Ryanair chce wojska na lotnisku w Dublinie

Pomimo działań, jakie zastosowały władze dublińskiego portu lotniczego, nadal nie udało się naprawić sytuacji i pasażerowie czekają w długich kolejkach na odprawę bezpieczeństwa.
Obecnie wprowadzono model „wszystkie ręce na pokład”, więc nawet pracownicy biurowi i urzędnicy wyższego szczebla, dokonują odpraw bezpieczeństwa, ale nic nie wskazuje, aby sytuacja się zmieniła w najbliższym czasie, bo opóźnienia wciąż są odnotowywane.
Długie kolejki, czekające na odprawy setki osób, opóźnienia odlotów, utracone przez pasażerów loty, to teraz codzienność w dublińskich terminalach i na pasach startowych, co wywołuje uzasadnioną złość podróżnych, którzy nie przebierają w słowach, by określić to, co dzieje się na stołecznym lotnisku.
Sytuacja może się jeszcze pogorszyć w najbliższych tygodniach, bo to zbliżające się święta wielkanocne, czyli zwyczajowo większa ilość odpraw, a pasażerowie zarówno będą przylatywać, jak i odlatywać z wyspy.
Na sytuację nie zareagował natomiast minister transportu Eamon Ryan, który woli tworzyć zieloną rzeczywistość i knuć, jak tu oczyścić środowisko oraz portfele mieszkańców kraju, a pomysły ma coraz ciekawsze, więc nie będzie przecież zaprzątał sobie głowy jakimiś tam pasażerami, bo są sprawy ważniejsze.
Doczekaliśmy się jednak reakcji irlandzkiego przewoźnika, czyli Ryanair, a lider europejskich przewozów pasażerskich wezwał władze lotniska i rząd, by do odpraw bezpieczeństwa skierować wojsko. Żołnierze mieliby wesprzeć pracowników pierwszej linii odpraw, jakie dokonywane są na lotnisku w Dublinie, więc obecni być zarówno przy odprawie paszportowej, jak i przy bramkach bezpieczeństwa.
Na ten apel nie odpowiedział jeszcze nikt, a i nie wydaje się, aby wezwanie zostało zrealizowane, bo jak twierdzą władze DAA, rozpoczęto intensywną akcję rekrutacyjną i sytuacja wkrótce zacznie się stabilizować.
Bogdan Feręc
Źr: The Liberal