Rządowy plan reformy rynku najmu, a zaprezentowany przez ministra mieszkalnictwa Jamesa Browne’a i zatwierdzony przez gabinet, miał być przełomem. W zamyśle – chronić lokatorów, ukrócić samowolę właścicieli oraz uporządkować relacje na jednym z najtrudniejszych frontów współczesnej Irlandii. W praktyce – jak zauważa Sinn Féin i nie tylko – wygląda to raczej na nieprzemyślany eksperyment, który może pogłębić chaos i jeszcze bardziej obciążyć najemców.
Liderka Sinn Féin Mary Lou McDonald nie gryzła się w język, nazywając nową politykę „bałaganem”. Zasugerowała, że rząd próbuje „przerzucić odpowiedzialność za swoje porażki na barki najemców”, zamiast wreszcie zaproponować realne rozwiązania kryzysu mieszkaniowego. Dodała też, że chaos, jaki dostarczył sam premier Micheál Martin, zdaniem opozycji nie wynika jedynie z trudnych warunków rynkowych – lecz z politycznej bezradności, niekonsekwencji i zbyt bliskiej relacji rządu z dużymi funduszami inwestycyjnymi.
Co zakłada plan? Utrzymanie Stref Presji Czynszowych (Rent Pressure Zones) dla obecnych najemców, w których czynsze mają być powiązane z inflacją – ale bez konkretnych gwarancji, jak ten wskaźnik będzie stosowany w przyszłości. Duzi właściciele – ci posiadający cztery lub więcej nieruchomości – mają utracić możliwość wydawania eksmisji bez orzeczenia o winie. Nowy krajowy system kontroli czynszów ma wejść w życie 1 marca przyszłego roku. Do tego RPZ obowiązywać ma w całym kraju.
Tyle teoria. W praktyce – jak podkreślała McDonald – zbyt wiele kluczowych aspektów nadal pozostaje niejasnych. „To coś zapisanego na odwrocie koperty” – skwitowała plan liderka opozycji. I trudno się dziwić tej ocenie, skoro nawet podstawowe kwestie – jak najem krótkoterminowy czy umowy na czas określony, istotne, chociażby dla studentów – zostały przez rząd pominięte lub jedynie lakonicznie wspomniane. Co więcej, termin wejścia reformy w życie pozostawia dużą lukę – przez co, jak przewiduje McDonald, „czynsze wzrosną dla wszystkich – dla niektórych natychmiast, dla innych stopniowo”.
Zarzuty wobec rządu nie ograniczają się zresztą do Sinn Féin. Socjaldemokratyczny poseł Cian O’Callaghan poszedł jeszcze dalej, mówiąc o „dystopijnej przyszłości dla najemców” i ostrzegając, że to właśnie lokatorzy staną się „kozłami ofiarnymi” nowej polityki. Zakwestionował też skuteczność mechanizmów CPI, czyli wskaźnika inflacji, jako narzędzia kontroli czynszów, pytając: „czy co sześć lat nastąpi reset stawki” – pytanie, na które rząd nadal nie odpowiedział w sposób jasny i jednoznaczny.
Premier Martin broni się, twierdząc, że działania rządu są „zrównoważone” i mają na celu „ochronę najemców przy jednoczesnym zwiększeniu podaży mieszkań”. Jednak jego tłumaczenia – często nieprecyzyjne i pełne ogólników – nie rozwiewają wątpliwości. Wręcz przeciwnie – zdaniem opozycji, tylko potęgują zamieszanie.
Kiedy McDonald pyta: „Dlaczego nie rozszerzono stref presji czynszowej natychmiast”, nie chodzi tylko o konkret. Chodzi o podstawowe zaufanie do instytucji i decyzyjności państwa. Tymczasem sposób, w jaki wdrażana jest reforma, przypomina raczej próbę pogodzenia niemożliwego – z jednej strony deklaratywna troska o lokatorów, z drugiej ochrona interesów inwestorów, którzy masowo wykupują mieszkania i windują ceny.
W wypowiedziach McDonald pobrzmiewa głębszy zarzut: że rząd nie tyle chce rozwiązać kryzys mieszkaniowy, ile raczej nim administrować – byle nie zaszkodzić dużym graczom na rynku nieruchomości. „To strategia i recepta na wyższe czynsze, większe trudności, większe poczucie niepewności” – ostrzega. I nie jest to tylko slogan, jak chciałby to przedstawić premier. To bardzo konkretna obawa milionów najemców, którzy już dziś przeznaczają połowę swoich zarobków na czynsz i nie widzą żadnego światełka w tunelu.
Jeśli intencją rządu było wprowadzenie przejrzystych zasad – to nie wyszło. Jeśli celem było uspokojenie rynku – nie wyszło. Jeśli chodziło o ochronę lokatorów – to zdaniem McDonald i jej partii wyszło wręcz odwrotnie. Powstał „bałagan”, który – o ile szybko nie zostanie skorygowany – może przekształcić się w kolejny etap kryzysu mieszkaniowego, którego Irlandia nie udźwignie.
Bogdan Feręc
Źr. RTE
Fot. CC BY-SA 2.0 Houses of the Oireachtas