Irlandzki licznik kręci się szybciej i w roku przyszłym przeciętne gospodarstwo domowe zobaczy na rachunku za prąd nową pozycję: opłatę za modernizację sieci energetycznej. Najpierw 1 euro miesięcznie plus VAT, potem być może 1,75 euro. Niby drobne, ale w skali roku to nawet 25 euro. Jednak sens tej historii jest znacznie większy niż kwota, bo ktoś tu ewidentnie płaci nie za swoje.
Sinn Féin mówi wprost: to „całkowicie niesprawiedliwe” i trudno się z tymi słowami nie zgodzić, więc podczas gdy zwykli mieszkańcy Irlandii zaciskają pasa i kalkulują, czy włączyć ogrzewanie, centra danych, te cyfrowe katedry XXI wieku, nadal wysysają z sieci gigantyczne ilości energii. Co istotne, robią to, płacąc według zasad, które nijak nie odzwierciedlają skali problemu, jaki tworzą.
Koszt modernizacji sieci to około 19 miliardów euro. Ogromna suma, która ma pozwolić podłączyć 300 tysięcy nowych domów, obsłużyć setki tysięcy samochodów elektrycznych i pomp ciepła oraz uodpornić system na ekstremalne zjawiska pogodowe, takie jak sztorm Éowyn. To inwestycja potrzebna, spóźniona i nieunikniona, ale pytanie brzmi: kto powinien za nią zapłacić?
Ekspertka ESRI Muireann Lynch przypomina, że dziś marnujemy ogromne ilości taniej, a czasem wręcz darmowej energii z wiatru czy gazu, bo sieć nie jest w stanie jej przyjąć. Modernizacja jest konieczna. Problem w tym, że rachunek za tę konieczność rozkłada się zaskakująco wygodnie dla największych graczy. Dane są brutalnie proste. W 2015 roku centra danych zużywały około 5% energii elektrycznej w Irlandii, a w 2024 roku była to niemal jedna czwarta całego zużycia, czyli jedna branża pochłania jedną czwartą energii, a mimo to koszty modernizacji sieci rozsmarowuje się na wszystkich: emerytów, rodziny, pracowników i małe firmy.
Mairéad Farrell z Sinn Féin mówi to, co wielu myśli, ale niewielu decydentów chce głośno przyznać, jeśli większość obciążenia sieci pochodzi z centrów danych, to ich wkład finansowy powinien to odzwierciedlać. Prosta zasada starego świata, kto zużywa najwięcej, ten płaci najwięcej, jak w podatkach – zarabiasz więcej, również więcej odprowadzasz do Skarbu Państwa. Tak zawsze było i nadal ma to sens.
Tymczasem wiemy też, że firmy energetyczne kupują prąd za jedną trzecią ceny, po której sprzedają go konsumentom. Wiemy, że ich zyski sięgają setek milionów, a czasem miliardów euro. Wiemy, że centra danych to biznesy wyceniane na miliardy, obsługujące globalnych gigantów technologicznych. I wreszcie wiemy, że ktoś uznał, iż to zwykły obywatel powinien dorzucić się do rachunku.
To nie jest tylko spór o energię, a o elementarną sprawiedliwość, o to, czy państwo ma odwagę powiedzieć wielkim graczom, korzystacie z infrastruktury ponad miarę, więc ponosicie większą odpowiedzialność. Czy dalej będziemy udawać, że serwery są lekkie jak chmura, a nie ciężkie jak stal?
Centra danych mogą i powinny płacić inaczej za prąd, czyli więcej, uczciwiej, proporcjonalnie do realnego wpływu na system. Jeśli chcą działać, rozwijać się i zarabiać w Irlandii, muszą wyłożyć pieniądze na stół. Bo naprawdę nie jest rolą ciężko pracujących ludzi dopłacanie do cyfrowych imperiów. Prąd to nie abstrakcja, to wspólne dobro i czas przestać udawać, że wszyscy zużywają ten w równym stopniu.
Bogdan Feręc
Źr. News Talk
Photo by Lightsaber Collection on Unsplash


