Gdyby ktoś miał stworzyć scenariusz filmowy o najbardziej relaksowanej formie nadzoru policyjnego, to irlandzka Garda mogłaby z dumą wystawić sobie piątkę z plusem i dostarczyć materiału na świetną komedię.
Wszystko dzięki przypadkowi, który wyraźnie pokazuje, że nie tylko pacjenci mają w szpitalach okazję do odpoczynku – funkcjonariusze też mogą sobie pozwolić na krótką drzemkę.
Chodzi o dramatyczne (choć trudno nie parsknąć śmiechem) wydarzenia związanymi z 30-letnim Ericem Harcourtem, który spadł z dachu, uciekając przed policją i trafił do szpitala ze złamaniami czaszki. W normalnym świecie taki człowiek powinien być pod stałą opieką lekarską… i jako przestępca – policyjną. Tymczasem Harcourt, pomimo złamań, gorączki i ogólnego stanu osłabienia, postanowił kontynuować swoją karierę – tym razem jako uciekający pacjent roku.
Zgodnie z doniesieniami, mężczyzna po prostu wstał z łóżka, czmychnął obok funkcjonariusza pogrążonego w błogim śnie i spokojnie wyszedł drzwiami głównymi, jakby kończył wolontariat albo zakończył właśnie wizytę na izbie przyjęć. Żaden alarm, żadna panika – tylko cicho, grzecznie, bez zbędnej krzątaniny, aby nie wzbudzić podejrzeń – równie czujnego personelu szpitala.
A co zrobiła nasza słodka, czuwająca straż praworządności? Obudziła się, spojrzała na puste łóżko i pewnie z westchnieniem skwitowała: „Oops! Chyba przegapiłem finał serialu”. A może było coś w stylu: „Oops! I did it again”… Who knows… 😉
Co ciekawe, Harcourt nie tylko upadł z dachu, ale wcześniej zdążył również uderzyć policjanta batonem, czyli składaną metalową rurką. Można by rzec: dzień pełen emocji, noc – niestety – bez odpowiedniej reakcji służb.
O incydencie poinformowany został Departament Sprawiedliwości, a służby rozpoczęły pościg za zbiegiem i dochodzenie, jak doszło do tego nieprzynoszącego chluby Gardzie zdarzenia.
Ciekawie zrobiło się na forach internetowych, a tam wiele osób zastanawia się, czy szpitale nie powinny zostać wyposażone w kamery, bramki czy choćby budzik dla Strażników Pokoju, jak mówi się o funkcjonariuszach Gardy. A może warto wprowadzić policyjne warsztaty: „Jak nie zasnąć przy łóżku podejrzanego – poradnik dla zaawansowanych”.
Na szczęście dla An Gharda Síochána, jego ucieczka nie trwała długo – został ponownie zatrzymany kilka dni później. Jedno jest jednak pewne: jeśli kiedykolwiek powstanie ranking „najbardziej absurdalnych ucieczek z placówki opieki medycznej”, imię Harcourta zajmie miejsce honorowe.
A my możemy tylko podziękować irlandzkiej policji za przypomnienie nam, że sprawiedliwość nie śpi – choć funkcjonariusze tak.
Bogdan Feręc
Źr. Independent