Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Składki w górę, rachunki na stół. Co oznacza nowy system emerytalny dla firm i pracowników Tesco?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Tesco Ireland szacuje, że nowy system automatycznego zapisu do emerytur będzie kosztował firmę około 3,5 mln euro rocznie. Kwota obejmuje składki pracodawcy na rzecz 4000 pracowników, którzy zostaną objęci programem od 1 stycznia. Celem systemu jest zwiększenie oszczędności emerytalnych zatrudnionych.

Początkowo składki wyniosą 1,5% wynagrodzenia brutto pracownika, z czego pracodawca dopłaci 0,5%, a państwo kolejne 0,5%. W kolejnych latach udział ten będzie stopniowo rósł. Po 10 latach zarówno pracodawca, jak i pracownik wpłacą po 6%, a państwo 2%. Wprowadzeniu programu towarzyszy zapowiedź podwyżek wynagrodzeń. Od 1 stycznia pracownicy działów handlu detalicznego i dystrybucji otrzymają wzrost pensji o 3%. Tesco zapowiedziało też kolejną podwyżkę w 2026 roku, która doprowadzi średnią stawkę godzinową do poziomu 18,13 euro. Łączna wartość inwestycji w płace i świadczenia w przyszłym roku ma przekroczyć 15 mln euro.

Firma podkreśla, że w ostatnich dwóch latach przeznaczyła ponad 30 mln euro na wynagrodzenia i benefity. W planach jest także inwestycja w zwiększenie liczby stałych godzin pracy o wartości 3 mln euro w 2025 roku, szczególnie w większych sklepach i kanałach online.

Według przedstawicieli Tesco, nowe wydatki mają podkreślić zaangażowanie firmy w poprawę warunków pracy. Zmiany pojawiają się w okresie wzrostu inflacji w Irlandii, która według CSO przekroczyła 3%, napędzana przez rosnące ceny energii i żywności.

Tesco, jeden z największych sprzedawców detalicznych w kraju, posiada 188 sklepów i zatrudnia ponad 13 500 osób. Firma pozostaje również największym nabywcą irlandzkiej żywności i napojów na świecie, o rocznej wartości zakupów przekraczającej 1,6 mld euro.

*

Komentarz do rosnących kosztów firm może być w tym przypadku tylko jeden, bo składki niby wyglądają na drobny procent, ale jak to zwykle w życiu bywa, procent do procenta i nagle robi się z tego całkiem dorodna suma. Zwłaszcza gdy jesteś gigantem z ponad trzynastoma tysiącami pracowników i liczysz każdy ułamek euro, bo z ułamków rodzą się miliony.

Kiedy firma dorzuca 3,5 mln rocznie do emerytur, ponad 15 mln do płac i jeszcze parę milionów w dodatkowe godziny, to koszt prowadzenia działalności rośnie jak ciasto drożdżowe zostawione na kaloryferze. Gdy natomiast koszty rosną, rynek ma jedną odwieczną odpowiedź: część z tego przeniesie się na konsumentów. Nie zawsze od razu i nie zawsze wprost, ale z grubsza tak działa kapitalizm od czasów, gdy pierwsze kramy rozkładano pod gołym niebem.

Czy przełoży się to na ceny w sklepach, także w Tesco? Niewykluczone, ponieważ handel detaliczny działa na marżach, które wszyscy udają, że są większe, niż są naprawdę. Każdy wzrost kosztów wrzuca dodatkowy ciężar na wózek, który prędzej czy później próbuje popchnąć klient. Oczywiście firmy bronią się konkurencją, promocjami i efektywnością, ale historia gospodarki zna wiele przypadków, w których podwyżki kosztów pracy ostatecznie lądowały na sklepowych półkach, więc w cenach oleju, mleka, czy paczki makaronu.

Irlandzki rynek jest specyficzny: konkurencja duża, a konsumenci pamiętliwi. Tesco pewnie będzie lawirować między presją kosztową a strachem przed utratą klientów. Jednak grawitacja ekonomii jest nieubłagana i cena koszyka zakupów rzadko bywa miłosierna.

Bogdan Feręc

Źr. Independent

Photo by Samuel Regan-Asante on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version