Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Samotny wilk na zielonej wyspie. Czy irlandzcy politycy są naprawdę zagrożeni?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Irlandia zwykle jawi się światu jako kraj spokojny, wręcz sielski, a politycy dostępni na wyciągnięcie ręki. Jednak właśnie tutaj premier Micheál Martin ostrzega, że widmo politycznej przemocy może stać się jednym z kluczowych problemów naszych czasów. Nie chodzi przy tym o zorganizowane zamachy, lecz o najbardziej nieprzewidywalne zjawisko – ataki „samotnych wilków”.

Martin, przemawiając w Cork, nie owijał w bawełnę. Garda od lat informuje rządzących, że najbardziej obawia się właśnie niespodziewanych, jednostkowych aktów agresji. Politycy mogą mieć ochronę, system zabezpieczeń i eskortę, ale pojedyncza osoba zdesperowana, nieobliczalna i gotowa na wszystko wciąż pozostaje realnym zagrożeniem. Według Martina groźby śmierci wobec polityków to już nie incydenty, lecz element codzienności. Taoiseach wspomniał również o szczególnie niepokojącym przypadku – dostęp do prywatnych platform rodziny tánaiste Simona Harrisa. To naruszenie prywatności wskazuje, że agresja nie zatrzymuje się na granicy urzędu, ale sięga do domów i życia prywatnego.

Politycy są świadomi, że ich praca to nie tylko tworzenie prawa i wizytowanie okręgów, lecz także ryzyko stania się celem. Jeszcze niedawno ataki fizyczne na parlamentarzystów kojarzyły się raczej z innymi krajami, gdzie napięcie polityczne przybiera groźniejsze formy. Dziś jednak Irlandia musi się zmierzyć z podobnym zagrożeniem.

Martin podkreślił także coś, co umyka w dyskusjach o bezpieczeństwie: eskalacja w języku. Polityczne spory coraz częściej przeradzają się w ataki personalne, a nienawiść – szczególnie w mediach społecznościowych – rozlewa się bez kontroli. Premier wezwał komentatorów, polityków i społeczeństwo, by tonować język, bo słowa bywają preludium do czynów.

Nie chodzi tu tylko o politykę. Rosną także incydenty na tle rasowym i religijnym. Atakowani są ludzie ze względu na kolor skóry czy pochodzenie. To już nie margines – to trend, który zaniepokoił nawet młodych uczestników spotkań z Martinem.

Nie sposób też pominąć wątku kobiet, bo irlandzkie parlamentarzystki coraz częściej stają się ofiarami zmasowanych kampanii nienawiści, które mają mało wspólnego z merytoryczną krytyką. Seksizm, wulgarne komentarze i ataki personalne sprawiają, że pełnienie funkcji publicznych dla kobiet staje się szczególnie obciążające psychicznie.

Jednym z największych atutów irlandzkiego systemu politycznego jest bliskość polityków wobec obywateli. Spotkania w lokalnych klinikach, rozmowy na ulicy, bezpośredni kontakt – to coś, co w innych demokracjach bywa luksusem. To także powód, dla którego społeczeństwo ufa swoim przedstawicielom, bo widzi w nich ludzi, nie tylko odległe twarze z telewizji. Ale właśnie ten model czyni polityków bardziej narażonymi na bezpośrednie ataki.

Irlandia stoi dziś przed dylematem: jak zachować bliskość między wyborcami a politykami, a jednocześnie chronić tych ostatnich przed zagrożeniem, które narasta w cieniu internetu i rosnącej polaryzacji. Martin mówi o tolerancji, otwartości i integracji jako fundamentach społeczeństwa, ale sam przyznaje, że są to fundamenty coraz częściej podmywane przez fale gniewu i radykalizmu.

Odpowiedź nie jest w tej sytuacji prosta. Ochrona fizyczna jest ważna, ale jeszcze ważniejsze może być odbudowanie kultury debaty, w której różnice nie zamieniają się w nienawiść. Bo jeśli „samotny wilk” to największe ryzyko, to najlepszym lekarstwem na jego pojawienie się jest społeczeństwo, które nie podsyca atmosfery strachu i nienawiści.

*

Ja dodałbym tylko jedną kwestię, bo język debaty zmienili w Irlandii sami politycy, a prekursorami byli Mary Lou McDonald i Leo Varadkar, więc należy zacząć od siebie, by następnie zwracać się z prośbami o tonowanie wypowiedzi do społeczeństwa, komentatorów i innych uczestników życia publicznego. Z tego powodu Panie Premierze, uważam tę wypowiedź za lekko przestrzeloną. Nie mówię, że nie ma Pan racji, ale początek powinien być w innym miejscu.

Bogdan Feręc

Źr. Breaking News

Fot. CC BY-SA 2.0 Eric Jones

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version