Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Rząd, który zapomina o gościnności. Obietnice VAT-owe na śmietniku propozycji?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Zamiast pewności – chaos, a zamiast ulgi – długie oczekiwanie, ponieważ obiecana branży hotelarskiej obniżka podatku VAT może zostać znów przesunięta – tym razem być może aż do połowy 2026 roku. I to wszystko w imię budżetowej magii księgowej, która ma stworzyć „przestrzeń” dla innych, bardziej medialnych budżetowych prezentów.

Brzmi znajomo? To kolejna odsłona politycznego przedstawienia pod tytułem: „Jak ugotować żabę, czyli sektor MŚP po irlandzku”. Branża hotelarska – koło zamachowe turystyki, lokalnych społeczności i zatrudnienia w regionach – znów znalazła się na bocznym torze. I nie jest to przypadek. To efekt politycznej kalkulacji, z której jasno wynika, że głosy wyborców z Dublin 4 mają większe znaczenie niż praca barmana z Carrick-on-Shannon.

Podatkowy ping-pong z tysiącami firm

Przypomnijmy fakty: podczas pandemii COVID-19 rząd tymczasowo obniżył stawkę VAT na usługi hotelarskie z 13,5% do 9%, aby złagodzić gospodarczy cios lockdownów. Posunięcie było logiczne, konieczne i – według wielu ekspertów – skuteczne. Następnie pandemia zbladła i wróciła stara stawka. Branża – nadal jednak chwiejąca się po covidowym szoku, do tego zmagająca się z inflacją i cenami energii – liczyła na wsparcie. I dostała… obietnicę.

Obietnicę, że VAT wróci do poziomu 9%, przynajmniej dla usług gastronomicznych i noclegowych. Miało to kosztować budżet około 1 miliarda euro. Miało, ale jak wynika z doniesień RTÉ i The Irish Times, rząd rozważa teraz… przesunięcie tej obniżki aż do lipca 2026 roku. Bo przecież „trzeba stworzyć przestrzeń finansową na inne obniżki podatków”.

Tłumacząc z biurokratycznego na polski: „wolimy dać coś w przyszłorocznym budżecie klasie średniej w Dublinie, niż pomagać prowincjonalnym hotelom i pubom w Clare czy Sligo”. Bo tam nie ma fotogenicznych konferencji prasowych i nie trafia się na pierwsze strony gazet oraz portali.

Chaos zamiast strategii

Co gorsza, sytuacja pogłębia się z dnia na dzień. Nawet ministrowie nie są zgodni, co właściwie ich rząd planuje. Minister finansów Paschal Donohoe mówi o „kompromisach”, Minister Stanu Niall Collins o „ukierunkowanych działaniach”, a tymczasem właściciele lokali pytają: „Czy ktoś w ogóle wie, co robi?”

Oto jak wygląda proces decyzyjny w sprawie miliardowej ulgi podatku od towarów i usług:
– Brak konkretnych dat.
– Brak finalnej decyzji – ta może się pojawić dopiero w październiku.
– Brak pewności, czy ulga obejmie tylko gastronomię, czy również noclegi.
– Brak szerokich konsultacji z branżą.
– Brak świadomości, że każde kolejne „być może” zabija planowanie.

Rząd najwyraźniej sądzi, że właściciel pubu może sobie „na wszelki wypadek” zatrudnić dodatkowych ludzi i zainwestować w remont, bo „może jednak ten VAT będzie niższy, może od stycznia, a może od lipca”. To natomiast daje sygnał całej branży turystycznej, że prowadzenie działalności gospodarczej jakby stało się grą w Monopoly, a nie walką o przetrwanie.

Nie tylko podatki – to miejsca pracy

Głos z branży hotelarskiej jest jednoznaczny. Pat Crotty z Federacji Winiarzy Irlandii ostrzega, że bez realnego wsparcia, w tym obniżki VAT kolejne puby będą trwale zamykane. I to nie w modnych dzielnicach Dublina, lecz na terenach wiejskich, gdzie pub, B&B czy restauracja są sercem społeczności. Gdzie bez nich nie ma życia towarzyskiego, nie ma zatrudnienia i nie ma… sensu.

Rząd lubi mówić o ochronie miejsc pracy. Ale ile miejsc pracy ochroni, odraczając ulgę podatkową o kolejne miesiące? Ile firm upadnie do tego czasu? Ilu młodych ludzi zrezygnuje z pracy w branży, uciekając do lepiej płatnych i bardziej stabilnych sektorów?

Tu nie chodzi o rozdawanie prezentów – mówią hotelarze i właściciele pubów. Tu chodzi o stabilność regulacyjną – o to, by przedsiębiorca wiedział, na czym stoi. Nie ma nic gorszego niż obietnica bez pokrycia – dodają.

Słynne „nie każdemu się należy” – czyli polityczne alibi

W rządzie nie brakuje głosów, że „nie każda firma potrzebuje wsparcia”. I to prawda, ale czy to znaczy, że nie powinno być żadnych ułatwień? Czy minister Collins naprawdę uważa, że pub w Ballyhaunis powinien konkurować na równych zasadach z hotelem przy St. Stephen’s Green? Zamiast segmentować rynek, tworzyć realne narzędzia wsparcia, dawać ulgi zależne od wielkości, lokalizacji czy obrotów – rząd wybiera… właściwie brak jednoznacznej decyzji – przynajmniej jeżeli mówimy o teraźniejszości.

Pojawia się w tej trudnej dla sektora turystycznego rzeczywistości polityczne odwlekanie. Głuche telefony i wywiady w RTÉ, w których każdy mówi coś innego.

Odpowiedzialność za chaos

Cała ta sytuacja nie wydarza się w próżni. Irlandia to kraj, który – jak chwali się premier – notuje nadwyżkę budżetową, bije rekordy wpływów z CIT i ma jeden z najdynamiczniejszych rynków pracy w Europie. A mimo to rząd nie potrafi znaleźć miliarda euro, by wprowadzić obiecaną ulgę VAT dla jednej z kluczowych branż.

Bo bardziej opłaca się dać podatkowe 100 euro wyborcy, niż dać sektorowi narzędzia do przetrwania.

Branża hotelarska to nie balast. To inwestycja w lokalną przyszłość

Branża turystyczna i hotelarska to nie tylko gastronomia i noclegi. To cały ekosystem: rolnicy, rzemieślnicy, przewoźnicy, lokalni producenci, muzycy, artyści, przewodnicy. Uderzenie w nią to uderzenie w lokalną Irlandię, która i tak czuje się coraz bardziej zapomniana przez Dublin.

Decyzja o ewentualnym przesunięciu w czasie obniżki VAT, jeśli wejdzie w życie, będzie symbolem rozdźwięku między deklaracjami rządu a jego działaniami i dowodem na to, że łatwiej obiecać niż dowieźć.

*

Słowem komentarza dodam, że na wyspie dzieje się podobnie, jak w Polsce, „cóż szkodzi obiecać”…

Na koniec prosta propozycja dla koalicji rządzącej i albo ta publicznie powie, że nie będzie obniżki VAT i przestanie grać na czas, albo powinna wprowadzić ją od stycznia 2026 roku, tak jak obiecano.

Politykom od czasu do czasu powinno się również przypominać, że dość politycznego tańca wokół najważniejszych sektorów lokalnej gospodarki. Dość mydlenia oczu „procesem”, „rozmowami” i „kompromisami”.

Bogdan Feręc

Źr. RTE

Photo by Point3D Commercial Imaging Ltd. on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version