Świadkowie upadku demokracji

Wszyscy, którzy obserwujemy aktualne wydarzenia, niezależnie od zamożności i statusu społecznego, możemy zauważyć, że zbliża się koniec demokracji, jaką znaliśmy.

Upadek moralny i obyczajowy polityki, a także arogancja i ignorancja władzy, ujawniły się w sposób doskonały w ostatnich kilkunastu miesiącach, co zaczynają pokazywać media. Aktualnie jeszcze w sposób delikatny, w formie wręcz symbolicznej, ale ma to miejsce, choćby opinie w tym zakresie były inne. Niestety w naszym zagonionym życiu, kiedy zaczynamy wychodzić na prostą, po półtora roku przymknięcia, nie ma zbyt dużo czasu na refleksję, bo musimy zbudować nasze życie od samego początku, tworząc podstawy prawdziwego bytu od podstaw.
Na tym właśnie bazuje świat polityki, który robi, co mu tylko przyjdzie do głowy, a jest w tym też trochę naszej, społeczeństwa winy, bo pozwalamy na takie zachowania. W Irlandii na porządku dziennym obserwowane są afery, których uczestnikami są tuzy świata polityki, ale jak widać, na jednym tylko przykładzie, można przekazać osobie nieuprawnionej niejawne dokumenty, uczestniczyć podczas zakazu w imprezie na kilkadziesiąt osób, mianować koleżankę partyjną na eksponowane stanowisko, a po fali krytyki, trwać i rządzić zdewastowanym psychicznie społeczeństwem.

To z kolei wskazuje, że demokracja, więc rządy większości, w polityce najczęściej tworzonej sztucznie, odsunięte zostały na plan dalszy, bo ci, któ®zy powołani zostali do sprawowania nadzoru, przygnieceni są obecnie polityką prowadzoną przez rządy. Tak dzieje się w świecie mediów, a to pierwszy stopień kontroli, który przekazuje informacje suwerenowi, by ten, zareagował. Przykro to mówić, ale suweren, tak bardzo zniechęcony został do interesowania się wydarzeniami politycznymi, iż po prostu odpuścił i…
…hulaj dusza, piekła nie ma.

Tej zasady zaczęli nadużywać politycy, nie tylko w Irlandii, bo wszędzie tam, gdzie skieruje się nasz wzrok, co może prowadzić nas do przekonania, że powoli, aczkolwiek przyspieszając, wprowadzane są rządy dyktatorskie. Wielkim ułatwieniem dla dyktatu jest natomiast brak zaangażowania społeczeństw w sprawy krajowe, więc brak kontroli nad politykami. Jest też jeszcze jeden problem ogólnospołeczny, bo wspomniany już brak zainteresowania, prowadzi w prostej linii do niemożliwości podejmowania świadomych politycznie decyzji, czyli, o ile nawet uczestniczymy w wyborach na poziomach lokalnym, krajowym i unijnym, do czego mamy prawo, to właściwie zachowujemy się jak w kolekturze Lotto, kupując los chybił trafił, oddając głos na tzw. osłuchane nazwisko, choćby to, zasłyszane było w negatywnym kontekście.
Niewiele osób zadaje sobie trud, oglądać lub przynajmniej słuchać obrady parlamentarzystów, a to, co przebija się do mediów, jest kilkuminutową relacją z całodziennego posiedzenia. Częściej skupiamy się też na sprawach nieistotnych, czyli kłótniach i pyskówkach posłów, senatorów oraz przedstawicieli rządu, pomijając aspekt dotyczący nas i kraju bezpośrednio. Jeszcze mniej wiedzy mamy na temat zasad, jakimi kieruje się państwo, władze i urzędnicy, więc i to staje się murem dzielącym nas od wiedzy istotnej dla podejmowania decyzji przy urnach wyborczych i oddania głosu na osoby, które nie dają gwarancji sprawnego zarządzania, ale sprawiają, iż rośnie takie prawdopodobieństwo.

Sam świat polityki zaczął się też chronić przed tymi, którzy mają siłę sprawczą, czyli przed elektoratem i zatrudnia spin doktorów, a ci, stosując swoje sztuczki, nawet wadę i przekręt, przedstawią w taki sposób, że może się nam wydawać, iż jest inaczej, niż w rzeczywistości. Co jest tego powodem? Brak zaangażowania w doinformowanie się i brak odpowiedniej wiedzy w zakresie toczących się w kraju spraw, więc manipulacja społeczeństwami, odbywa się na ogromną skalę i dzieje się to na naszych oczach. Jakby komuś było mało i chciałby zacząć interesować się manipulatorstwem, niechaj dotrze do zestawień budżetowych ugrupowań politycznych np. w Irlandii, a te są dostępne i sprawdzi, ile partie wydają pieniędzy na sprawy związane z budowaniem wizerunku, więc również ukrywaniem swoich złych postępków. To akurat znajduje się zazwyczaj pod hasłem „działania medialne i marketingowe”.
Jeszcze więcej na te cele wydają rządy, bo trzymając rękę na państwowej kasie, mają nieograniczony dostęp do Skarbu Państwa, a i w ustawach budżetowych, znajdą się pozycje, które jasno wskazują, na co przeznaczone zostały pieniądze z podatków, czyli budowanie wizerunku, co jest określeniem mającym nieoficjalnie stwierdzić, że będzie się nas za nasze pieniądze oszukiwać.

Dziennikarstwo, jako takie, nie może być też określone mianem pozbawionego wad, bo tak nie jest, ale wynika to z kilku przyczyn, a najczęściej można mówić tu o pieniądzach, które płyną z budżetów krajowych, o ile mówimy o mediach publicznych. W tym zakresie należy także pamiętać, że każdy z dziennikarzy, jest zwykłym człowiekiem i w zgodzie ze swoimi przekonaniami oraz zasadami moralnymi, postrzega rzeczywistość, więc nie jest obiektywny, informując o wydarzeniach, bo dostosowuje je do swojego oglądu świata lub kraju. Nie można się też tego wyzbyć, żeby zawsze pozostać w zgodzie z własnym sumieniem, co z kolei może być odebrane przez czytelników, słuchaczy lub widzów, jako działanie na zlecenie, którejś z opcji politycznych.

Na koniec należy zadać sobie pytanie, co może uratować te resztki demokracji, jakie pozostały w krajach, w których mieszkamy, i w jaki sposób to zrobić? Jednak na to pytanie, każdy musi odpowiedzi szukać we własnym małym lub większym, zbudowanym z własnych doświadczeń i przekonań, świecie.


Bogdan Feręc

© POLSKA-IE: MATERIAŁ CHRONIONY PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Ekstrakcja ósemek m
Dwa razy „K”