Narasta fala sprzeciwu wobec rządowych planów przebudowy Głównego Urzędu Pocztowego w Dublinie. GPO – legendarna siedziba przywódców Powstania Wielkanocnego 1916 roku ma – według nowych propozycji – pozostać urzędem pocztowym i muzeum, ale jednocześnie otworzyć się na działalność komercyjną.
Partia Aontú nazywa te plany „brakiem szacunku” dla historii Irlandii i ludzi, którzy za tę historię oddali życie. Lider ugrupowania Peadar Tóibín w rozmowie z Newstalk stwierdził wprost, że projekt „nie uwzględnia wartości obiektu GPO” i „odbiera mu godność”.
– Jeśli pojedziemy do Amsterdamu i zobaczymy Muzeum Anny Frank, od razu widać, jak potrafią tam zachować ważne miejsca – powiedział Tóibín. – Dzięki temu ludzie mogą fizycznie dotknąć swojej historii i poczuć jej wagę. Tak samo powinno być w Dublinie, na Moore Street i wokół GPO.
Polityk z Meath West podkreślił, że GPO powinno być przekształcone „w taki sposób, aby odzwierciedlało cele Proklamacji Republiki”, a nie zamieniane w centrum komercyjne. Według niego Irlandia powinna wykorzystać to miejsce do promocji kultury, edukacji historycznej oraz rozwoju całego państwa – zamiast sprzedawać je kawałek po kawałku pod punkty gastronomiczne czy sklepy.
Poseł przypomniał, że wcześniejsze rządowe obietnice rewitalizacji Moore Street nie zostały spełnione, a okolica wciąż boryka się z problemami społecznymi i zaniedbaniem.
– Miała być odnowiona do 2016 roku, tymczasem dziś to miejsce, gdzie pije się alkohol, bierze narkotyki i załatwia potrzeby fizjologiczne w bramach – powiedział. – To jest brak szacunku dla tych, którzy w 1916 roku oddali tu życie za Irlandię.
Tóibín dodał, że w żadnym innym kraju europejskim nie ma takiego „braku troski o własne dziedzictwo narodowe”. – Powinniśmy brać przykład z Europy i czcić takie miejsca, a nie je komercjalizować – podkreślił.
Rząd broni jednak swoich propozycji. Poseł Fine Gael James Geoghegan mówił w ubiegłym tygodniu w RTÉ, że GPO to „najważniejszy budynek stanowiący fundament naszego kraju”, a przebudowa ma odzwierciedlać jego znaczenie dla tożsamości Irlandii.
Tymczasem przeciwnicy projektu nie mają wątpliwości – w miejscu, gdzie kiedyś wystrzały broni ogłaszały narodziny Republiki, wkrótce, zamiast historii i patosu mogą dominować zapach kawy, dźwięk blendera i kolejki po lody.
Bogdan Feręc
Źr. News Talk
Fot. Public domian ClaireWhi