatyczno-gospodarczy zaczyna się chwiać w epoce Trumpa, a jego filary – podatkowy spryt, amerykańskie inwestycje i aura „zielonego tygrysa” – coraz mniej imponują za oceanem.

Raport stwierdza wprost: wpływy Irlandii w kręgach władzy USA maleją, a jej zdolność do lawirowania między Brukselą, Londynem a Waszyngtonem – dotąd przedmiot zazdrości wielu państw, traci skuteczność. „Od dawna powszechne jest chwalenie irlandzkich dyplomatów w utrzymywaniu interesów Dublina na pierwszym planie działań UE przy jednoczesnym apelowaniu do amerykańskich Irlandczyków o utrzymanie pewnego rodzaju specjalnego statusu w Waszyngtonie” – piszą autorzy.

To elegancki sposób powiedzenia, że czar się kończy i wiele wskazuje, że źródłem zgrzytów jest polityka zagraniczna, a dokładniej to, że irlandzka moralność międzynarodowa coraz częściej rozmija się z pragmatyzmem administracji Trumpa. Irlandia z jej długo pielęgnowaną reputacją obrońcy praw człowieka i krytyka Izraela, znalazła się obecnie w niekomfortowym miejscu, więc z jednej strony opowiada się po stronie wartości, z drugiej – korzysta z miliardowych inwestycji amerykańskich koncernów, które nie lubią, gdy ktoś podważa linię Białego Domu.

Według raportu „długotrwała irlandzka niechęć do Izraela osiągnęła w ostatnich latach apogeum”. Wprowadzenie przepisów zakazujących częściowo importu towarów z izraelskich osiedli na Zachodnim Brzegu wywołało irytację w Kongresie, zarówno wśród Republikanów, jak i Demokratów. Irlandia znalazła się w roli idealnego chłopca do bicia: moralnie pryncypialna, gospodarczo korzystająca z parasola USA, a jednocześnie niechętna ponoszeniu kosztów wspólnego bezpieczeństwa.

Trumpowski świat widzi to prosto, kto nie płaci, ten nie ma głosu i właśnie tu Irlandia wypada blado. Wydaje na obronność zaledwie 0,2% PKB, trzyma się z dala od NATO, a w imię neutralności utrzymuje armię przypominającą bardziej jednostkę ratowniczą niż realną siłę militarną. Były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Robert O’Brien ujął to bez dyplomatycznych ozdobników: „Znaczna część Europy działa, ale Irlandia nie wnosi prawie żadnego wkładu w obronę regionów atlantyckich i europejskich, na których tak wiele korzysta”.

W tym samym czasie Dublin flirtuje z Pekinem. W raporcie nazwano to „entuzjazmem dla handlu z Chinami”, ale ton nie pozostawia złudzeń – chodzi o irytację Zachodu wobec coraz śmielszego irlandzkiego zwrotu ku Państwu Środka. W epoce, gdy administracja Trumpa postrzega Chiny jako głównego rywala, taka niezależność pachnie zdradą. Do tego dochodzi jeszcze moralny ton prezydenta Michaela D. Higginsa, który nie kryje sympatii dla Palestyńczyków i niechęci do polityki Izraela. W oczach amerykańskich konserwatystów brzmi to jak kazanie w momencie, gdy świat ma walczyć o wpływy, nie o ideały.

Policy Exchange ostrzega, że „wyzwania dla samych podstaw irlandzkiego «cudu gospodarczego» szybko się piętrzą”. Zmieniająca się sytuacja geopolityczna – powrót protekcjonizmu, nacisk USA na „uczciwy podział obciążeń” i coraz chłodniejszy klimat wobec globalnych korporacji może sprawić, że irlandzki model niskich podatków i neutralności stanie się trudny do utrzymania. Nie chodzi tylko o politykę, ale o fundament tożsamości Irlandii. Przez dekady kraj budował swoją potęgę na byciu pośrednikiem między wielkimi, był przyjacielem Ameryki w Europie i ulubieńcem Brukseli w Waszyngtonie. Teraz oba te światy zaczynają się od siebie oddalać, a Irlandia jest jak ktoś stojący na moście, który właśnie zaczyna się chwiać i musi zdecydować, na którą stronę skoczyć.

W praktyce oznacza to coś więcej niż spadek dyplomatycznego prestiżu. Amerykańskie firmy technologiczne, które zbudowały irlandzką gospodarkę, coraz częściej podlegają presji, by wracać z podatkami do USA. Trump – w swojej nowej, bardziej asertywnej odsłonie nie ukrywa, że nie lubi „rajów podatkowych”, a Irlandia jest w tej kategorii mistrzem świata.

Raport Policy Exchange można więc czytać jak ostrzeżenie: skończył się okres, gdy Irlandia mogła być „wszędzie i nigdzie” – europejska, ale neutralna; amerykańska, ale nieposłuszna; moralna, ale korzystająca pełnymi garściami z bogactwa. W epoce, w której geopolityka znów pachnie rywalizacją mocarstw, małe kraje muszą wybierać. A Irlandia, przyzwyczajona do tego, że zawsze udawało się pogodzić sprzeczności, po raz pierwszy od dawna może stanąć przed koniecznością prawdziwego wyboru.

Raport nie mówi tego wprost, ale wnioski są oczywiste: jeśli Irlandia nie zmieni kursu, może stracić to, co przez dekady było jej największym kapitałem – wyjątkową pozycję w relacjach z USA, a w polityce międzynarodowej utrata zaufania Ameryki boli bardziej niż podwyżka podatków. Warto dodać, że dla Londynu taki wniosek to miód na uszy. Policy Exchange nie ukrywa, że celem raportu jest także przypomnienie brytyjskiemu rządowi o potrzebie „ściślejszej współpracy” z administracją Trumpa – w kontrze do niezależnych manewrów Dublina. Innymi słowy: „spójrzcie, jak Irlandia traci grunt – nie idźcie tą drogą”.

W tym sensie Peak Ireland? jest nie tylko analizą, ale też politycznym narzędziem – podszytym brytyjskim resentymentem wobec małego sąsiada, który przez lata potrafił „przechytrzyć Brytyjczyków” w Brukseli i Waszyngtonie. Jednak nawet jeśli raport służy cudzym interesom, diagnoza nie brzmi fałszywie. Irlandia naprawdę stoi dziś przed najpoważniejszym testem swojej międzynarodowej tożsamości od czasu II wojny światowej.

Bogdan Feręc

Źr. The Irish Times

Fot. CC BY 2.0 S Pakhrin 

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version